Kiedy złamie / zepsuje ci coś w pokoju.
Mark
- hej ( T / I ), co robisz? - do twojego pokoju przez drzwi zaglądnął Mark.
- nic takiego, sprzątam sobie w szafie iż nie mam co robić, a co tobie też się nudzi?
- tak i to bardzo.
Wszedł całkiem do pokoju i lekko skoczył na łóżko po czym po pokoju rozległ się trzask. Mark szybko się zerwał i popatrzył pod łóżko, a kilka desek było całkiem połamanych.
- Mark?
- em witaj w moim łóżku?
- no ty debilu.
- no co przynajmniej cię przygarnę.
- ale masz to naprawić nie wiem czy dziś czy jutro, ale ma być to zrobione.
- dobrze naprawie może za miesiąc.
- Mark!
Renjun
Próbowałaś sobie coś narysować, kiedy do pokoju zawitał Renjun, obczaił co robisz i siadając na biurku obok twojej kartki chciał ci zacząć coś tłumaczyć.
- spróbuj może przejechać w tą stro-
Nie dokończył iż blat biurka złamał się pod nim, a on poleciał na ziemię razem z rzeczami znajdującymi się na biurku
Ty zaczęłaś się śmiać iż wyglądało to bardzo komicznie.
- Injuni tylko wiesz, że musisz coś z tym zrobić.
- ah no przepraszam, nie ważę przecież aż tak dużo.
- widocznie dla biurka było to za dużo.
Jeno
- Jeno wolisz sok pomarańczowy czy jabłkowy? - weszłaś do swojego pokoju z zapytaniem do chłopaka bo nie widziałaś co mu nalać do picia.
Jednak kiedy zobaczyłaś chłopaka stojącego z uchwytem od szafki w dłoni twoja mina się zmieniła.
- ciebie zostawić samego w moim pokoju...
- no przepraszam, nie moja wina, że ktoś tak słabo to przykręcił, że siła moich mięśni to wyrwała.
- ta tylko pytanie co chciałeś od mojej szafki?
- e no przecież wiem, że trzymasz w tej szafce słodycze.
- boże Jenoo naprawdę?
- no musiałaś zrobić zasadzkę, że jak ktoś będzie chciał ukraść ci słodycze to nie da rady bo uchwyt się urywa.
- oh Jeno.
Haechan
- ( T / I )?! - po twoim mieszkaniu rozbiegł się głos Haechana.
- co się dzieje? - poszłaś w kierunku swojego pokoju gdzie był chłopak.
- em... - chłopak się zmieszał.
- kurwa jak mogłeś złamać grzejnik?!
- no nie wiem no jakoś tak się stanęło.
- chyba będę musiała cię już zawsze pilnować.
- no weź.
- no kurde ale grzejnik złamać, ja nie wiem jak ty to?!
- no normalnie no! - podniósł głos
- dobra już dobra spokojnie, złamać grzejnik - zaczęłaś się śmiać.
- możemy jechać do sklepu i ja ci kupię nowy i nawet zamątuję dobrze?
Jaemin
- heej ( T / I ) popatrz szybko przez okno! - do pokoju wparował Jaemin i podszedł szybko do okna.
A kiedy był już przy oknie tak pechowo pociągnął za firankę, że cały karnisz runął na ziemię.
- ow... przepraszam bardzo, nie chciałem, ja to naprawie i obiecuje, że już nigdy się to nie powtórzy - powiedział szybko.
- spokojnie Jaemin, przecież nic się nie stało takie coś każdemu się może przytrafić.
- nie jesteś zła?
- nie, ale naprawisz to tak?
- oczywiście! nawet już mogę to zrobić.
- nie no nie musisz od razu, ale żebyś to zrobił, spokojnie.
Chenle
Na swoim łóżku miałaś poukładane świeżo wyprane i zdjęte ze suszarki pranie. Miałaś otwartą szafę i wkładałaś po kolei na odpowiednie kupki, kiedy brałaś z łóżka podkoszulkę to do pokoju wbiegł Chenle, który uciekał przed Daegal i nie zauważył drzwi od szafy, na które wpadł.
Tak mocno uderzył, że drzwi wyleciały z zawiasów, a on nabawił się strasznego bólu czoła.
- Chenle nic ci nie jest?! - szybko znalazłaś się koło niego - boli cię coś?
- mhm... czoło - pokazał palcem na czoło, na którym zaczynał pojawiać się guz.
- o matko lecę szybko po jajko!
Poszłaś szybko do kuchni, oddzieliłaś białko od żółtka i z miseczką w, której było białko wróciłaś do Chenle.
- chodź tu Chenle - podeszłaś do niego - przytrzymaj sobie włosy żeby nie leciały na czoło.
Nałożyłaś mu po woli na miejsce guza białko.
- a szafa? - zapytał Chenle kiedy skończyłaś.
- nie przejmuj się, naprawimy ją potem, teraz trzeba było zapobiec temu, chyba nie chciałbyś mieć takiego wielkiego czegoś na czole.
- no nie, dziękuje ( T / I )
Jisung
Siedziałaś sobie z Jisungiem w twoim pokoju, nudziło wam się strasznie. Ty siedziałaś z telefonem w rękach, a Jisung bawił się czym popadnie, a teraz trafiło na lampkę na biurku i tak się stało, że została złamana na pół przez niego.
- o boże ( T / I ) przepraszam, ja nie chciałem, to niechcący.
- o Jisung! dziękuję ci nienawidziłam tej lampki jest taka brzydka i nie pasuje mi do pokoju, ale musiałam ją tu mieć bo mama mi ją dała na urodziny i żeby nie było jej przykro to musiała tu być, a teraz mnie od niej uwolniłeś.
- naprawdę? nie jesteś zła czy coś?
- nie - zaczęłaś się śmiać.
- a już się wystraszyłem, że będziesz zła, kamień z serca - zaczęliście się oboje śmiać.
- a co powiesz mamie? - zapytał.
- że podczas sprzątania mi spadła z biurka czy coś takiego, nie chce cię wkopać.
- oh dzięki - zaśmialiście się.
