SEVEN

239 11 2
                                    


Jest wystarczająco krwi, żeby była wojna

Obudził mnie odgłos kamieni uderzających w moje okno. Rose i Eddie stali na dole mojego domu, wpatrując się w moje okno.

"Co wy robicie, do diabła?" zapytałam otwierając okno.

"Dom Bev, chodź" Zawołała Rose. Rzuciłam jej znaczące spojrzenie i zamknęłam okno. Szybko uczesałam się i włożyłam świeże ubrania. Powoli wyszłam przez okno i wylądowałam na ziemi. Eddie otworzył usta, żeby coś powiedzieć. Przycisnęłam palca do moich ust, sygnalizując mu, żeby był cicho. Skinął głową lekko zdezorientowany.

Pojechaliśmy do domu Bev tak szybko, jak to możliwe, wpadając po drodze na innych. Wytarłam kroplę potu z czoła, gdy Stan i Eddie sprzeczali się o coś.

"Och, zamknijcie się dwoje." Rose burknęła. Było jasne, że ostatniej nocy nie spała dużo. Nie obwiniałam jej, po prostu bała się o wszystkie dzieci.

"Muszę wam coś pokazać." Bev jąkała się, szybko zbiegając po schodach.

"Co?" Zapytał Eddie.

"Więcej niż poprzednio?" Richie zażartował. Spojrzałam na niego, uciszając go.

"Japa Richie!" Eddie powiedział ze zdenerwowania.

"Mój ojciec zabije mnie jeśli znajdzie chłopaków w mieszkaniu." Bev wyjaśniła.

"Mój ojciec zabiję mnie jeśli znajdzie mnie tutaj." Wymamrotałam. Richie spojrzał na mnie i zmarszczył brwi. Rose również spojrzała na mnie zdezorientowana. Nikt inny nie zauważył, że coś powiedziałam, na szczęście.

"S-s-a-staniemy na czatach." Bill powiedział. "Richie zostajesz. Rozkazał. Głowa Richiego podniosła się, żeby spojrzeć na Billa, jego usta były lekko uchylone.

"Woah, woah, woah, a jeśli wróci ojciec?" Protestował. Wszyscy zaczęliśmy kierować się w stronę schodów. Stan i ja z tyłu.

"Rób to, co zawsze robisz. Zacznij gadać." Stan odpowiedział sarkastycznie, idąc za mną po schodach.

"To mój dar." Bronił się. Zaśmiałam się lekko na jego słabą obronę.

Pchnęłam drzwi domu Bev i poczułam zapach piwa w nosie.

"Tam..." Bev powiedziała wskazując na drzwi na końcu korytarza.

"O-o co chodzi?" Bill zapytał.

"Zobaczycie." Odpowiedziała.

"Ciągniesz nas do łazienki. Do 89% domowych wypadków dochodzi w łazience. Siedlisku wszelkich bakterii i grzybów... Wyjątkowo ochydne miejsce..." Eddie jęknął, gdy powoli zbliżaliśmy się do drzwi. Bill otworzył drzwi. Pokój pokryty krwią. Światło w pokoju było pokryte czerwienią, przez co całe miejsce świeciło na czerwono. "Wiedziałem!" Eddie zakrztusił się.

"Widzicie?" Bev zapytała niepewnie. Patrzyłam na pomieszczenie z obrzydzeniem.

"Tak." Powiedziałam jej.

"Co tu się stało?" Spytał Stan, przełykając ślinę.

"Mój tata tego nie widzi, sądziłam, że mi odwaliło." Bev powiedziała.

"Zatem odwaliło nam wszystkim." Ben stwierdził, pozostawiając po jego słowach niesamowitą ciszę.

"Musimy c-c-c-coś z tym zrobić." Bill powiedział przejmując kontrolę nad grupą. Jęknęłam.

"Świetnie, jest tu wystarczająco krwi, żeby pomyśleć, że to druga wojna światowa." Mruknęłam pod nosem, zanim weszłam do obrzydliwej łazienki.

𝗗𝗢 𝗥𝗘 𝗠𝗜 | 𝑟𝑖𝑐ℎ𝑖𝑒 𝑡𝑜𝑧𝑖𝑒𝑟 |translate PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz