Rozdział 24

242 13 50
                                    

Grady

- Wiesz co, Ivy? Naprawdę marnie wyglądasz. Założę się, że niewiele jesz, więc teraz masz wcisnąć wszystko co ci dam, zgoda?

- No ja…- Ivy zerknęła na mnie, jakby szukała pomocy.

A mama była w swoim żywiole. Teraz już jej się spodobał mój wybór, kiedy usłyszała o tej medycynie. Tata też był za, ale nie tryskał aż tak wielkim entuzjazmem, a już na pewno nie zasypywał Ivette pytaniami. Bo James Preston, to jednak taka cicha woda. Zupełnie jak ja.

Westchnąłem przeciągle, odłożyłem widelec na bok.

- Mamo, proszę cię. Za chwilę to ją wystraszysz, i ucieknie stąd z krzykiem.

- Młody ma rację, Paige.- wtrącił tata.- Uspokój się trochę, bo ci żyłka pęknie.

Ivy uśmiechnęła się do mnie krzywo, a ja odpowiedziałem tym samym.
Trzymaliśmy się pod stołem za ręce, co było bardzo przyjemne. Tak jakbyśmy oboje potrzebowali otuchy. Może coś w tym było. Czułem się trochę skrępowany, a to przecież moi rodzice. Ivy przyszła w gości, moja mama ją odpytywała, zmuszała do jedzenia i chciała wiedzieć jak najwięcej o medycynie. Coś w stylu, czy po studiach na pewno zostanie lekarzem, i nie zrezygnuje z tych planów.
A kiedy Ivy ją zapewniła, że zamierza zajmować się medycyną, mama wyraźnie odetchnęła z ulgą.

- Ivy, czy ja cię przytłaczam? Chciałabym tylko zadać ci jeszcze parę pytań, skoro spotykasz się z moim synem.

- W porządku, nie przeszkadza mi to.

- Wspaniale!- mama klasnęła w dłonie. Nawet przerwała swój posiłek, żeby móc nadal męczyć Ivy.- A czym się zajmują twoi rodzice?

- Mamo, na Boga!

- Cicho tam.- wytknęła mnie palcem.- To jak?

- Mama jest chirurgiem, a tata kiedyś był żołnierzem. Teraz nie wstaje z łóżka, bo dostał poważnego urazu kręgosłupa.

- A jakieś rodzeństwo?

Ivy wyraźnie posmutniała, a ja nie chciałem by miała zły nastrój. Za to miałem ochotę udusić moją mamę gołymi rękami.

- Miałam siostrę. Zginęła w wypadku samochodowym, jakiś rok temu. Teraz ja pomagam jej mężowi i córeczce.

- O Boże. Tak mi przykro, skarbie. Nie powinnam była.

- Spokojnie.- uśmiechnęła się.- Skąd mogłaś wiedzieć?

Patrzyłem na Ivy zaskoczony. Ja też nie miałem pojęcia. Chociaż z drugiej strony, nawet o to nie zapytałem. Zresztą to musiał być dla niej ciężki temat, który wolała omijać szerokim łukiem. Objąłem ją lekko i przyciągnąłem do siebie.
Oparła głowę na moim ramieniu. Chyba już się wszyscy najedliśmy. Ivy musiała jutro wstać na zajęcia, a ja do pracy, więc powinniśmy się powoli zbierać. Tak też powiedziałem rodzicom. Jednak mama miała nieco inny plan.

- Ivy? Mogę cię poprosić jeszcze do kuchni na sekundę?

- Oczywiście.- kobieta lekko potaknęła głową.

Obie wstały i wyszły z jadalni. A ja zostałem z ojcem, więc przez jakiś czas panowała nieco wymowna cisza, którą bałem się przerwać. Na szczęście to on zaczął rozmowę.

- Musisz jej wybaczyć, synu. Teraz za bardzo się podekscytowała tym, że masz wreszcie nową dziewczynę. No wiesz, po tej sytuacji z twoją była… już nie pamiętam jak ona miała na imię.

- Sylvia.- wydukałem. To imię zostawiało gorzki posmak na moim języku.

- No właśnie. Sylvia. Wiemy jaka ona była, ile zła ci wyrządziła. Ale my się cieszymy, że wreszcie zdecydowałeś się zostawić przeszłość za sobą.

Save our tomorrowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz