7. Przygotowania

151 9 0
                                    

Dzień przed wydarzeniem ( czwartek)

Czuje się mega zestresowany i pewny , że jutrzejszy dzień nie pójdzie po mojej myśli. Z założenia nie potrafiłem nawet moralnie myśleć kiedy zwracałem uwagę na Jirou. Miałem również ogromny problem z wyborem ubioru na jutro, ale pomyślałem , że mam jeszcze czas na te drobnostki. Kirishima najwyraźniej wiedział jakie ogromne znaczenie miała dla mnie ta impreza więc co róż starał się być w centrum zasięgu aby móc mnie wspomagać.
- Heja pikachu , jak tam życie? - zapytał.
- O hej, jest spoko... - oznaimiłem.
- No z tego co widzę nieźle cię dobija fakt o jutrzejszym dniu he?
- No można tak powiedzieć... - westchnołem.
- Słuchaj... masz dziś czas po szkole?- zapytał opierając się o moje ramię.
- Mam, a coś się stało? - zaniepokojony zapytałem.
- Nieee... chciałem tak z tobą w cztery oczy wkońcu jak brach z brachem porozmawiać.

🎵🎵🎵

W tym momencie nie do końca rozumiałem o co tak dokładnie chodziło mojemu przyjacielowi , choć uważałem , że musi to być coś ważnego. Czym prędzej , tuż po lekcjach wróciłem do swojego pokoju aby w mgnieniu oka odświeżyć się.
Dokładnie nie zwracałem uwagi na zegarek ale najwyraźniej dochodziła 16:00 , więc ile sił w nogach pobiegłem na miejsce w którym miałem spotkać się z czerwonowłosym kumplem. Ku zaskoczeniu Kirishima już tam na mnie czekał.
- O jesteś wkońcu - uśmiechnoł się szczerze.
- Uhm, w pełni gotów aby wysłuchać mojego kumpla. - pewny i uśmiechnięty odpowiedziałem.
- Może najpierw zacznę od tego , że chciałem cię brachu przeprosić za brak obecności mnie przy tobie w trudnych sytuacjach...
- Stary, wszystko jest okej. - oznajmiłem.- Nie obarczaj siebie mną. Wkońcu... nie jestem małym pisklaczkiem hah.
- Wiem, wiem ale nie o to mi chodzi. Martwię się o ciebie.
- Hah niby czym? Jestem w pełni ,,okej" naprawdę nie ma powodu do obaw.
- Ty mi lepiej kurde stary powiedz jak tam Twoja sprawa miłosna z Kayoką, umuwiłeś się z nią na kawkę czy ciasteczko? 😏 - dziwnie się uśmiechnoł i na przemian podnosił swoje brwi robiąc to specjalnie.
- Chciałbym... ale zbyt bardzo przeraża mnie fakt , że może mnie odrzucić... Zresztą, kto by na jej miejscu chciałby takiego idiotę jak ja? Nawet niepotrafię z nią normalnie porozmawiać bo co chwila jestem różowy jak burak. Nie wspomnę już o szkole... - cały zawstydzony opowiadałem.
- Szczerze ja na jej miejscu bym cię brał. 😏 Nie rozumiem jedynie podejścia do własnej samoceny bo uważam , że ty i Jirou macie te same motylki w brzuchu. Zresztą to było poprostu wiadome od kąd widziałem jak ty i ona lapicie się na zmianę pierwszego dnia w szkole na siebie. A co dopiero pamiętam jak prawie się poszczałeś na jej widok kiedy była w pierwszej walce naprzeciwko ciebie haha.
- Z kąd ty to niby wiesz arbuzie?- cały czerwony zaprzeczałem ruszając na przemian głową.
- Kochany... I'm a strong men , mi ciężko jest co kolwiek nie wiedzieć. Nie byłoby to zbyt męskie z mojej strony. - dumny z siebie odparł.
- Przypomnę ci może sytuację ze poniedziałku kiedy chciałem porzyczyć słuchawencje (słuchawki) do muzyczki od Pana pomeriana , a tu nagle pyk! I przyłapani na cmokanku (całowaniu) w Bakugou pokoiku. - dumny ze swojego ścipskiego zdania zawstydziłem przyjaciela.
- T-to nie tak
- Nieee... wcale.... 😏🖐
- Dobra no wygrałeś - poddał się- Ale przysięgam , że pewnego dnia pokonam cię jak prawdziwy mężczyzna!
- Yay! - odpaliłem swoją inwidualność przez co zyskałem na głupawce.
- Wiesz co?... cho idziemy na męskie zakupki!
Wydawało mi się wtedy , że Kirishima sobie ze mnie jaja robi ale po chwili namysłu jednak się myliłem...
Czym prędzej pociągnoł mnie ku galerii handlowej. Przez całą tą drogę ciągle apelował mi że wydaje mu się , że ktoś nas niby śledzi, ale mówiłem mu że ma jakieś zwody bo się za dużo bajek naoglądał. Więc prosto z mostu zapytał:
- Denki? Nie wydaje ci się , że ktoś nas kuźwa śledzi?
- Co? Co mówisz? Też cię kocham ziomek. - nie mogłem nic zrozumieć co do mnie mówi bo było strasznie głoczno i głośno.
- Co ty pindolisz?! Nie kurna! Mi chodzi o t-o ż-e k-t-o-ś n-a-s ś-l-e-dz-i!
- Lubisz jeździć ze śledzi? - zapytalem zatłoczony.
- Bosz! Zostań tu!
- Uhm - pokiwałem głową.
Wkońcu nie mogłem się powstrzymać z ciekawości i chodziłem sobie po sklepach aż wdepłem na kogoś buty...
- O Kurkawodna! Przepraszam!
- N-nic się nie stało- odparł spokojny i pełen eufori przyjemny głosik. Bez wątpienia wiedziałem , że był to głos Deku.
- Denki!- wykrzyknoł- ty też tutaj?
- Tsa.. tak jakoś... O Todoroki i Tokoyami?!
- Witaj Kaminari - obydwaj odpowiedzieli.
- Co wy tutaj robicie? - zapytałem.
- Umm , ja chciałem kupić sobie nowy krawat na jutro , a Todoroki i Tokoyami... - opowiadał Izuku.
- Ja chciałem zbuntować w sobie emocje jakie darzę do mojego ojca ku smutku i kupiłem niebiesko- czerwoną pastę do zembów. - odparł Todoroki.
- No ja tam chciałem kupić sobie nową pelerynę i okulary dla Dark - Shadow. - odpowiedział Tokoyami.
- Czyli o ile się nie mylę też szukacie czegoś na jutrzejszy dzień? - zapytałem.
- tak, tak - wszyscy odpowiedzieli.
W tym jakże pięknym momencie doleciał do naszej grupki Kirishima który najwyraźniej na kogoś moim zdaniem napadł, trzymając osobę na rękach w czarnym płaszczu.
- Matko Bosko, stary co ty na olimpiadzie z ogrami walczyłeś? - zapytałem zaskoczony.
- Fajnie by było, ale wygrałem z tą bestią co nas śledziła. - dumny ze swojego czynu odłożył na ziemię nieznaną osobę.
- Pytanie tylko, po co ty go na te zimne płytki kładziesz jak wilka w dupsko dostanie - zapytał zdziwiony Tokoyami.
- O siema chłopy nie zauważyłem was , właściwie to nie wiem... chłop nas gonił to niech odpocznie... - odpowiedział.
- Kto to niby jest? - zapytałem z Deku.
- A bo ja wiem pewnie jakiś bad boy haha. - odpowiedział.
Po chwili czarny płaszcz się poruszył i wstał o własnych siłach. Nagle z kaptura można było zobaczyć , że był to Bakugou i to jeszcze pijany Bakugou...
- Ja cie kręcę Bakugou?! - zdziwiony zapytałem.
On zaś wstał i pijanym krokiem do mnie podszedł i machnoł ręką.
- Nie wkurzaj mnie cytryno bo ci gałki oczne wypłyną! - wychuchał mi przed twarzą.
- Nie zbyt mnie to cieszy... - odpowiedział spokojnie Todoroki.
- Dajta mi wszyscy Święty spokój idę do domuu... - odparł zaspany Katsuki , który w tym samym momencie wzioł za rękę Kirishimę i ruszył w stronę drzwi.
- Chłopaki sorry , że nie mogę z wami dłużej zostać zostać , ale muszę go odprowadzić bezpiecznie do akademika do jutra! - wykrzyknoł czerwonowłosy podonrzając za Bakugou.
- Tylko nie za głośno tam bądźcie hah.. - odpowiedziałem.
Tym czasem ja z chłopakami szybko obrobiliśmy się z zakupem ubrań jak i potrzebnych nam rzeczy. Po paru spędzonych z nimi godzinami wyruszyliśmy spowrotem do akademika. Przy okazji wdepnołem sobie do sklepu muzycznego po lepsze i sprawniejsze struny oraz nową oprawkę do gitary w moim stylu. Zostałem więc sam w samym sklepie , trzymając w jednej ręce piwko 0% .
Co chwila wydawało mi się , że widzę w przedziale z gitarami Jirou ale pewnie to jakieś chore urojenia. Możliwe , że byłem już nieźle zmęczony więc nie myślałem normalnie.
Było już gdzieś po 23 więc postanowiłem już wracać. Oczywiście zdawałem sobie sprawę, że było strasznie późno a do tego zaczoł padać i rozpętała się burza. Z drugiej bądź strony bardzo się cieszyłem widząc błyskawice na niebie. Bez jakich kolwiek problemów mogłem nimi kierować ku mnie za pomocą mojej inwidualności. Strasznie mnie to jarało kiedy widziałem jak inni ludzie wpatrywali się we mnie jak w superbohatera.

🎵 Zostań moją ,,Muzą"🎵 / Kamijirou Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz