2

5K 221 67
                                    

Katherine

Podczas jazdy do Hudson Terrace, klubu z restauracją na dachu, gdzie miało się odbyć przyjęcie urodzinowe dziadka, przez całą drogę Maddy opowiadała o tym, jak jej włosy nie współpracowały z nią dzisiaj i dlatego się spóźniła. Ala dyskretnie się z niej nabijała, a ja gapiłam się na oświetlony Nowy Jork przez okno i nie mogłam otrząsnąć się po zajściu z Panem Kingiem w lobby hotelowym. Nie wiem, czy to przez intensywny zapach jego perfum, który utkwił mi w nosie czy też fakt, że był przekonany, że jestem kimś innym, ale nie wychodziło mi to z głowy.

Gdy zatrzymaliśmy się przej wejściem, Maddy jako pierwsza wysiadła i wparowała do środka, po czym zamknęła drzwi windy zanim ja i Alyssa zdążyłyśmy do niej dojść. Musiałyśmy zaczekać aż winda wróci, ale nie miałyśmy z tym problemu, bo jakiś przemiły pan zaproponował nam po kieliszku szampana, który umilił nam oczekiwanie.

Zdążyłam wyzerować swój kieliszek zanim winda się otworzyła. Weszłyśmy do środka i gdy szklane drzwi się zamknęły, obserwowałam jak pozłacana marmurowa podłoga oddala się co raz bardziej.

Gdy drzwi windy się otworzyły wpuszczając nas prosto na dach budynku, Maddy już zdążyła się przylepić do Astera, co dało mi szansę na przedostanie się przez tłum ludzi do dziadka zanim mój brat zacznie komentować moją sukienkę i tatuaż.

- Wszystkiego najlepszego. – powiedziałam obejmując dziadka i ucałowałam go w policzek.

- Kat. – rzucił, odwzajemniając uścisk – Nawet mi nie przypominaj, bo już i tak mam ochotę rzucić się z tego dachu.

Zaśmiałam się i pokiwałam głową.

- Co to jest, siedemdziesiątka? Druga młodość. – machnęłam ręką.

- Katherine. – usłyszałam głos mojego narzeczonego i poczułam dotyk na swoich nagich plecach. Jeszcze raz pocałowałam dziadka w policzek i odwróciłam się do Tylera, który wyglądał bardzo przystojnie w granatowym garniturze. Uśmiechnęłam się do niego i chwyciłam go za rękę, zbliżając się do niego o krok. Spodziewałam się, że zabraknie mu słów aby opisać to, jak bardzo podoba mu się moja sukienka i jak bardzo podobam mu się ja, ale on nawet nie skomentował mojego wyglądu. Zmierzył mnie wzrokiem, odwzajemnił uśmiech i pocałował mnie w policzek. Zrobił dosłownie to samo, co mój dziadek. Pocałował mnie w policzek i objął mnie tak, jakby dyskretnie chciał zakryć moje nagie plecy. Nie wytrzymałam i zrzuciłam z siebie jego rękę, przy okazji odwracając się do niego aby spytać, dlaczego się tak zachowuje, ale nie zdążyłam nic powiedzieć, bo podeszła do mnie Nina i chwyciła mnie za obie dłonie.

- Katie, wyglądasz niesamowicie. – powiedziała z pogodnym uśmiechem, nachyliła się nade mną – Wiedziałam, że jest szyta dosłownie na ciebie. – ciocia szepnęła mi na ucho, podbudowując tym moją pewność siebie.

- Zaufałam odpowiedniej projektantce. – odparłam poruszając brwiami.

- Widać, że babka zna się na rzeczy. – Nina powiedziała dumnie – To co, szampan?

- Szampan. – odparłam z uśmiechem. Wiem, jak okropnie to brzmi, ale chciałam uwolnić się od narzeczonego. Poszłam za ciotką, ale Tyler mnie zatrzymał chwytając mój nadgarstek. Spojrzałam na niego pytająco.

- Może pójdziemy już usiąść, co? Za chwilę będzie tort. – Tyler kiwnął głową w kierunku przydzielonego nam stolika.

Tyler zachowywał się dziwnie. Ogólnie ostatnio ciężko było mi się z nim dogadać, ale dzisiaj po prostu przechodził sam siebie. Odwróciłam się do ciotki Niny i wywróciłam oczami.

- Zaraz do ciebie dołączę. – oznajmiłam i wróciłam wzrokiem do Tylera, który trzymał mnie za rękę. – Co się dzieje, Tyler? O co ci chodzi? – spytałam stanowczo.

CrescendoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz