Marinette wyszła z prysznica, uśmiechając się jak tylko westchnęła. Ubrała swoją ulubioną pidżamę i wysuszyła włosy ręcznikiem, pozwalając by jej wilgotne włosy opadły na środek pleców, zamiast je upinać. Otworzyła drzwi łazienki, podeszła do łóżka i zatrzymała się, prawie wypuszczając telefon z ręki.
Na łóżku stała zupełnie nowa maszyna do szycia jak z półki. Podeszła do niej i zobaczyła małą karteczkę samoprzylepną. Wzięła, i przeczytała ją.
Widziałem cię dzisiaj na zakupach z twoim kochasiem (loverboy). Nie widziałem, żebyś wybrała jedną z nich. Nie mogę pozwolić, żeby ten chłopak owinął cię wokół palca. -Romeo"
Marinette zachichotała, przewróciła oczami i przyłożyła notatkę do serca, żałując, że nie został na kilka minut, żeby się z nią zobaczyć, ale wiedziała, że tak będzie najlepiej na wypadek gdyby Adrien nagle wszedł. Bo inaczej jakby wyjaśniła swój związek z Czarnym Kotem?
Po chwili usłyszała za sobą kroki więc odwróciła się, widząc Adriena stojącego w progu.
-Oh, hej! -uśmiechnęła się, wciąż z różowym rumieńcem na twarzy.
-Co to za paczka? -zapytał, uśmiechając się.
-Oh...um...mój chłopak mi ją podrzucił. - Powiedziała, wciąż czując, że jej policzki płoną na różowo..
-Podrzucił? Gdzie? -zapytał. -Nie widziałem jej na ganku.
-Uh...była już w środku, zaniosłam ją tutaj i położyłam na łóżko. -Marinette uśmiechnęła się nerwowo.
-Dlaczego? -zapytał chłopak, krzyżując ręce.
-Dlaczego? Co masz na myśli? -zapytała.
-Dlaczego... przyniosłabyś to tutaj tylko po to, by później zanieść to z powrotem?" – zapytał Adrien, uśmiechając się.
-Ja... musiało mi to wymknąć się z głowy. Byłam dzisiaj taka zmęczona. Czy masz coś przeciwko?" – spytała Marinette.
-Nie, absolutnie. Więc...twój chłopak przyniósł to dla ciebie? -zapytał podnosząc paczkę.
-Tak, jest przesłodki. -uśmiechnęła się, rumieniąc.
-Skąd wiedział, że nie masz maszyny do szycia? – zapytał Adrien.
– Uch... powiedział, że widział nas dzisiaj razem na zakupach. – powiedziała Marinette.
– Nie przywitał się? Czy jest przeze mnie onieśmielony? -Adrien roześmiał się.
-Nie sądzę, że jest, jeśli cokolwiek to prawdopodobnie ty byłbyś onieśmielony przez niego." Marinette roześmiała się.
-Co to ma znaczyć? -Adrien roześmiał się.
-Hę? T-to znaczy... Cóż... uh... On jest... opiekuńczy? -Powiedziała, trochę niepewna, jak to sformułować.
– Opiekuńczy, co? Więc... ma na imię Romeo?- Adrien uśmiechnął się, widząc, jak oczy Marinette się rozszerzają.
Marinette spojrzała na karteczkę, którą ściskała w dłoni w pobliżu jej serca, a potem skierowała wzrok z powrotem na Adriena.
-Uh... to tylko... pseudonim, który sobie nadaje. -Marinette roześmiała się.
– Więc przypuszczam, że jesteś jego Julią? -Uśmiechnął się złośliwie.
– Twoje przypuszczenia się zgadzają. -Zaśmiała się.
Z ciekawości- zdecydowałeś się zostać z jego powodu? – zapytał Adrien.
Marinette miała zamiar się uśmiechnąć i zacząć żartować, ale przestała, gdy zobaczyła, że Adrien się nie śmieje ani nie drażni. Zadał poważne pytanie.
CZYTASZ
Z popiołów do Nowego początku
FanfictionPo zerwaniu z Luką, w Marinette ożywają uczucia do Czarnego Kota. Jednak ani ona nie wie że jej ukochany jest tak naprawdę jej dawną miłością- Adrienem, ani chłopak, że ona skrywa się pod maską Biedronki, która tyle razy odrzuciła jego uczucia. W...