Dni minęły dobrze, więc Adrien wysłał Nathali do sklepu, żeby kupiła Marinette parę ubrań, do czasu kiedy dziewczyna będzie będzie chciała sama wyjść z domu.
Adrien ćwiczył właśnie nowy utwór na pianinie- tak jak zawsze, ale kątem oka sekretnie spoglądał na Marinette...która siedziała na jego łóżku robiąc zadanie, albo pisząc z kimś, albo robiąc cokolwiek innego w swoim szkicowniku. Chłopak próbował dać jej trochę przestrzeni i pozwolić poczuć się bardziej komfortowo.
Ale on wiedział że wcale tak się nie czuła. To był w końcu jej nowy dom. Owszem, byli przyjaciółmi ale... ona nie mała pojęcia że chłopak tak naprawdę ją kocha. A także Marinette nie podejrzewała, że żywi te same uczucia w stosunku do niego. Nie dawała w tym temacie żadnych sygnałów ponieważ kochała Czarnego Kota.
On- musiał się jednak powstrzymywać. Musiał pozostać jako głupi, nieświadomy, najlepszy przyjaciel, którym zawsze był dopóki nie zaczęli ze sobą randkować. Gdyby tylko zakochała się w Adrienie zamiast w Czarnym Kocie. Wtedy...wszystko potoczyłoby się zupełnie inaczej, prawdopodobnie byłoby okropnie inaczej. Tragicznie. Mógł nie uratować ją przed pożarem gdyby spokojnie chodziłaby sobie z Adrienem. No żesz...
Adrien przestał grać na pianinie i zerknął na wyświetlacz swojego telefonu cały czas mając spuszczoną głowę. Było już grubo po 21. Patrole wokół Paryża razem z Biedronką odbywały sie zazwyczaj koło 21 właśnie... ale jak niby mógłby się wymsknąć z pokoju.
-Um...Adrien? -zapytała Marinette podnosząc głowę znad telefonu.
-Tak? -odpowiedział.
-Czy...mogę wziąć prysznic? -uśmiechnęła się nerwowo.
-Teraz? -zapytał.
-Tak, to może pomóc mi zasnąć. -posłała mu delikatny uśmiech.
W zasadzie to było prawda. Gorące prysznice pomagały ludziom więc nie mógłby jej za nic podejrzewać.
-Jasne, nie krępuj się. Ręczniki są w szafce, obok umywalki. -powiedział. -Ja tez na chwilę gdzieś skoczę. Muszę...przynieść koce i poduszki. -uśmiechnął się.
Marinette i Adrien minęli się, idąc w przeciwnym kierunku. Dziewczyna weszła do łazienki i zamknęła drzwi. Westchnęła, przemieniła się w Biedronkę i zarzuciła jojo udając się w stronę centrum, by znaleźć Czarnego Kota.
Kilka sekund później Adrien podszedł do okna i przetransformował się, chwilę później skacząc już po dachach, w przeciwnym kierunku. Oboje spotkali się po paru minutach na wieży Eiffla które było ich regularnym miejscem schadzek, jednak Czarny Kot był mniej szczęśliwy na widok Biedronki.
-Hej Kocie. -uśmiechnęła się.
Hej. -powiedział monotonnie.
-Czy...coś nie tak? -zadała pytanie widząc że był wyjątkowo przybity.
-Tak. Dlaczego nie przyszłaś pomóc tamtej dziewczynie i jej rodzicom jednej nocy. Musiałem sam sobie z tym poradzić Kropeczko. -odparł przygaszony.
-Dowiedziałam się o tym kiedy było już za późno, Kocie. -powiedziała maszcząc brwi.
-Ale...wozy strażackie, karetki, wiadomości-one wszystkie tam były, ale...ty nie. Nigdy się nie pokazałaś. Tak szczerze, nawet czekałem tam na ciebie...godzinami. -powiedział powoli zirytowany.
-Jest mi naprawdę przykro...ja...- Biedronka jąkała się niepewna co powinna powiedzieć.
Wiedziała, że Czarny Kot był przybity, ale miał do tego pełne prawo. W końcu Biedronka była Paryską super bohaterką. On tam był żeby chronić cywili a ona nie. Ale...jak miała wyjaśnić że to ona była dziewczyną którą chronił.
CZYTASZ
Z popiołów do Nowego początku
FanficPo zerwaniu z Luką, w Marinette ożywają uczucia do Czarnego Kota. Jednak ani ona nie wie że jej ukochany jest tak naprawdę jej dawną miłością- Adrienem, ani chłopak, że ona skrywa się pod maską Biedronki, która tyle razy odrzuciła jego uczucia. W...