Rozdział 8

541 27 0
                                    

                           Emilii





   Wsiadam do auta po mimo, że nie wiem co takiego Nathan ma w głowie i gdzie w ogóle jedziemy. To jak się do mnie odezwał, było dziwne i na pewno nie takiego zachowania po nim się spodziewałam.

- Zapnij pasy – mówi surowo, więc wykonuję polecenie od razu.

- Gdzie jedziemy?

- Czy możesz chociaż raz się zamknąć jak proszę?! – warczy przez zaciśnięte zęby.

- Ty nie prosisz, a nakazujesz – wypalam pewnie, bo co może mi zrobić? Uderzyć? Raczej by się nie odważył.

- Sama prosisz się o karę! – karę? To słowo jest jak bumerang. Mój mózg przetwarza je w kółko jakby coś oznaczało.

   Oznacza.

   Pamiętam je.

   Nie oznacza niczego przyjemnego. 

   Tylko to nie ten facet mi o nich mówił. 

   To nie on był moim narzeczonym. 

   To nie jego żoną miałam być. 

   Cholera w co ja się wpakowałam? Jak mam teraz z tego uciec? Czemu William mnie nie szuka? Przecież Nathana również powinien szukać, był jego prawą ręką. Jeśli teraz mu o tym powiem, to co może mi zrobić? Pamiętam, że się go bałam, był gorszy niż William. Wcale lepiej nie wylądowałam, skoro jestem tutaj właśnie z Nathanem, a nie Williamem.

- Gdzie jest William? – wypalam jak z procy, ale nie potrafię przypomnieć sobie, co stało się z moim poprzednim katem.

- Co?! – wykrzykuje zatrzymując auto, aż pas na mojej klatce wbija się zatrzymując zderzenie z deską rozdzielczą auta. – Co powiedziałaś?

- Zapytałam gdzie do cholery jest William?! – unoszę głos, nie dam mu się upodlić, tak jak robił to Will.

- Pamiętasz go? – kiwam głową, na co jego oddech przyspiesza. – To zapomnij, bo nie żyje! – Nie...

    To mogła być moja jedyna deska ratunku na wolność. Teraz muszę mieć jakiś plan, by uciec z piekła jakie zgotuje mi Nathan. Wiem, że nie będzie to nic przyjemnego, a bolesne wspomnienia, jak te które teraz zalewają moja głowę. Wspomnienia o których chyba nie tęskniłam. Nie potrzebuje przypomnienia o tym jak bardzo ranił mnie facet, którego kochałam, a teraz ten który zaczął dla mnie coś znaczyć, zacznie robić to samo lub nawet gorsze rzeczy.

    Czemu spadłam z deszczu pod pieprzoną rynnę? Co takiego zrobiłam w swoim życiu nie tak, by tak bardzo odciskało na mnie swoje piętno? Może tego nie pamiętam, ale dowiem się tego za wszelką cenę i przysięgam, że nie pozwolę się skrzywdzić. Nie kolejny raz. Nikt nie będzie już mnie tak traktował. Koniec grzecznej Mii, teraz nadchodzi Mia Kapresse, a nazwisko w końcu do czegoś zobowiązuje. Skoro zdradzić mi go nie wolno, to nie oznacza, że nie może zniknąć sam, w nieznanych nikomu okolicznościach.

     Przełykam ślinę jaka zalega w moich ustach i staram się zachować spokój. Żyje z mordercą już od kilkunastu tygodni, a dopiero teraz dochodzi do mnie jak podłym człowiekiem jest mój mąż. Gdybym dowiedziała się tego wczoraj nigdy w życiu nie powiedziałabym mu tak.

    Stajemy przed jakimś domem, którego nie rozpoznaję. Nie byliśmy tutaj nigdy, więc w sumie nie mam czego pamiętać.

- Wysiadaj – rzuca, a ja odpinam pas i tak jak nakazał wysiadam. – Chodź za mną, ale się nie wychylaj. Nie chcę zbierać Twoich zwłok z ziemi Mio – przyznam, że wielu wyznań mogłabym się spodziewać, ale nie tego, że mogę zaraz zginąć.

Mafijna gra #2 [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz