Rozdział 14

540 28 1
                                    

                       Lukas





    Wpatruje się w twarz kobiety, która właśnie chce pozwolić mi się do siebie zbliżyć, tylko nie wiem czy powinienem się na to zgadzać. Nie wiem jaki warunek wymyśliła i czego oczekuje, więc raczej nie pozostawia mi wyboru, póki co. Nie chcę by było to na siłę, czy z przymusu. Ona musi chcieć tego sama z siebie inaczej nie ma szans, aby coś jej się przypomniało.

- Wstań, a warunki zachowaj na później – stwierdzam zakładając swój strój do pracy. Mam dość chodzenia w tych pierdolonych garniturach, jednak czego się nie robi dla dobrej opinii?

- Nie chcesz wiedzieć co chciałam zaproponować? – dopytuje się Emilii, a mnie zżera kurewska ciekawość.

- Nie. Wstań po śniadaniu jedziemy do firmy, a później na chwilę do mojego klubu – wyjaśniam znikając z sypialni.

   Muszę dać jej trochę przestrzeni, nawet jeśli nie potrafię tego zrobić, to muszę. Chcę by ona mnie chciała, a nie musiała to robić. Nie da się tak stworzyć związku i ja wiem o tym najlepiej, szkoda, że do niej nadal to nie dociera.

- Panie Santo śniadanie czeka – Laura wyłania się z kubkiem kawy, stawiając go na stole, którego od dawna nie używałem. Teraz mam okazję, aby na nowo pchnąć w ten dom życie i Emilii mi w tym pomoże, lecz całkowicie nieświadomie.

- Przynieś jeszcze jedną kawę – mówię do dziewczyny, która tylko kiwa głową.

   Stoję na twardym gruncie, jednak nadal boję się zapytać własnej kobiety czy sypiała z innym facetem. Czy sypiała z moim wrogiem, a swoim porywaczem, który wmówił jej, że należy do niego? Mam do niej masę pytany, jednak nadal sam się zastanawiam czy jest sens jej je zadawać? Co jeśli niczego się nie dowiem, a ona zacznie się rozklejać? Nie przytulę jej, bo sobie tego nie życzy, a naprawdę kurewsko nie chcę robić niczego na siłę, tylko czy zdołam się powstrzymać?

- Może być? – słyszę stukot szpilek i delikatny głos mojej kobiety. Tak bardzo chciałem aby tu była, lecz teraz czuję jakby robiła to wszystko z przymusu. Może tak jest? Może ona nie czuję tego co ja? Może nigdy sobie tego nie przypomnieć i co wtedy? Nie zmuszę jej do miłości choćbym kurwa chciał.

- Wyglądasz pięknie – mówię, gdy oglądam jej szczupłe ciało w czarnej sukience, przed kolano z rękawem. Przyznam, że nie można jej zarzucić poczucia stylu, nawet jeśli sukienki kupiłem sam lub rozkazałem to Marko. Spełnił moje oczekiwania i jej również.

- Nie musisz mi tego mówić, nie działają na mnie takie teksty – stwierdza sucho siadając na przeciwko mnie.

- Ale chcę. Zresztą mówię jak jest – nie rozumiem tego oburzenia. Każda normalna kobieta by podziękowała, a Emilii zaczyna ze mną grać w jakaś chorą grę, która nie za bardzo mi się podoba.

- Jakie to miłe naprawdę, tylko mnie na takie tanie teksty nie poderwiesz i przyznam właśnie, że straciłeś swoją szansę na odzyskanie tego co podobno straciłeś – wyznaje, a mnie dosłownie wmurowują jej słowa w krzesło.

    Czy ona tak na serio? Co siedzi w głowie tej dziewczyny, że zachowuje się jak zimna suka? Jak bardzo zmieniła się pod względem charakteru przez czas w którym odebrał mi ją Kapresse? Cholera, to niczego dobrego nie wróży, a ja nie mam czasu na udawanie, a bardziej powinienem skupić się na czynach. Skoro ona chce się zabawić, to ja również to zrobię.

- Chyba nie wiesz z kim zadarłaś, a teraz moja droga wypij kawę, bo nie mam czasu na potyczki słowne – zatapiam sam usta w kawie i odstawiam kubek na blacie. – Gotowa?

Mafijna gra #2 [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz