NINE

233 11 0
                                    


Projektor Billa

Po występie pojawili się moi rodzice i odwieźli mnie do domu. Kiedy wróciliśmy do domu, mój brat został przyłapany na kradzieży jedzenia. Powiedzmy, że został ukarany.

Była 6 rano, kiedy obudziło mnie pukanie do drzwi. Usiadłam oszołomiona i skierowałam się do drzwi. Rose stała w korytarzu, jej włosy były związane w niski kucyk (miała kręcone włosy, dlatego wszędzie sterczały).

Kiedy otworzyłam drzwi, stłumiła śmiech. Spojrzałam na nią.

"Co." zapytałam cicho.

"Nic. Nic, przysięgam." Powiedziała. Uciszyłam ją. Szybko zamknęła usta. Wprowadziłam ją do pokoju.

"Dobra, co ty tu robisz Rose? Jak dostałaś się do mojego domu?" Skrzyżowałam ręce na piersi, rzucając jej znaczące spojrzenie.

"Okej, przyszłam po ciebie i być może wzięłam klucz z twojej torby w zeszłym tygodniu."

"Dlaczego o 6?"

"Pomyślałam, że byłoby śmiesznie, plus nie mogłam spać." Wzruszyła ramionami. Westchnęłam.

"Dobrze, pozwól mi się przygotować." Powiedziałam jej, wciągając bluzę przez głowę. Spoglądam w lustro. "Poważnie Rose." Jęknęłam, odwracając się do niej. Śmiała się z moich włosów, które w kilku miejscach sterczały i były mocno splątane.

"Co to nie moja wina, że wyglądasz głupio." Kłóciła się. Przewróciłam oczami, ale uśmiechnęłam się.

"Jesteś już prawie gotowa?" Rose poskarżyła się 30 minut później. Spędziłam 20 minut na czesaniu włosów i w końcu wyglądały tak, jak chciałam.

"Teraz jestem gotowa." Odpowiedziałam, chwytając plecak z kąta mojego pokoju. Rose zamyka otwarte usta i wstaje z mojego łóżka, na którym siedziała mamrocząc przekleństwa z irytacji.

Obie ostrożnie schodzimy korytarzem, upewniając się, że nie upadniemy ani nie narobimy hałasu, który mógłby kogoś obudzić. Schodzę po schodach i chwytam się poręczy, żeby mieć pewność, że nie upadnę. Kiedy moje bose stopy uderzyły o dno schodów, ponownie wzięłam oddech, nie wiedziałam, że nawet go trzymam.

Za mną dobiega lekki łomot. Serce podskoczyło mi do gardła, mając nadzieję, że to nie moi rodzice. Odwracam się powoli. Rose chwiejnie wstała.

"Wszystko w porządku?" Spytałam się jej. Skinęła głową. Obie wyszłyśmy za drzwi i poczułyśmy wilgotne poranne powietrze. "Gdzie idziemy?" Spytałam się jej. Nic nie powiedziała, ale skinęła na mnie, żebym poszła za nią. Westchnęłam, ale poszłam za nią.

Nadal nie byłam pewn, dokąd zmierzamy. Wiedziałam, że to na Jackson Street. Rose zatrzymała się przed domem.

"7:30" stwierdziła Rose patrząc na zegarek. "Jesteśmy trzydzieści minut wcześniej."

"Cholera, nikt nie wstaje o takiej godzinie." Wykrzyknęłam cicho. Rose przewróciła brązowymi oczami.

"Och, kochanie Valerie. Bill nie śpi." Rose powiedziała mi sarkastycznie. Wskazała na dom, na którym podjazdu stałyśmy.

Jakby na zawołanie Bill cicho otworzył frontowe drzwi. Wskazał nas dwoje, abyśmy weszły do środka.

"Moi r-rodzice właśnie o-o-obudzili się." Wyjaśnił. "Więc możemy rozmawiać n-normalnie." Rose posyła mi zadowolone spojrzenie.

"Widzisz, mówiłam ci, że ludzie teraz się obudzą”.

"Cóż, ja nie." Mruknęłam pod nosem.

𝗗𝗢 𝗥𝗘 𝗠𝗜 | 𝑟𝑖𝑐ℎ𝑖𝑒 𝑡𝑜𝑧𝑖𝑒𝑟 |translate PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz