Rozdział 32

254 15 41
                                    

Ivy

Stopy wolały o pomstę do nieba. Chciałam chociaż na chwilę usiąść, ale to nie było możliwe. Musiałam stać u boku Grady'ego i uśmiechać się do kamery. I tak przez cały wieczór. To stawało się nieco męczące, szczególnie, że w pewnym momencie rozbolał mnie brzuch, ale jednak robiłam dobrą minę do złej gry. Byle nie dać po sobie poznać, iż byłam już coraz bardziej zmęczona. Chciałam by mój chłopak, ojciec mojego dziecka, miał we mnie wsparcie. By wiedział, że cały czas tu z nim jestem i może na mnie liczyć w każdej kwestii.
Nawet jeśli odczuwałam dziwne bóle w podbrzuszu, które nie chciały zelżeć.
Zjadłam coś, na moment poczułam się lepiej, ale potem mdłości wróciły, a w pewnym momencie ból mnie zamroczył.
Jednak nie na tyle bym od razu chciała wracać do domu, i chciała zostawić Grady'ego samego. To znaczy w sumie nie byłby sam. Miał przecież braci Davis oraz dziewczyny. Nie tylko Vi i Slo, ale również Molly z Cassie. A mimo wszystko wiedziałam, że mnie tutaj potrzebuje, więc się nie przejmowałam, że czuję się jakoś dziwnie. To teraz bez znaczenia.

- Niezła z ciebie aktorka.- wymruczała Sloane, kiedy stanęła obok mnie.

- Uczę się od najlepszych.- odpowiedziałam z uśmiechem i zerknęłam na kobietę kątem oka.- Nie wiem jak długo jeszcze pociągnę, ale robię to dla Grady'ego.

- Wszystko w porządku, Ivy?

- Tak myślę.- wzruszyłam ramionami.

- Może jednak powinnaś się stąd zawinąć. Nie sądzę by Grady miał coś przeciwko, uwierz mi.

- Za niedługo będzie koniec i wrócimy oboje do domu. Ja na spokojnie sobie odpocznę. Teraz... on mnie tutaj potrzebuje.

- No dobrze. To może się napijemy? Jak wiesz kogo spytać, to na pewno znajdzie się lampka szampana.

- Nie, ja nie piję alkoholu. Nigdy. Ale może sok?

- W porządku.- objęła mnie ramieniem.- Chodźmy.

**

-

Chciałabyś.- Vivian zachichotała.- Na pewno tego nie sprawdzisz póki ja żyję, ale gwarantuję, że tyłek Aarona wygrywa w przedbiegach.

- Jasne, no pewnie. Nie wiesz co mówisz, dziewczyno. Jeśli chcesz, to masz moje pozwolenie żeby pościskać sobie Antona. Wtedy się przekonasz kto ma lepszy.

- Przepraszam, że w ogóle o to pytam, ale czy to nie dziwne, że oni tam stoją, a my patrzymy na ich tyłki?- wtrąciłam.

- To wcale nie jest dziwne, kochana.- mruknęła Jess, która teraz też z nami siedziała, ponieważ znudziła się chodzeniem za swoim mężem.- Chcecie prawdziwy, męski tyłek, to Nick jest żywym przykładem. Najlepszy tyłek nie tylko w całym San Diego, ale również na świecie.

- Nadal nie wydaje mi się to stosowne, ale wszystkie jesteście w błędzie. Grady jest na pierwszym miejscu w rankingu „Zajebisty Tyłek".- parsknęłam cichym śmiechem.

Zawiesiłam wzrok na pośladkach Grady'ego, i tak. Na pewno się nie myliłam. Już ja wiedziałam jaki jest w dotyku, ale tego nie zamierzałam im obrazować. W każdym razie wiedziałam co mówię. Zamierzałam przy tym właśnie obstawać.

- Słuchajcie, mam argument nie do odrzucenia.- Sloane uniosła palec.- Anton wylądował na portalu plotkarskim w jakimś rankingu. Jest na trzecim miejscu, jako jeden z najbardziej gorących facetów na świecie. I co teraz?

- To że jest gorący- wtrąciła Vivian- wcale nie oznacza, że ma niezły tyłek. Równie dobrze mógłby być płaski, ale kto mu się na dupę by patrzył.

Save our tomorrowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz