Rozdział 29

506 23 1
                                    

                        Lukas





   Patrzę na kobietę, która za wszelką cenę chce zajść mi mocniej za skórę. Niestety mocniej się nie da. Kocham ją, a na to wyznanie przed samym sobą musiałem zbierać się sporo czasu. Nie cofnę jednak swoich uczcić i nie pozwolę sobą pomiatać. 

   Na rękach mam krew niewinnych ludzi i kobieta nie zmieni mojego świata, tylko dlatego, że się z niej zbyt mocno zadurzyłem. Emilii mogłaby mieć świat u stóp, lecz ciągle broni się przed tym co chcę jej zapewnić, ale mam też swoje potrzeby i plany względem niej. Im prędzej zrozumie iż jej pozycja dawno jest stracona, tym lepiej przyjmie karę, jaką zgotował jej los. Tym losem jednak jestem ja i pora się otworzyć na jego łaskę.

- Wstań – wyciągam do niej dłoń, na którą zerka, dystansem.

- Nie dostałeś od swojej sekretarki niczego, to chcesz znów spróbować przekonać mnie? – prycha pod nosem czym bardziej mnie wkurwia.

- Wystarczy mi to że jesteś, reszta mnie nie interesuje – pociągam ją za dłoń, a jej drobne ciało w końcu pojawia się w moich ramionach.

- Zgwałcisz mnie jak Will? – w jej oczach dostrzegam strach i ból. Kurwa tego się nie spodziewałem. Miałem być dla niej oparciem i wiarą w lepsze jutro, a ona odebrała to jako atak z przeszłości.

- Nie Emilii – mówię zrezygnowany, chociaż miałem dokładnie taki plan. Chciałem przemówić jej do głowy fiutem, który nie może już dłużej siedzieć w spodniach.

- Więc po co mam iść natychmiast do sypialni? – dopytuje, a w jej oczach dostrzegam złość.

- Chciałbym usnąć chociaż raz tuląc do własnej piersi kobietę, na której zależy mi jak na niczym w tym życiu – jej usta się otwierają ze zdziwienia, który maluję się na twarzy.

- Wydaje mi się, że ja tego nie chcę – wyznając mi to, wbija mi w serce nóż i kręci nim do bólu.

- Czemu nie chcesz dać mi szansy, nam?

- Bo raczej wątpię abym mogła Ci zaufać. Jesteś mordercą, a od takich powinno się uciekać, a nie wchodzić w relację – stwierdza zabierając kubek do ręki.

    Zaniemówiłem. Przymusem tego się nie załatwi, a wolę aby to była jej decyzja. Nie zostało mi wiele, jedynie pogodzić się, że za 5 dni ta kobieta zniknie z mojego życia już na zawsze. Nie zatrzymam jej i pokaże, że dla mnie słowa znaczą więcej niż puste obietnice.

- Położę się, jeśli zmienisz zdanie przyjdź do sypialni. Zaczekam – wyznaje i kieruję się do drzwi niegdyś mojego prywatnego imperium, gdzie kobiety miały wstęp wzbroniony.

    Biorę zimny prysznic, lecz do tego muszę również spuści z siebie parę, bo fiut aż boli od nadmiaru nasienia jakie od dawna w nim zalega.

    Wracam do sypialni mając nadzieję, że Emilii zmieniła zdanie i jest na łóżku. Niestety po kobiecie nawet nie ma śladu. Przyznam, że łudziłem się myśląc o tym iż się tutaj zjawi.

    Kładę się na lewej części łóżka i patrzę w sufit, modląc się w duchu, aby jednak się pojawiła. Pragnę przynajmniej czuć jej obecność tutaj, ale i to najwidoczniej nie jest mi dane.

*** *** ***

    Budzę się, gdy zegarek pokazuję godzinę trzecią. Zerkam w ciemności na drugą stronę łóżka i ku mojemu zaskoczeniu, nadal nie ma w nim Emilii. Wstaje przecierając oczy i wychodzę do salonu, gdzie przy nikłym świetle lampki nocnej na kanapie leży moja kobieta.

Mafijna gra #2 [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz