rozdział 13

4.5K 257 58
                                    

Gabriel

Kilka godzin przed porwaniem Allison

– Cieszę się, że tak sobie rozmawiamy. Prawie jak przyjaciele. – Uśmiechnąłem się, obracając broń na biurku.

Siedziałem w kasynowskim gabinecie, a przede mną na ziemi klęczał nieustraszony Alberto Costa. Najwidoczniej zabicie jego ludzi i pojmanie syna sprawiło, że zmienił nieco swoje priorytety.

– Nie zabijesz Felixa – warknął Alberto, szarpiąc się z Douglasem i Gerretem, którzy trzymali go za ramiona i nie pozwalali wstać. – Drugiego syna przez ciebie nie stracę!

– Dlaczego uważasz, że tego nie zrobię? – Przekrzywiłem głowę w bok.

Nie miałem za grosz humoru, ale rozmowa z Alberto trochę mnie bawiła. Nie zamierzałem stąd wyjść, póki nie usłyszę odpowiedzi na swoje pytania. Na jego nieszczęście były to bardzo istotne pytania.

– Alberto, ty rozpierdoliłeś mi całe życie – dodałem z przejęciem. – Jakbym mógł o tym zapomnieć?

– Wykonuję zlecenia, Cardin. Być może Allison nie byłaby tknięta, gdyby ktoś mi nie zapłacił. Biznes to biznes – odparł nonszalancko i ze złością popatrzył na Douglasa.

– Allison jest nietknięta, bo jest chroniona.

– Och, tak, zapomniałem. Ale chyba nie przez ciebie, prawda? Tak mi doniósł pewien informa...

– Nie wiem, czy dobrze robisz, wdając się w tę dyskusję – ostrzegł go Matteo, podchodząc do niego z nożem. – Jakbyś tak się zamknął, byłoby o wiele lepiej. Odpowiadaj na pytania i przestań się, kurwa, zachowywać jak pan i władca życia, bo niestety, ale twoje marne życie jest w naszych rękach. Tak, jak fiut twojego syna.

Po tych słowach Costa stracił nieco rezon. Spochmurniał i spojrzał na mnie.

– Czego chcesz?

Matteo stanął obok mnie i oparliśmy się o biurko. Patrzyliśmy z wyższością na kanalię, która wtrąciła się do mojego życia i jakimś prawem dyktowała mi warunki.

– Gdzie jest Amanda? – spytałem spokojnie. – Słucham. Miałeś czelność wysłać mi filmiki i szantażować mnie jej cierpieniem. Jak mniemam nie żyje.

– Nie żyje – przyznał. – Od roku. Porwaliśmy ją, auto wysadziliśmy z ciałem innej kobiety, a tę twoją trochę poturbowaliśmy. Jej ojciec nie chciał zapłacić tyle, ile miał zapłacić za zlecenie, które sam wystawił. Chciał odzyskać córkę, ale na to było za późno. Porwanie miało sprawić, że zrezygnujesz z mafii, a o to mu chodziło. Jej śmierć była karą dla Morettiego, a przy okazji odbiło się to od ciebie.

Pokiwałem głową, zaciskając palce na blacie biurka. Nie chciałem się na niego rzucić. Nie chciałem rozjebać mu głowy o podłogę i sprawić, że będzie wykrwawiał się na moich oczach. Nie znałem jeszcze całej prawdy.

– Nurtuję mnie jedna kwestia. Po co się teraz mieszasz? Amanda nie żyje, ja nie odszedłem i nie odejdę. Nie masz czego szukać w Stanach. Co cię tak do nich ciągnie?

– Biznes to biznes. – Popatrzył mi w oczy.

Ruszyłem w jego stronę.

– Posłuchaj mnie, gnido. Zapomnisz o tym nowym zleceniu i zawrzemy pakt. Ty i twój syn przeżyjecie, ale jeden fałszywy ruch, a odpierdolę ci łeb.

– Dotarło? – syknął Matteo, podchodząc do niego. Przycisnął nóż do jego szyi.

– Tak – wychrypiał Costa.

Mirror: odbicie prawdy. Tom 2|| Amerykańska mafia {Rodzina Cardin}✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz