33 Finał (4/6)

2.4K 192 83
                                    

Kai 

Katherine mogła powiedzieć bratu o moim pochodzeniu. Wtedy na pewno dostałbym kulkę między oczy. Wiedziałem, że to ja spieprzyłem. To ja złamałem jej serce, przez co ona odeszła i tym samym wyrwała mi moje serce z piersi. 

- Ja z nią porozmawiam - stwierdziła Nathalie, po czym wyszła za Katherine z biura. 

Moje ciemno udekorowane biuro wydawało się ciemniejsze niż zwykle. Miałem ochotę zniszczyć wszystko, co wnosiło do tego pomieszczenia chociażby najmniejszy promyk światła. Nie chciałem, żeby brat Katherine uznał mnie za jeszcze bardziej popieprzonego człowieka z paranoją, dlatego się powstrzymałem. Byłem przeciwnikiem zapijania emocji, ale w tej chwili butelka szkockiej wydawała się być najlepszą opcją. Ominąłem więc Astera i sięgnąłem z barku butelkę, po czym usiadłem z powrotem za biurkiem i zabrałem się za jej otwieranie. 

- Słuchaj, stary. Nie wiem, co jej zrobiłeś, bo od początku nie mogę pojąć tej waszej dziwnej relacji... Ale znam Katherine. Jej po prostu bardzo zależy i okazuje to w ten sposób - mówił Aster.

- Gnatem celując między w oczy? - odparłem. 

Aster się zaśmiał.

- Tak, to właśnie jest Katherine - dodał. 

Spodziewałem się opierdolu, ale jak widać niektórzy Romero potrafią trzymać emocje na wodzy.

- Chyba, że ją zdradziłeś, albo zrobiłeś coś gorszego. Wtedy sam będę musiał rozkwasić ci pysk. 

Tak, zdecydowanie za szybko go oceniłem. 

Westchnąłem głośno i upiłem łyka prosto z butelki. Przyssałem się ostro, gdy nagle Aster przejął butelkę i mi ją zabrał. 

- W ten sposób niczego nie naprawisz - rzucił. 

- Ale znieczulę - odparłem, chcąc odebrać butelkę. 

Do biura wróciła Nathalie. Pomimo trzydziestu stopni za oknem, Nathalie drżała.

- Nie ma jej - powiedziała pół szeptem. 

- Na pewno poszła gdzieś odreagować - odpowiedział jej Aster, badając ją wzrokiem. 

Do biura wszedł Landon Romero we własnej osobie. Ostatnia osoba, której się tam spodziewałem. 

- Znalazłem jej telefon przed apartamentowcem - powiedział szorstko i rzucił telefon Katherine na biurko, prosto przed mój nos. Poderwałem się z miejsca i chwyciłem telefon w dłoń.

- Ekran jest zbity - stwierdziłem. 

- Takiego go znalazłem - oznajmił. - Nie ma jej tu? 

- Nie. Wyszła jakiś czas temu - Aster podszedł do Romero. - Co o tym myślisz? 

- Wiem, że ucieczka jest w stu procentach w stylu Katherine, ale mam złe przeczucia - Landon przyznał, po czym ścisnął ramie wnuka i minął go aby podejść do mnie. Wyciągnął w moim kierunku dłoń. - Landon Romero. 

Jak na swój wiek ten mężczyzna trzymał się bardzo dobrze. Zdecydowanie dużo trenował, co można było poznać po jego szeroko rozbudowanej sylwetce. Gdybym nie wiedział, że wygląda jak wygląda bo jest zajebiście dobry w tym, co robi, mógłbym pomyśleć, że jest kulturystą.  

- Kai King - uścisnąłem jego dłoń, nie do końca pojmując jego uprzejmość do mojej osoby. 

- To z tobą Kat błąkała się przez ostatni miesiąc, tak? - spytał. - Nie wiesz, gdzie mogła pójść? 

- Ja wiem, że to może brzmieć bardzo głupio... - Nathalie się wtrąciła stając obok skupionego Landona. - Ale czuję, że coś jest nie tak. Coś jej się stało, dziadku - Nathalie zaczęła nerwowo gryźć palce, patrząc na Landona jakby czekała na to, żeby on zaprzeczył i powiedział jej, że wszystko na pewno jest w porządku. Tak się jednak nie stało. 

CrescendoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz