14

4.4K 251 142
                                    

Kai
Mając ją praktycznie nagą pod sobą moja natura wygrała i nie byłem już w stanie ze sobą walczyć. Wargami muskałem jej delikatną skórę, kawałek po kawałku i ten słodki smak sprawiał, że zapomniałem o całym świecie. Jej czuły punkt to szyja. Gdy składałem na niej pocałunki, Katherine dosłownie napierała ciałem na mnie. Całowałem jej dekolt, w międzyczasie palcem co raz bardziej rozsuwając ten przeklęty szlafrok, który był jedyną rzeczą stojącą mi na drodze do jej ciała. Żaden facet by się nie oparł, szczególnie po tym, jak z dnia na dzień napięcie między nami rosło co raz bardziej.


- Kai... - Kat wymruczała cały czas obserwując jak schodziłem co raz niżej, co było mi obce, bo kobiety z którymi sypiałem rzadko miały odwagę patrzeć na mnie. Wręcz musiałem je o to prosić. Ciary pokryły moje plecy i postanowiłem przyspieszyć i ulżyć jej w końcu. Zsunąłem się na łóżku głową na wysokość jej rozchylonych ud i dłońmi rozchyliłem je jeszcze bardziej. Nogi Kat wylądowały na moich ramionach, a zetknąłem się językiem z jej mokrą kobiecością wydobywając z niej tym samym jęk. Ona zaciskała pieści na pościeli, a ja kręciłem językiem po jej łechtaczce. Przytrzymywałem jej uda rękoma, bo jej napięte ciało wyrywało mi się. Zahaczałem językiem o jej szparkę, poruszałem nim w górę i dół po jej łechtaczce, aż znalazłem ten punkt, który doprowadzał ją do szaleństwa. Jej głośny jęk był dla mnie zielonym światłem. Zacząłem pieścić ten jeden punkt językiem, do tego wsuwając w nią opuszek palca i drażniąc ją nim od środka. Długo nie musiałem czekać na jej słodki orgazm i głośno wykrzyczane moje imię kilkakrotnie. Nie planowałem przestawać, chciałem żeby trwało to jak najdłużej, ale Kat zgięła się do pozycji siedzącej i odsunęła moją głowę od swojej cipki. Jej nogi drżały, a ona patrzyła na mnie tymi swoimi ogromnymi, brązowymi oczami i oddychała głośno. Tak bardzo pragnąłem w nią wejść, poczuć ja na swoim kutasie, który już dosłownie wyrywał mi nie ze spodni. Gdyby sytuacja była inna, pieprzyłbym się z nią do białego rana, a ona nie przestawałaby krzyczeć mojego imienia.

Katherine

Nie spodziewałam się, że w ogóle dojdę, w końcu sporo wypiłam. Ale to do jakiego szaleństwa on mnie doprowadził... Nogi nie chciały przestać mi się trząść. Byłam w stanie euforii i nie chciałam żeby to uczucie minęło. Kai oparł się dłońmi o łóżko tuż obok moich ud i nachylił się nade mną, niemal dotykając swoim nosem mojego.

- Już teraz nic na mnie nie masz. - powiedział półszeptem i wyszczerzył zęby. Klepnęłam go dłonią w ramię, a on się beztrosko zaśmiał, po czym pocałował mnie czule i położył się na miejscu obok mnie na plecach, ręce zakładając za głowę.

Poprawiłam szlafrok aby zakrył moje ciało i podciągnęłam się głową na poduszkę. Leżałam bokiem aby móc na niego patrzeć.

- Musisz zaraz wracać? - spytałam.

- Rano wracamy. - powiedział, patrząc na sufit.

- My? - udałam, że poprawiam poduszkę, ale tak na prawdę przysunęłam się bliżej aby lepiej go widzieć.

- My. Zabieram cię stąd, bo sama nie potrafisz się zachować. - powiedział i znów rozbawiony spojrzał na mnie.

Wywróciłam oczami i pokiwałam głową.

- A tak serio, to gdzie jedziemy? - spytałam.

- Do mojej rodziny, kawałek za Paryżem. Musisz kogoś poznać, a raczej ten ktoś bardzo chce poznać ciebie. - powiedział i uśmiechnął się do mnie.

Poczułam ogromny przypływ wewnętrznego ciepła przez jego słowa. Ktoś z jego rodziny chciał mnie poznać, co mogło oznaczać tylko jedno: - Opowiadałeś swojej rodzinie o mnie? - spytałam, nie mogąc powstrzymać uśmiechu.

CrescendoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz