Kiedy jest burza.
Taeil
- Taeil? - wyszeptałaś kucając obok fotela, na którym siedział chłopak.
- co się dzieje? - zapytał odrywając wzrok od książki.
- boje się...
- czego?
- no bo grzmi i się błyska - powiedziałaś nadal szepcząc.
- tylko, że burza jest dalek -
Nie dokończył iż błyskawica, która spowodowała zgaśnięcie światła w całym domu mu przeszkodziła.
- jest daleko?! - wykrzyczałaś i przytuliłaś się do ramienia Taeila.
- eh, akurat musiało wywalić korki.
- naprawisz to?
- nie chce mi się teraz - lekko się zaśmiał.
- weź... - uścisnęłaś go jeszcze mocniej.
Johnny
- oooh daj mi spokój - wyjęczał ledwo żywy Johnny.
- no proszę...
- daj mi spać - przewrócił się na drugi bok - przecież nie umrzesz.
- umrę ze strachu!
- i co ja mam na to poradzić?
- chce się położyć z tobą - popatrzyłaś na chłopaka, który leżał tyłem do ciebie.
- nie - powiedział stanowczo po czym rozległ się głośny grzmot.
- ale Johnnnny! - podskoczyłaś wystraszona.
- eh no dobra, chodź - podniósł lekko kołdrę abyś mogła pod nią wejść.
Taeyong
Poszliście sobie na spacer, jednak teraz wracaliście szybkim krokiem w stronę domu, ponieważ zbliżała się burza.
- mam już kolkę - wymamrotałaś.
- oh to zwolnimy - powiedział patrząc na ciebie.
Jak powiedział tak zrobiliście i szliście nie co wolniej jednak, kiedy z nieba zaczęły spadać wielkie krople deszczowe, a burza była znacznie bliżej zaczęliście biec w stronę domu.
I tak cali mokrzy weszliście do mieszkania, Taeyong chciał oświecić światło bo przez chmury burzowe było ciemniej jednak, kiedy nacisnął włącznik światło nie zaświeciło się.
- no fajnie - powiedział, a za raz po jego słowach zabrzmiał głośny piorun.
Lekko się wzdrygnęłaś iż lekko bałaś się burzy. Taeyong poszedł szybko poszukać ręczników, suchych ciuchów i zrobił ciepłą herbatę.
Yuta
- boi się burzy! - po całym mieszkaniu rozbiegł się śmiech Yuty.
- dzięki, że się ze mnie śmiejesz.
- nie ma z- rozległ się grzmot - to nas zabije matko święta!
- hm widzę, że ktoś tu jeszcze boi się burzy - zaśmiałaś się lekko.
- nie, ja tylko udawałem - powiedział łapiąc cię za rękę i błądząc wzrokiem po oknach.
- tak tak już ci wierzę.
- mam nadzieję, że wszystkie okna są dobrze pozamykane i wszystko z prądu odłączone.
- spokojne już to zrobiłam.
