Rozdział 36

257 15 28
                                    

Ivy

Było już dość późno kiedy wracałam do mieszkania. Grady się uparł żebym zabrała jego samochód, ponieważ sam miał zostać nieco dłużej z dzieciakami, a nie było potrzeby bym ja także z nimi siedziała. Grady powiedział, że wróci taksówką i mam się o nic nie martwić. To go posłuchałam. Jakoś nie miałam ochoty spierać się o błahostki. W ogóle nie chciałam się z nim kłócić, przez to jaki był teraz nieswój. Czasami potrafił się wyłączyć na jakiś czas, nie docierało do niego co mówię, ale rozumiałam to.
Wciąż był rozbity. Uśmiechał się do mnie sztucznie, jakby miał nadzieję, że w ogóle to kupię. Jednak nie jestem głupia, i już dawno nabyłam umiejętność rozszyfrowania tego mężczyzny. Tak naprawdę nie zapomniał o swoim koszmarze, chociaż minął prawie tydzień. Nawet jeśli od tamtego czasu nic więcej mu się nie przyśniło. Czasami, kiedy sama nie mogłam zasnąć, czuwałam przy nim. Wsłuchiwałam się w miarowy oddychanie Grady’ego, i spinałam się na każdą zmianę w tym spokojnym oddechu. Jednak czułam się usprawiedliwiona. Nie chciałam by znowu coś go męczyło.

Nie mogłam patrzeć gdy chodził przybity, bo przez to podupadało i moje samopoczucie. Może nie chciał tego przyznać, ale ja wiedziałam. Mimo wszystko tęsknił za swoją biologiczną matką, za tym, że nie miał okazji jej poznać. Nie wiedziałam co czuł, ale mogłam się domyślać.

Wysiadłam z samochodu, kiedy tylko zaparkowałam na miejscu Grady’ego, zaraz przed budynkiem. Zabrałam swoje rzeczy z miejsca pasażera i ruszyłam do wejścia. Na nasze piętro wjechałam windą, a kiedy zmierzałam do drzwi, zaczęłam przegrzebywać torebkę w poszukiwaniu kluczy, które Grady mi dał zanim wyszłam z New Hope. Wcześniej proponował, że mi dorobi własny klucz, ale odmówiłam. Wszystko i tak toczyło się za szybko, a dostanie kluczy do jego mieszkania traktowałam jak bardzo poważne zobowiązanie. Niby mieszkamy razem- a właściwie ja u niego- ale jednak na razie nie chciałam by dawał mi klucze. Jeszcze nie. Czułabym się z tym dziwnie. Wtedy dotarło by do mnie jak bardzo moje życie się zmieniło, i że to wszystko dzieje się naprawdę. Bo czasami sobie myślałam, że po prostu śnię, a za jakiś czas się obudzę, a to wszystko rozpłynie się w powietrzu.
Grady także. A nie chciałam by on był tylko wytworem mojej wyobraźni.

Kiedy podniosłam wzrok by spojrzeć na drzwi i wsunąć klucz do zamka, musiałam się raptownie zatrzymać. Zobaczyłam jakąś kobietę. Kucała na wycieraczce, a plecami przywierała do drewnianej powierzchni. Była to starsza kobieta. Musiała mieć ponad czterdzieści lat, może bliżej pięćdziesiątki.
Zauważyłam bardzo wychudzone ciało, drobną posturę. Nie miała kurtki, a jedynie stary, nieco naciągnięty sweter. Na uszy naciągnęła wełnianą czapkę. Zobaczyłam też bardzo zniszczone obuwie, które nie do końca nadawało się na mrozy panujące w Minnesocie.

Kobieta musiała usłyszeć moje kroki, ponieważ uniosła głowę, a wtedy to już kompletnie zostałam zbita z tropu. Wmurowało mnie w podłogę. Patrzyła na mnie oczami, które widziałam tylko raz w życiu. Oczami, których nie mogłabym pomylić z żadnymi innymi. Te oczy widywałam codziennie, te oczy były częścią mojego życia.

Takie same. Są takie same. Piwne. Przywodzące na myśl cappuccino. Oczy Grady’ego.

A kiedy się podniosła, a na jej twarzy zagościł uśmiech, to było dla mnie jak cios kolejnym obuchem. Prosto w żołądek. Miała taki sam uśmiech jak facet którego kocham. Nie byłam w stanie nic z siebie wydusić. Patrzyłam na nią z szeroko otwartymi oczami, a dłoń w której trzymałam klucze niebezpiecznie mi drżała. A potem przyszło nieprzyjemne palenie w przełyku. Bo nie mogłam się pomylić. Miałam oczy i potrafiłam dostrzec pewne podobieństwa. To musiała być ona, co stwierdziłam jeszcze zanim mi się przedstawiła.

Biologiczna matka Grady’ego.

Teraz. Siedziała tutaj na naszym progu, kiedy jej syn przechodził najgorsze chwile w całym swoim życiu. Kiedy tak cholernie jej potrzebował. Wcześniej się nim nie interesowała, a teraz- po pieprzonych dwudziestu pięciu latach!- postanowiła się ujawnić.

Save our tomorrowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz