Rozdział 2

682 31 0
                                    

                        Lukas





   Czekam w domu na Marko, który usilnie przez telefon chciał wybić mi pomysł wyjazdu do Włoch. Niestety, nie zmienię zdania, teraz już wiem czego pragnę, a pragnę ujrzeć Emilii całą i zdrową.

- Panie Santo skończyłam na dziś, przyjadę jutro – Laura pojawia się w salonie stając na przeciwko mnie. Od chwili, gdy po raz drugi ich przyłapałem z Marko na zabawianiu się, hamulce mi puściły. Dziewczyna coraz bardziej ma do mnie dystans i tak powinno być, pracuję tutaj i nie jest to obciąganie moim znajomym.

- Idź – rzucam na nią obojętne spojrzenie i wracam do przeglądania telefonu. Natrafiam w końcu na to o czym mówiła Emma.

„Jak wstępnie udało nam się dowiedzieć już jutro 17 lipca Nathan Kapresse, dziedzic majtku Kapresse z Włoch bierze ślub! Wybranką jego serca jest Mia Craft, piękna blondynka z Nowego Jorku!"

- Ciesz się póki możesz skurwielu – warczę pod nosem, oglądając zdjęcie Emilii w małym ekranie telefonu.

   Nie dojdzie do tego ślubu, nie pozwolę im na to!

- Lukas nasi ludzie wysłani do Włoszech, nie przeżyli – Kurwa.

- Wylatujemy wieczorem! – mówię wstając z kanapy.

- Nie! Pierw dojdź do siebie, to nic nie da idioto. Nawet jeśli Mia Craft poślubi Nathana Kapresse to niczego nie zmieni, bo ta kobieta od ponad dwóch lat nie żyje, więc nic w jej obecne życie to nie wniesie – chuj mnie to obchodzi. Wystarczy, że powie mu tak, a tu już mnie wkurwia.

- Zejdź mi z oczu jeśli nie chcesz mi pomóc – mówię idąc do gabinetu.

- Chcę Lukas i pora zacząć myśleć o sobie. Nie pomożesz jej jeśli coś kolejny raz Ci się stanie – przysięgam, że zaczyna mnie to już wkurwiać.

- Co więc proponujesz?! Siedzieć na dupie i czekać aż stracę wszystko co mam?!

- Wylecz się, to pogadamy – odkręca się i opuszcza mój dom, na co tylko wkurwiam się bardziej.

   Siadam w gabinecie i analizuję wszystko, co powiedział Marko, ale myśl, że moja kobieta nie pamięta niczego i ten śmieć to wykorzystuję, zaczyna mi przeszkadzać. Nie wiem ile jeszcze wytrzymam, ale moim zdaniem stanowczo za długo zwlekałem. Teraz gdy wiem, gdzie jest i co robi, mogę go dopaść. Zaraz po tym pieprzonym ślubie znów zniknie i co dalej? Mam czekać, aż ujawni swoje położenie? Nie jest głupi, więc aby patrzeć jak kolejny raz ucieknie do swojej nory.

   Myśl że ją dotyka, uprawia seks czy całuję, sprawia że cały w środku się gotuję. Nie powinienem na to pozwalać! Nigdy tak w ogóle nie powinno się stać, ale nie jestem jasnowidzem i nie potrafię przewidzieć przyszłości niestety. Chciałbym by to wszystko było tylko jebanym koszmarem i bym rano obudził się wtulony w ciało mojej kobiety. Mojej Emilii.

   Nawet whisky do szklaneczki i wypijam na raz. Potrzebuję resetu, nawet jeśli dobrze wiem, że nic to nie da, muszę się zrelaksować i zapomnieć o tym pierdolonym świecie, chociaż na jeden wieczór.

*** *** ***

   Rano wstaje o świcie z wielkim kacem. Nawet nie pamiętam jak znalazłem się w łóżku, jednak to jest najmniejszy problem. Nie pamiętam niczego z wczorajszego wieczoru i to mnie zastanawia, jak i dlaczego mam ranę na dłoni, z której nadal sączy się krew. Zimny prysznic też nie pomaga, więc postanawiam wypić kawę. Stając w salonie przeżywam szok.

   Co tu się kurwa odjebało?

   Błądzę wzrokiem po totalnym sajgonie dookoła mnie. Nie spodziewałem się zobaczyć czegoś takiego, a już na pewno nie po nocy z której nic nie mogę sobie przypomnieć. W kuchni jednak nie wygląda to lepiej, a o kawie mogę pomarzyć, bo ekspres leży przy moich stopach. Wybieram numer Marko i z tego co zauważam, wiele razy robiłem to w nocy.

- Czego? – odbiera warcząc do słuchawki. No może lekko przegiąłem, jest prawie czwarta rano.

- Możesz przywieźć kawę?

- Kurwa! – rozłącza się, co aby bardziej mnie zastanawia.

   Coś się stało w nocy, ale nie potrafię sobie przypomnieć co. Marko jednak wie, bo nigdy nie rozłączył by się tak jak teraz. Zostaje mi tylko czekanie na przyjaciela oraz kawę, która uratuje mój poranek, jaki zaczął się chujowo za wcześnie.

   Zaczynam ogarniać mieszkanie, które naprawdę wygląda jakby przeszło tornado. Mógłbym zainstalować w nim kamery, wtedy wiedziałabym co tak szczerze tutaj się wydarzyło, ale co mi to da? Jest już po fakcie, więc nie mam co liczyć na błysk pamięci. Jeśli również zrobiłem to sam, to pogląd na obraz nie ukarze i tego, dlaczego to w ogóle zrobiłem.

   Ja pierdolę! Pora przestać zachowywać się jak szczeniak. Mam ponad 30 lat, a nadal marzę jak nastolatek, co jest popieprzone. Nic nie będzie jak kiedyś i pora się z tym pogodzić, nawet Emilii nie będzie tutaj taka sama. Skąd to wiem? Dorosłem właśnie i doszło do mnie jak bardzo spierdoliłem życie nie tylko sobie, ale również jej. Wciągnąłem ją w swoją mafijną grę, chcąc zabić czujność wroga i to wykorzystać. Raz się udało, ale drugi raz już nie będzie taki sam. Bo nic dwa razy się nie zdarza, nie w życiu i nie w naszym.

   Po powierzchownym ogarnięciu salonu, siadam na kanapie, gdy drzwi się otwierają, a w nich staje Laura. Jej wzrok pierw obiega salon, a na końcu zatrzymuje się na mnie.

- Yyy.. Dzień dobry – mówi wchodząc, ale o nic nie pyta. Co mnie zastanawia.

- Witaj, nie musisz tego sprzątać – mówię opierając się o oparcie kanapy.

   Może to bezsensowne co powiedziałem, bo w końcu za to jej płacę, ale jakaś część mnie kazała mi to tak zrobić. Chciałbym sam wiedzieć co we mnie wstąpiło, i czy to na pewno ja zrobiłem ten syf jaki nas otacza, ale póki co zostaje mi gdybać. Jedyną osobą którą może coś wiedzieć, to może być Marko.

- Zacznę od kuchni – znika za mała ścianą, a ja oddycham trzy razu spokojnie.

   Po niespełna 10 minutach w moich drzwiach pojawia się w końcu Marko. Jego wkurwiona mina mnie zastanawia, ale nie zapytam, póki nie stania obok mnie.

- Nie jestem kurwa Twoją służącą ani niańką Lukas – warczy wręczając mi kubek z kawą na wynos.

- Chyba jesteś skoro mam to - żartuję wskazują na to co przyniósł.

- Już bardziej mnie nie wkurwisz. Nie bardziej jak w nocy – czyli z nim rozmawiałem.

- Więc wyjaśnisz mi co stało się tutaj w nocy?

   Marko patrzy na mnie zdezorientowany, nie wiedząc chyba co powiedzieć. Siada na kanapie i wbija we mnie swój wzrok.

- Żartujesz sobie ze mnie do chuja? Nie pamiętasz co odjebałeś w nocy?! – jego głos mówi mi jedno. To nie było nic miłego, na pewno nie dla Marko. 

Mafijna gra #2 [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz