Cholera, zaraz coś się stanie, a ja nie wiem, co?! Moje serce tak bije, że zaraz wyskoczy z mojej klatki piersiowej. Tak się boję. To się jeszcze nigdy nie zdażyło. Dla mnie jest to jak nagła informacja o zakończeniu kariery Ed'a Sheeran'a (mojego idola), jak koniec świata. Zawsze wiedziałem, co się stanie, więc wiedziałem, co robić. Teraz kompletnie nie wiem. Iść dalej, czy zostać w tym miejscu, w którym jestem, skręcić w lewo czy w prawo, iść do domu czy może do Carolin czy jeszcze gdzie indziej. Postanowiłem, że pójdę do domu. Starałem się też uspokoić. BUM! I nagle leżę na ziemi.
-Przepraszam, zamyśliłem się!. Nic ci nie jest? Wybacz. - chłopak, z którym się zderzyłem wyglądał na zakłopotanego i podał mi rękę, abym mógł wstać.
-Nic mi nie jest. Ja też przepraszam. Mam zły dzień... - odparłem do blondyna, także zdenerwowany. No nic, wypadki się zdarzają, ale dlaczego cholera nie wiedziałem o tym wcześniej? Przygotowałbym się jakoś. Uśmiechnąłem się do chłopaka i odszedłem w swoją stronę.
Dotarłem do domu. Całe szczęście. Co robić?! Sprawdzę, czy mój mózg się naprawił. Byłem wykończony tym dniem, więc po prostu rzuciłem się na łóżko. Poczułem straszne gorąco. Co się właśnie dzieje? Nic nie rozumiem. Zamykam oczy. Ciemność... No dalej, niech coś się pokaże. Tak! To wróciło! Widzę, znów jestem bezpieczny. Widzę, jak odwiedzam Carolin i jej chłopaka James'a. Rozmawiamy, pijemy kawę oglądamy jakiś film. Potem wracam do domu i idę spać. Koniec. Znów czuję się bezpieczny. Już wiem co robić i mam nadzieję, że te problemy więcej mnie nie spotkają. Otwieram oczy, spokojniejszy o 100 % bardziej niż 5 minut temu. Wstaję z łóżka i mam ochotę coś zjeść. Nie chce mi się jednak gotować, więc zamawiam pizzę. Wiedziałem oczywiście o tym wcześniej, więc nawet się nie zastanawiałem. Chciałem tylko coś zjeść. Gdy złożyłem już telefoniczne zamówienie, czekając na posiłek, zacząłem czytać...
'Musimy się uczyć ciągle od nowa, nasze życie zawsze będzie się zmieniać' przeczytałem i usłyszałem dzwonek do drzwi. Moja pizza! Umieram z głodu więc podnoszę moje pośladki i biegnę do drzwi.
-Dzień dobry.
-Dzień dobry! Proszę, tu jest rachunek.
-Dziękuję. - dałem dostawcy 5 funtów i wziąłem mój obiad. Zamknąłem drzwi na klucz i skierowałem się do salonu. Postawiłem jedzenie na stół i czując zapach, od razu wziąłem się za nie. Mmm. Mógłbym jeść przez całe życie.
Ostatni kawałek. Jestem pełny. Na szczęście tym razem nie zamówiłem największej pizzy. Zamknąłem oczy. Teraz widzę tylko ciemność, więc się odprężam. Ciemność. Chwila... Ciemność? Gwałtownie otworzyłem oczy. Przecież skoro je zamknąłem, powinienem coś zobacyć. I tym czymś nie powinna być ciemność. Kurde to znowu się dzieje. Może to od czegoś zależy. Prubuję się uspokoić, ale na marne. Czuję dreszcze na ciele. Dobra, Harry myśl. Wcześniej nic się nie stało. Tylko to zderzenie. Teraz zjadłem pizzę. Chodzi o pizzę? To chore. Nic nie pasuje. Jestem pewny jednego - to się jeszcze stanie, to nie koniec. To jakaś pułapka. Może to oznacza koniec? Umrę, dlatego te wizje znikają, ale zobaczyłbym to, i są jeszcze jakieś urywki. Nie znika wszystko, tylko część. Mój telefon zawibrował. Zapomniałem przez to wszystko, że Carolin zadzwoni do mnie i zaproponuje kawę.
-Wpadniesz dziś do nas?
-Tak. Jasne.
-To może o 19? Obejrzymy jakiś film czy coś.
-Ok. Obejrzymy film.
-Harry?
-Tak?
-Coś się stało? Jesteś zdenerwowany jakiś.
-Wszystko dobrze Carolin. Nie martw się, wydaje ci się tylko.
-No dobraa... To do później.
Rozłączyłem się i rzuciłem telefon na łóżko. Jestem taki wściekły i mam ochotę coś rozwalić. Zamknąłem oczy, żeby się trochę uspokoić. NIE! HARRY NIE ZAMYKAJ OCZU! No i czywiście je otworzyłem. Pomyślmy, co może się stać... Hmm... Nie mam pojęcia. Może stać się wszystko.
O 18 zacząłem się zbierać. Założyłem czystą koszulkęn bo na tej była plama od pizzy. Nadaj jestem jeszcze niespokojny. Mam nadzieję, że ani Carn ani James nie zauważą nic. Ach, zapomniałem, oczywiście że zauważą, bo zanim zniknęły obrazy, zobaczyłem, że piję jakieś ziółka zrobione przez moją przyjaciółkę. No nic. Powiem, że mam zły dzień czy coś. Jak ja mam żyć? Skoro nie wiem, co się stanie? Ja nie potrafię tak.
Czas wychodzić z domun bo się spóźnię. Na zewnątrz jest już trochę ciemno i gdy idę chodnikiem, ciągle myślę, co się dzieje. Nic mi jednak nie przychodzi do głowy.
Po 10 minutowym spacerze dotarłem do domu przyjaciół. Zapukałem i wszedłem do środka, nie czekając na zaproszenie.
-Hej Harry! - z pokoju wyłoniła się Carolin. Zazdroszczę jej. W sumie aktualnie zazdroszczę wszystkim, którzy nie muszą się zastanawiać cały czas, co się zaraz stanie. Kocham moje życie z wizjami, ale teraz to wszystko mnie przerastało.
-Napijesz się kawy?
-Tak poproszę.
-Wejdź do pokoju. James! harry przyszedł!
Poszedłem, tam, gdzie Carolin mi wskazała i przywitałem się z jej chłopakiem, który siedział na fotelu. Car przyszła też, stanęła i zaczęła mi sięprzyglądać. Po mojej twarzy było widać zdenerwowanie, i po moim zachowaniu najwidoczniej też.
-No co? - zapytałem. O świetnie, aięc teraz ig łos mnie zdradzał.
-Ty na prawdę musisz mieć zły dzień. Zamiast tej kawy zaparzę ci jakieś ziółka na uspokojenie.
Westnąłem, i kiedy Carolin wyszła z powrotem do kuchni, rozejrzałem się nerwowo po pomieszczeniu. Mój wzrok przykuła książka. Co tu robi 'Niebo czy piekło'? Chyba trochę za namiętnie przyglądałem się książce, bo James to zauwarzył.
-O czym myślisz?
-O tej książce.
-Ahh.. To brat Carolin zostawił ją tutaj. Przyjechał w odwiedziny, teraz wyszedł na miasto.
-I mam nadzieję, że kiedyś go poznasz. Uwielbia książki tak samo, jak ty.
Car przyniosła trzy kubki i postawiła je przed nami. Dla mnie oczywiście jakieś ziółka, ale skoro na prawdę mogą pomóc, nie będę marudził.
-To co oglądamy?
Obejrzeliśmy film i było już dosyć późno więc postanowiłem wrócić do domu. Pożegnałem się z pryjaciółmi, którym byłem bardzo wdzięczny, bo poczułem się troszeczkę lepiej.
W domu od razu położyłem się do łóżka, chociaż bardzo bałem się zamknąć oczy, więc leżałem jak najdłużej z otwartymi, aby od razu po zamknięciu zasnąć.