Dzień po ataku złoczyńców szkołe tymczasowo zamknięto co kierowało mnie coraz bardziej do depresji. Jednak ta jedna osoba nie pozwalała mi na to.
- HELLO CAT WOMAN! Ostatni dzień wolnego jest właśnieee dziś! Umyj ząbki, ubierz kieckę i lecimy na miasto! - krzyczy Yamada otwierając moje drzwi do pokoju na oścież. Aktualnie byłam po szyję zakryta pod kołdrą i czytałam jedną z mang z mojej kolekcji.
- Nigdzie nie idę - mamrocze i chowam głowę pod kołdrę.
- Ach tak? Cóż tak się składa, że dostałem telefon od dyrcia, że Aizawa może już wyjść. Skoro nie idziesz to mam coś przekazać mu czy jak? - mówi, a ja odpycham od siebie kołdrę.
- Może wyjść?! Czemu od tego nie zacząłeś?! - krzyczę i wstaję z łóżka.
- Czyli wypad na miasto ze mną to nie, ale zmartwychwstanie Aizawy to już tak? Pf... Nie znasz się - skwaszony wyszedł z mojego pokoju, a ja w spokoju mogłam ubrać się i ogarnąć przed wyjściem.
- Yamadaaa! Ruszaj się! - krzyknęłam zakładając buty na swoje stopy.
- W takim stanie nie sądze, żeby gdziekolwiek uciekł... Co ci tak śpieszno? Źle ci u mnie Kitty? - pyta zakładając buty i wychodząc z domu. Ja już byłam na chodniku.
- To nie tak, po prostu mam dość wypytywania mnie o Midoriye. Zaznaczam jeszcze raz, to mój przyjaciel! - warknęłam i otworzyłam drzwi do jego auta.
- No dobra, dobra, skoro tak mówisz to ci wierzę no, ale słuchaj... - zaczął, a ja westchnęłam - Martwił się o ciebie to musi coś znaczyć prawda?
- Martwił się tak samo jak ty byś się martwił - odpowiedziałam i odwróciłam głowę w stronę szyby zakańczając temat. Mężczyzna jedynie prychnął i skupił się na prowadzeniu pojazdu.
Kiedy USJ zostało zaatakowane a Aizawa teraz musi się kurować, pod swój dach wziął mnie jedyny i niepowtarzalny Present Mic. Nie widziałam problemu, żeby mieszkać w domu sama na te parę dni. Co innego Yamada... Stwierdził, że nie mogę mieszkać sama i w sumie miał rację bo mam dopiero piętnaście lat, ale dałabym sobie radę! On jednak nie przyjmował odmowy i tak oto teraz mieszkam już tydzień u Yamady. Aizawa obudził się dzień po ataku na USJ jednak doktor nie pozwolił mu wychodzić na zewnątrz. Jedynie Aizawa został przeniesiony do szpitala aby upewnić się, że wszystko z nim w porządku. Dlatego też nie mógł wrócić do domu, ale teraz jest ten dzień gdzie w końcu może wyjść. Po dość krótkim czasie dotarliśmy na miejsce. Szybka jazda Yamady na coś się w końcu przydała.
- Nie tak prędko Kitty! Jeszcze sama się zranisz zanim tam do niego dobiegniesz! - krzyknął za mną, kiedy ja wbiegałam już do szpitala.
- Tutaj nie wolno biegać! - krzyknęła za mną jakaś pielęgniarka.
- Bardzo za nią przepraszam... - odezwał się Yamada gdzieś z tyłu do kobiety kiedy ja już rozsuwałam drzwi do pokoju Aizawy.
- Shouta! - krzyknęłam uradowana jednak szybko ucichłam kiedy dostałam w twarz poduszką.
- Słychać cię na całym korytarzu - mruknął niezadowolony brunet.
- K-Kim ty jesteś? - spytała pielęgniarka, patrząc na mnie zdziwiona kiedy weszłam do pokoju - Ah! Proszę Pana kazałam Panu trzymać wysoko rękę! - krzyknęła widząc rękę Aizawy, która unosiła się w górze za pewne przez rzut poduszką z przed chwili, a nie zwisła koło klatki piersiowej tak jak powinna być.
- Ah... Zapomniałem... - mruknął i ułożył rękę obok klatki piersiowej.
- Zapomniał Pan?! - krzyknęła i westchnęła - Więc? Kim jesteś dziewczynko? Pozwolono ci tu wejść? - spytała pielęgniarka patrząc na mnie.
CZYTASZ
Boku No Hero Academia ~Deku X OC~
Fanfiction❗W trakcie pisania ❗ Misaki Watanabe to brunetka o indywidualności kotowatej. Potrafi wszystko to co koty, zamienia się w czarną panterę i potrafi rozwalić wszystko swoimi pazurami, oprócz ludzi. Jej rodzice zginęli w jednej ze swoich misji ratując...