8

3.7K 229 13
                                    

Katherine

Rozkoszowałam się przyjemnym chłodem klimatyzacji podczas krótkiej podróży z posesji Kinga do hotelu Riano, w którym znajdowało się najbogatsze kasyno w mieście. Przed samymi drzwiami frontowy auto zatrzymało się i King wysiadł pierwszy, po czym otworzył moje drzwi i wyciągnął do mnie dłoń. Chwyciłam ją i wyszłam prosto do drzwi frontowych luksusowego hotelu Riano z czterdziestoma piętrami i dwudziestoma kasynami - a przynajmniej tak pisało w moich książkach na studiach. Muszę przyznać, że na żywo był bardzo imponujący.
- Gotowa? - King wyrwał mnie z obserwacji. Spojrzałam na niego i zauważyłam, że jest bardzo spięty. Jego oczy pociemniały i nerwowo ściskał moją dłoń.
- Tak, a ty? - spytałam, patrząc w jego oczy, którymi ode mnie uciekał.
- Tak. Wchodzimy.
Portier oczywiście rozpoznał Kinga i polecił swojemu koledze aby zaprowadził nas prosto do kasyna na ostatnim piętrze. Mężczyzna zaprosił nas do złotej windy.
- Pan i pani Riano czekają już na państwa. - oznajmił z uśmiechem, po czym zamknął drzwi windy i ruszyliśmy w górę. Jechaliśmy na czterdzieste piętro, więc miałam chwilę aby wybadać sprawę. Stanęłam przed nim i oparłam ręce o biodra.
- Co się dzieje, Kai? - spytałam twardo.
- Z czym?
- Z tobą. Przecież widzę, że coś jest nie tak. Co, stresujesz się tą całą kolacją czy - King przerwał mi ujmując moją twarz w dłonie i składając krótki pocałunek na moich ustach.
- Kamery. - szepnął i jeszcze raz mnie pocałował, po czym skierował oczy na bok gdzie faktycznie widniała kamera.
Skinęłam głową dając mu do zrozumienia, że zrozumiałam. King chwycił mnie za dłoń i obrócił plecami do siebie, po czym tą samą ręką objął mnie od tyłu w pasie, nie puszczając mojej dłoni.
Robiłam wszystko aby ukryć to, jak bardzo rozpalone jest moje ciało od jego dotyku. Nawet nie panikowałam wewnętrznie gdy mnie nagle pocałował. Im częściej to robił, tym bardziej byłam przyzwyczajona do tych krótkich pocałunków. Co raz bardziej wydawały mi się być normalnością w naszej dziwnej, dwudniowej relacji.
Drzwi windy otworzyły się prosto na kasyno. Mężczyzna ubrany w czerwoną marynarkę zaprosił nas do środka i długo nie musieliśmy czekać aż pani Riano nas zauważyła.
- Kai! Nareszcie jesteście! - drobna kobieta ubrana w kolorową garsonkę podeszła do nas i wzięła Kinga w obięcia.
- Fia, miło cię widzieć. - rzucił King odwzajemniając jej uścisk. Sporo musiał się do niej pochylić.
Kobieta wyprostowała się i poprawiła swoje gołębie włosy ścięte w krótkiego boba, po czym skierowała swoje błękitne oczy na mnie.
- A to musi być ta twoja luba o której nam tyle opowiadałeś. - Fia ujęła moją dłoń w swoje dłonie i uśmiechnęła się do mnie ciepło. Coś w jej uśmiechu mówiło mi, że ma szczere zamiary co do nas. Zdziwiło mnie to, bo Kai opowiadał mi o nich jakby byli największymi kryminalistami w całych Stanach Zjednoczonych. Z drugiej strony pozory mylą.
- Tak, to jest moja Katherine. Kat, poznaj Fię Riano. - King gestem dłoni przedstawił nas sobie.
- Pani Riano. - powiedziałam, odwzajemniając przyjazny uśmiech kobiety.

- Jaka pani? Mów mi Fia, kochanie. Witamy w rodzinie. - odparła i uścisnęła mnie krótko - Zapraszamy do stołu.

Spojrzałam na Kinga, który skinięciem głowy dał mi zielone światło na pójście w głąb kasyna z kobietą. Otaczały nas stoły i maszyny do gier, jednak nikogo poza nami nie było w pomieszczeniu. Na samym środku stał już obficie nakryty stół, tak jak wcześniej widziałam na podglądzie kamer. Przy stole za dekoracją z żywych, czerwonych róż zauważyłam pana Riano i wcześniej poznanego Jacka, jednego z jego synów. Oboje wstali widząc, że się zbliżamy.

- Jaques, poznaj żonę naszego Kaia, Katherine. - Fia przedstawiła mnie swojemu mężowi, starszemu mężczyźnie mniej więcej mojego wzrostu, przyjazna twarz, dłuższy zarost i granatowy garnitur od Armaniego.

Mężczyzna ucałował wierzch mojej dłoni, co wywołało u mnie uśmiech, ponieważ ten oto mężczyzna całujący moją dłoń był od lat moją wielką inspiracją.

CrescendoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz