epilog

6.8K 315 111
                                    

5 lat później

Allison

Usłyszałam otwieranie drzwi i powoli otworzyłam oczy, przeciągając się na wygodnym łóżku. Słońce wpadało do sypialni przez jasne zasłony. Nie miało dzisiaj padać. Zerknęłam w stronę wejścia na Gabriela, który w samych spodniach wszedł do środka, trzymając w rękach tacę ze śniadaniem.

– Co za widok z rana – szepnęłam, czując jak robi mi się gorąco i usiadłam.

Uśmiechnął się do mnie w ten sposób, który sprawiał, że drżały mi nogi. Na szczęście nie musiałam stać.

– Dzień dobry, słońce. – Postawił nasze śniadanie na okrągłym stole, który ustawiłam przy drzwiach tarasowych i powoli do mnie podszedł.

Pochylił się, opierając kolano na brzegu łóżka i podtrzymał się na rękach. Pocałowałam go delikatnie, przesuwając palcami po gładko ogolonym policzku.

– Wziąłeś prysznic beze mnie? – Spojrzałam w piękne, niebieskie oczy zawiedziona.

– Zmiana planów.

Teraz to on mnie pocałował, jedną ręką odsuwając kołdrę na bok. Przesunął dłonią po moim udzie, a ja instynktownie rozsunęłam nogi. Po chwili Gabriel podniósł mnie, zaskakując mnie tym tak, że pisnęłam. Objęłam go za szyję.

– Śniadanie – szepnął w moje usta.

– Chyba kolacja – odparłam rozbawiona.

Być może wczoraj nie zdążyliśmy nic zjeść zbyt zajęci sobą. Korzystaliśmy z wolnego domu.

– Starałem się. – Posadził mnie na krześle i sięgnął po różyczkę, którą ułożył wcześniej na tacę. – Dla mojej pięknej, dobrej, ukochanej kobiety.

Uśmiechnęłam się, przyjmując kwiat. Posłałam mu całusa i zerknęłam na tacę. Przygotował dla nas naleśniki na słodko z owocami i zaparzył dla mnie latte.

– To naprawdę wyjątkowy poranek – stwierdziłam, zabierając się do jedzenia.

– Będzie takich więcej.

Zjedliśmy śniadanie, nigdzie się nie śpiesząc. Zegar wskazywał ledwo ósmą, a ja i tak byłam wyspana, wypoczęta i zrelaksowana. Jedyne co czułam, to ogromne szczęście, które ogarniało mnie całą.

– Wezmę szybki prysznic, nie uciekaj nigdzie – poprosiłam, wstając.

Pochyliłam się i musnęłam ustami usta Gabriela, czując na nich smak czekolady.

– Przemyślę to. – Mrugnął do mnie.

Poszłam do łazienki i stanęłam przy umywalkach, zsuwając z siebie koszulę nocną. W odbiciu lustra zauważyłam kilka pozostawionych przez Gabriela śladów na moim ciele, jednak zrobił je tak, bym mogła je zakryć. Przygryzłam wargę, przypominając sobie wczorajszą noc i momentalnie oblała mnie fala podniecenia. Prysznic był szybki. Włosów nie ruszałam, wiedząc, że dzisiaj zajmą się nimi odpowiednio. Założyłam cienki szlafrok i na boso wyszłam z zaparowanej już łazienki. Gabriel opierał się wygodnie na krześle, spoglądając zamyślony w okno. Podeszłam do niego powoli i zsunęłam z siebie jedwabny materiał.

– Allison – szepnął zaskoczony i zlustrował mnie wzrokiem.

Kochałam moje ciało, a on uwielbiał je jeszcze bardziej. Widziałam w jego pięknych oczach niegasnące pożądanie.

– Najwidoczniej jeszcze mi mało – wymruczałam, siadając na jego kolanach.

W odpowiedzi pocałował mnie zachłannie, przesuwając dłońmi po moich nagich plecach. Przylgnęłam do jego klatki piersiowej, drapiąc paznokciami jego tors.

Mirror: odbicie prawdy. Tom 2|| Amerykańska mafia {Rodzina Cardin}✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz