Rozdział 6: ,,Przebaczenie"

291 13 82
                                    

-Ja, ja przepraszam! Nie chciałam...nie chciałam cię uderzyć! Adrien! Proszę! Wybacz mi! -płakała Marinette.

-Nie. To wszystko moja wina. Proszę, wybacz mi. -powiedział Adrien, wstając i wychodząc.

Zostawił ją na dachu, kiedy zszedł na dół, czując się jak totalny idiota.

Idiota! Idiota! Jedyne co miałeś zrobić to kontrolować swoje zachowanie. Zapomnij o wszystkim, o czym myślałeś, możesz myśleć co tylko chcesz, tylko nie zapominaj o samokontroli. Ale ty nawet tego nie potrafisz! Właśnie mogłeś zrujnować twoją przyjaźń z nią! Ona cię uderzyła! Jak niby miała zareagować? Przecież nie wie, że jesteś jej chłopakiem! Teraz myśli, że go zdradziła!

Oh, ty głupi idioto.

Adrien chodził po swoim pokoju, besztając się w duchu, i nie było dla niego zdziwieniem to, że Marinette nawet nie zeszła na dół przez cały dzień. Kiedy słońce zaszło, a gwiazdy zaczęły świecić złotym światłem, po upewnieniu się, że wszyscy dorośli są już w łóżkach, Adrien transformował się i skoczył na dach.

Po chwili znalazł ją zwiniętą w kłębek, śpiącą na dachu, przykrytą kocem, który dał jej jako Adrien. Chłopak głośno westchnął. Podszedł do niej na placach, siadając zaraz koło jej boku. Subtelnie pogłaskał jej policzek, i delikatnie odsunął jej włosy z twarzy i założył za ucho, patrząc jak powoli się budzi.

-Cześć księżniczko. -powiedział Kot delikatnie.

-K-Kocie? - Marinette poderwała się i zarzuciła na niego ramiona, niemal natychmiast wybuchając płaczem.

-Tęskniłaś za mną? -zapytał, oplatając ją ramionami, czując jak płacze.

-Proszę, nie płacz. -powiedział przyciskając ją mocniej do piersi.

-Ja...on...ktoś...mnie pocałował. -wyszlochała dziewczyna.

-Huh? Co masz na myśli? -starał się brzmieć na zaskoczonego.

-Adrien mnie wcześniej pocałował a ja go spoliczkowałam. Nie chciałam go uderzyć, ale dosłownie mu powiedziałam, że mam chłopaka. Przepraszam. -dziewczyna w dalszym ciągu nie przestała płakać.

-Wiem że nigdy być mnie nie oszukała księżniczko. -zaśmiał się chłopak.

Marinette spojrzała na Kota, a on się do niej uśmiechnął pozwalając jej użyć swoich dłoni żeby otrzeć jej łzy.

-Chodź, będzie ci lepiej. Zmyjmy z ciebie z to okropne znamię. -uśmiechnął się chłopak.

Czarny Kot przyciągnął Marinette do siebie i pocałował ją.

Czuł, jak Marinette walczy ze śmiechem przez pocałunek, ale w końcu go odwzajemnia. Przyciągnął ją na swoje kolana, pozwalając kocu leżeć gdzieś pomiędzy jego nogami.

-Więc...dlaczego śpisz na dachu? -zapytał.

-Byłam trochę...przestraszona żeby zejść na dół po tej...sytuacji. -przyznała.

-Aw, no weź księżniczko. Jestem pewny że on nie jest zły. -powiedział Kot.

-Nie widziałeś wyrazu jego twarzy. -powiedziała Marinette odwracając się w druga stronę.

-Plus...spałam tutaj też dlatego, że miałam nadzieję...że przyjdziesz. -zarumieniła się dziewczyna.

-Dla mnie? -zapytał Kot, a jego policzki również przybrały różowy odcień.

-Oczywiście, dla kogo niby głupiutki kocie. -zaśmiała się.

-Niedługo wrócę, chociaż nie sądzę, żeby był zły. Dlaczego by nie zejść na dół i nie porozmawiać z nim? " - zapytał Kot, pomagając Marinette wstać.

Z popiołów do Nowego początkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz