Teraz już wszystko wiem, nadal się boję, nadal trzęsą mi się ręce. Ale spróbuję, muszę spróbować żyć bez wizji. Muszę się tego nauczyć, nie chcę stracić Niall'a, więc muszę.
-Harry, gdzie jesteś? - usłyszałem, że Niall wrócił z piekarni.
-Tutaj! Jak było?
-Świetnie. Jak się czujesz? Może pojedziemy do lekarza, co?
-Niall ja nie jestem chory... - spojrzałem na niego. - Obiecaj, że choćby nie wiem co, nigdy mnie nie zostawisz.
-Obiecuję.
Poczułem, że muszę go przytulić, i to w tej chwili. Przemieściłem się więc z prędkością światła na drugi koniec pokoju i wpadłem w ramiona Irlandczyka. On również objął mnie ramionami. Chciałem, aby ta chwila trwała wiecznie. W tym momencie nie obchodziły mnie wizje. Tylko, czy powinienem go akurat teraz przytulić? I co ja mam dalej robić? Niall musiał w końcu wrócić do Carolin. Za kilka dni wraca do Irlandii. Nie mam pojęcia, jak to wszystko będzie wyglądało. Kiedy Horan wychodził, powiedział, że Zayn zamierza mnie dziś odwiedzić. Dawno nie widziałem się też z Car, więc mogę się spodziewać i jej wizyty wkrótce. W sumie nie mam pojęcia, czego mogę się teraz spodziewać. Pomyślmy, co mam do zrobienia dziś. Hm ah no tak, nie wiem. Stanąłem na środku pokoju ze łzami w oczach. W którą stronę mam pójść. Stałem tak, do póki Zayn nie przyszedł do mnie.
-Harry? Wyglądasz, jakby cię duchy nawiedziły.
-Już wiem, dlaczego moje wizje zniknęły. Nie mogę przewidzieć nic, jeśli czuję miłość. - nadal stałem w tym samym miejscu.
-Czujesz miłość? W kim się zakochałeś? - zapytał Zayn, ale po chwili się zorientował. - Ahh. No tak. Usiądźmy, bo wyglądasz, jakbyś miał zemdleć.
Poszedłem za przyjacielem usiąść na kanapie. Nie rozmawialiśmy w ogóle. Myślę, że Malik musiał sobie ułożyć wszystkie myśli w głowie. To ja przechodzę piekło, ale on, jako mój przyjaciel powinien to ze mną przeżywać i starać się mnie zrozumieć. Ale też kwestia, że ja sam nie miałem ochoty na rozmowę. Nagle wstałem i poszedłem do toalety. Zayn był trochę zdziwiony, ale ja po prostu poszedłem tam za potrzebą. Nie, że nagle zachciało mi się płakać, czy wpadłem w jakiś szał, myślę, że nic takiego się nie wydarzy, bo gorzej już być nie może. Ale skąd mam to wiedzieć, co się wydarzy, a co nie? Po chwili wróciłem do Zayn'a.
-Twój telefon dzwonił.
-Ahh, ciekawe kto to. - wziąłem do ręki komórkę.
-To był Niall, powiedział, że zaraz tu będzie.
-Odebrałeś mój telefon?? - spytałem, chociaż nie powinienem być zdziwiony, bo Malik zawsze mi to robi.
-Tak. Już się lepiej czujesz?
Zdziwiło mnie to pytanie, nie powiem, że nie, albo że tak. Przecież ja się cały czas dobrze czuję, to tylko w mojej głowie jest właśnie wielkie tsunami razem z huraganem i trąbą powietrzną. Zayn stwierdził, że nie chce przeszkadzać mi i Niall'owi, więc sobie poszedł, a po chwili zjawił się on.
-Ubieraj się, wychodzimy. - rzucił na wejściu.
-Co? Ale dokąd?
-Nie wiem. Ale nie możesz ciągle siedzieć w domu i myśleć o tym czymś, co nie daje ci spokoju.
Nie chciałem się sprzeczać z blondynem, więc wziąłem bluzę i wyszedłem za nim na zewnątrz. Jestem mu bardzo wdzięczny, że nie wypytuje mnie, co się właściwie dzieje. Nie wiem, czy mógłbym mu to wszystko opowiedzieć teraz, może kiedyś mu powiem.
-To gdzie idziemy?
-Nie mam pojęcia. - usłyszałem odpowiedź Irlandczyka, który właśnie złapał mnie za rękę i pociągną za sobą w stronę Tesco. Ciekawe, czy on w ogóle jest świadomy, że prowadzi mnie właśnie tam.
-O, Tesco! Świetnie! - powiedział, bo sklep znajdował się tuż za zakrętem, więc szybko do niego dotarliśmy. Weszliśmy do środka, przeszliśmy wszystkie regały, po czym wyszliśmy ze sklepu.
-Dokąd teraz? - zapytałem.
-Niech pomyślę... Tam! - Horan wskazał drogę prowadzącą do centrum handlowego.
-Chcesz iść na zakupy? - zapytałem, gdy staliśmy już pod wejściem.
-Nie. Teraz ty wybieraj kierunek. - powiedział do mnie Niall.
-Hmm.. Na co masz ochotę?
- Na lody.
-O tej godzinie?
Blondyn przytakną.
-No cóż. W takim razie chodźmy.
Poszliśmy do tej budki z lodami w parku, co kilka dni wcześniej. Kupiliśmy lody o tym samym smaku i usiedliśmy na tej samej ławce. To było dosyć zabawne, śmialiśmy się nawet z tej niezręcznej sytuacji, kiedy Niall mnie pocałował, a ja uciekłem. Wcześniej to było takie przerażające, a teraz zabawne. Chociaż nie wiem... Kurwa, dlaczego ja ciągle czegoś nie wiem. Nie chcę żyć w ciągłej nieświadomości.
-Niedługo wyjeżdżasz. - pomyślałem, choć wydaje mi się, że na głos.
-Tak, ale obiecuję, że wrócę jak najszybciej.
-Jak ja sobie poradzę bez Ciebie? - no właśnie, jak? Rzecz w tym, że prawdopodobnie sobie nie poradzę.
-Prawdopodobnie powinieneś zostać jeszcze kilka dni dłużej. - spojrzałem na niego. Byłem ciekaw jego reakcji.
-To nie takie proste, i tak powinienem wrócić za dwa dni. Szukam pracy w Irlandii.
-Oh. - auć. To oznacza, że będziemy kontaktować się tylko telefonicznie? Przecież jeśli chcemy żyć razem, musimy być razem, a nie w dwóch różnych krajach. Może Niall mógłby ze mną zamieszkać... Wtedy byłoby mi o wiele łatwiej. W ogóle nie wiem, czy powinienem mu to zaproponować. Co ja mam zrobić, aby mieć go przy sobie. Muszę pomyśleć, ale tak porządnie.