6. Złoczyńcy

91 8 5
                                    

Naprawę nie sądziłam, że umrę tak młodo.

- Misaki-chan! - krzyknął Midoriya, który próbował się dostać do mnie przepychają się przez ludzi.

- D-Deku! - krzyknęłam wyciągając rękę do przodu. Trochę jak w jakimś filmie romantycznym. Wytłumaczę może o co chodzi. Po tym jak włączył się alarm i został ogłoszony komunikat o pokierowaniu się na dach w związku z jakimś włamaniem czy czymś tam,
Ludzie zaczęli wariować i panikować. Tym sposobem każdy w stołówce zaczął kierować się od razu na dach. Zaznaczę, że w jadalni były trzy kierunki czyli równa się, dużo uczniów! No i tak oto biedna Misaki została brutalnie oddzielona od swojego rycerza o bujnej zielonej czuprynie. I aktualnie tonie w lawinie ludzi. Błagam, obym nie upadła bo mnie zdepczą. Nagle na swojej dłoni poczułam uścisk więc spojrzałam tam.

- Mam cię! - krzyknął Deku i przyciągnął mnie jednym ruchem do siebie. Zostałam gwałtownie przytulona i to chyba pierwszy raz w życiu przez chłopaka. Aizawa się nie liczy. Cała się zaczerwieniłam i nagle rozbolał mnie w dziwny sposób brzuch. Jednak szybko wyszłam z tego dziwnego transu kiedy ktoś mnie mocniej do niego popchnął. To jest walka o życie kobieto, przestań odlatywać do innej krainy! Chłopak zakrywał mnie swoim ciałem idąc powoli do przodu. Jakoś nie robiło to na nim wielkiego wrażenia kiedy został popchnięty czy uderzony. Albo jedynie udawał, żebym się nie martwiła i nie zamieniła się miejscami z nim. Jeszcze to ja bym jego osłaniała swoim ciałem a nie on mnie. W końcu dostaliśmy się do okna więc przekręciłam głowe w stronę szyby. Zmrużyłam oczy i dojrzałam Aizawe razem z Yamadą, którzy rozmawiają z grupką ludzi.

- Huh? Deku spójrz! To tylko ci poranni dziennikarze! - powiedziałam, ale zanim zielonowłosy jakkolwiek zareagował nagle w górę wyleciał Lida i swoimi silnikami poszybował do wyjścia. Niestety nie miał hamulca i przywalił w ścianę, ale za bardzo mu to nie przeszkadzało bo stanął na znaku "exit" I krzyknął na całe gardło.

- Słuchajcie, wszystko gra! - wydarł się trzymając jakiejś rury u góry. Widać było, że cały się trzęsie albo dlatego, że przestraszył się wysokości a w locie zgubił swoje okulary albo dlatego, że przemawia przed dużą ilością osób - To tylko reporterzy! Nie ma powodu do paniki! To liceum U.A jako elitarni uczniowie zachowujmy się na poziomie! - krzyczał dalej a każdy przestał się przepychać i zaczął uspokajać. Po chwili również dało się usłyszeć syrenę policyjną. Odetchnęłam z ulgą i schowałam swoją twarz w ramieniu Midoriyi. Zaraz... Że co zrobiłam?! Szybko uniosłam głowę w górę przez co zielonowłosy dostał w nos na mój szybki ruch.

- A-ach! Przepraszam, przepraszam, przepraszam! - zaczęłam panikować i złapałam go szybko za twarz, żeby ocenić sytuację. Miał dłoń na nosie i krzywił się z bólu. Jednak po chwili uśmiechnął się do mnie szeroko zdejmując dłoń z nosa jakby nigdy nic.

- Cieszę się, że nic ci nie jest - powiedział radośnie kładąc swoje ręce na moich biodrach. Cała poczerwieniałam zdając sobie sprawę z naszej pozycji. Ja trzymałam jego twarz w obu dłoniach a on automatycznie położył swoje dłonie na moich biodrach. Najwidoczniej on też zdał sobie z tego sprawę przez co po chwili oboje byliśmy czerwoni i przepraszaliśmy za dwie różne rzeczy. On za to, że w ogóle żyje, a ja za to, że jednak coś mu się stało w ten jego nos bo nagle zaczął bardzo krwawić.

***

- Naprawdę powinieneś przestać mnie tak często odwiedzać. Bardzo byłoby mi miło gdybyś przychodził mnie odwiedzić chodź raz bez żadnej rany - mówiła pielęgniarka która zajmowała się nosem Midoriyi.

- Przepraszam Recovery girl... Tym razem to moja wina, że musi tutaj być - powiedziałam odwrócona w stronę ściany. Jestem porażką.

Boku No Hero Academia ~Deku X OC~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz