Rozdział 25

272 14 35
                                    

Ivy

Usłyszałam jakieś dziwne hałasy. Jakby ktoś upadł. To mnie od razu zaalarmowało. Zerwałam się z kanapy, i poszłam sprawdzić czy z Gradym wszystko w porządku. Trochę się obawiałam, ponieważ nie miałam pojęcia kto przyszedł. Gdzieś z tyłu głowy miałam czarny scenariusz, że to może jednak Milo, który tak łatwo nie da mi spokoju. Jednak potem sobie uświadamiałam, iż go zamknęli w areszcie, wcześniej był na izbie wytrzeźwień. A potem znowu wracały te złe myśli. Mógł przecież uciec, bo ja dobrze wiedziałam, że byłby do tego zdolny. A gdy jest wściekły- tak naprawdę wściekły- nie ma takiej siły, która by go powstrzymała. W końcu przekonałam się o tym na własnej skórze. Ale skąd miałby adres mieszkania Grady’ego? Chociaż… gdyby się postarał, udałoby mu się zdobić go bez trudu.

Dlatego idąc z sercem w gardle, miałam nadzieję, że nie zobaczę na progu swojego byłego chłopaka, pastwiącego się nad moim obecnym chłopakiem.

Mój chłopak. To mega dziwne.

Kiedy znalazłam się w korytarzu, kilka kroków od frontowych drzwi, nie zobaczyłam Milo. A to już zrzuciło ciężar z mojego serca. Jednak mimo wszystko nie miałam pojęcia co się tutaj działo.
Grady klęczał na panelach, oddychał ciężko. Głowę miał pochyloną, więc nie mogłam dostrzec wyrazu jego twarzy. A kiedy stanęłam jeszcze bliżej, zauważyłem drżące ramiona. Chciałam go objąć, ale tego nie zrobiłam. Po prostu przeniosłam wzrok na drugą osobę. To była kobieta, której nigdy wcześniej nie widziałam. A ona patrzyła to na mnie, to na chłopaka, a w jej spojrzeniu można było dostrzec złość, ból, jad… cała masa negatywnych emocji.

Chrząknęłam, objęłam się szczelnie ramionami.

- Przepraszam. Kim pani jest?

Wtedy Grady zerwał się jak oparzony. Nigdy nie widziałam go w takim stanie.

- Nie rozmawiaj z nią!- warknął. Zasłonił mnie swoim ciałem, po czym zwrócił do kobiety.- Wynoś się stąd, kurwa.
Niedobrze mi na twój widok.

Odsunęłam się pod ścianę, oparłam o nią plecami. W milczeniu obserwowałam całą sytuację. Grady kipiał ze złości, a tylko ja nic z tego nie zrozumiałam. Natomiast ta kobieta była bliska płaczu, co poznałam po drżącej dolnej wardze.

- Grady.- wyszeptałam.

Spojrzał na mnie przez ramię, pokręcił przecząco głową. Zamilkłam. Nie chciałam się mieszać, szczególnie, że nadal nie wiedziałam co się tutaj wyprawiało. Kim ona jest?

- Wynoś się.- powtórzył groźniej.- Możesz wyjść sama, albo zadzwonię po gliny. Zapomniałaś, że masz zakaz zbliżania się do mnie?

Zamarłam. Zakaz zbliżania? Co ona mu zrobiła, do cholery?

- Doniesiesz na mnie?- wysyczała.- Po tym co razem przeszliśmy?

- Co… przeszliśmy razem?! Nie rozśmieszaj mnie, Sylvia.- zaśmiał się bez cienia wesołości.

Sylvia. Gdzieś słyszałam to imię. Czy to
Grady mi o niej wspominał? Jego była dziewczyna? Tak, to musiała być ona.

- Nie bez powodu dostałaś ten zakaz. Nie wiem skąd się tu wzięłaś, i kiedy wyszłaś z psychiatryka, ale nie chcę cię oglądać. Spadaj, albo naprawdę zadzwonię po gliny. Nigdy więcej się tutaj nie pokazuj. Po prostu się ode mnie odpierdol.

- Pożałujesz tego, Grady.

- Już żałuję.- warknął.- Każdego pieprzonego dnia żałuję, że cię kiedykolwiek poznałem. Idź sobie. Teraz, do kurwy nędzy!

Save our tomorrowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz