rozdział 4

4.7K 269 107
                                    

Allison

Od samego rana byłam na budowanie, upewniając się, czy wszystko idzie zgodnie z planami. Było kilka zmian i niedociągnięć, z którymi szybko się uwinęłam. Praca pozwalała mi nie myśleć, ale gdy tylko spoglądałam na swoją podwojoną ochronę, robiło mi się niedobrze ze stresu. Przyjazd do pracy kosztował mnie długie negocjacje z Ernestem i Douglasem, bo Gabriela nie widziałam od dwóch dni. Cały czas poświęcał dowiedzeniu się prawdy na temat Amandy. Nie rozmawiał ze mną, nie odwiedzał domu rodziców, a ostatni raz spotkałam się z nim na schodach.

Dochodziła dwunasta i jeden z pracowników budowy kazał mi odpocząć. Pojechałam na lunch do pobliskiej kawiarni, a do środka weszłam z obstawą trzech mężczyzn. Starałam się ich ignorować, bo wiedziałam, że zwracają uwagę, ale też byłam pewna, że są niezbędni.

Gdy tylko znalazłam się bezpiecznie przy stoliku ze swoim zamówieniem, wyciągnęłam telefon i wybrałam numer do mamy. Musiałam się z nią spotkać, porozmawiać o wszystkim, a Valerie nie mogłam wciągać w brudy rodziny Cardin. Nie była na to gotowa, a ja nie miałam takiego pozwolenia.

– Tak, Ally? Wszystko dobrze?

– Nie. Dlatego potrzebuję się z tobą spotkać. Proszę. – Brzmiałam żałośnie, ale i żałośnie się czułam. Nie miałam na nic siły i ochoty. Bałam się, że ten kryzys będzie się tylko pogarszał.

– Mogę dzisiaj o dziewiętnastej. W domu?

– W domu. Przyjadę z ochroną, więc nie zdziw się, jak będzie ich całkiem sporo.

– Brzmisz na zdenerwowaną. Jest gorzej niż myślimy? – spytała niepewnie.

– Jest beznadziejnie, mamo. Pogadamy, jak przyjadę.

– Dobrze. Czekam, kochanie. Trzymaj się.

Westchnęłam cicho i pożegnałam się z nią. Jadłam bez apetytu, cały czas wałkując w głowie, co powinnam zrobić. Czy istniał sposób, aby pomóc Gabrielowi? Skoro nie chciał ze mną rozmawiać, kompletnie nie miałam pojęcia, co czuje i myśli. Cokolwiek zobaczył na tym nagraniu, to musiało być dla niego straszne.

Do wieczora byłam na budowie. W tym czasie zmieniła się moja ochrona na drugą ekipę i to oni pojechali ze mną do rodziców, wcześniej uprzedzając o tym Ernesta. Jak głupia wyczekiwałam, że Gabriel odezwie się do mnie, lecz to nie nastąpiło. Nie dał znaku życia. Dotarłam pod rodzinny dom i poczułam jakikolwiek spokój, który od kilku dni był mi nieznany. Weszłam do środka i powitał mnie zapach bazylii. Chyba Margot gotowała coś dobrego i na samą myśl zrobiłam się głodna.

– Ally. – Mama pojawiła się w progu i nawet nie zdążyłam się rozebrać, bo wzięła mnie w ramiona. – Ale schudłaś.

Odsunęła się i spojrzała na mnie badawczo. Skinęłam głową, poprawiając sukienkę. Nie zamierzałam mówić, że jest inaczej, bo sama widziałam, jak stres na mnie działał. Niekorzystnie.

– Zjemy coś i pogadamy? – spytałam wprost, ściągając buty.

– Tak. Margot zaraz poda pesto z makaronem. Rose wysłałam do przyjaciółki, a tata nie będzie nam przeszkadzał. Jestem cała dla ciebie.

Posłała mi pokrzepiający uśmiech i złapała mnie za rękę, prowadząc do kuchni. Przywitałam się z gosposią, która od razu zaczęła mi się zwierzać, jak bardzo za mną tęskni. Poprawiło mi to humor chociaż na moment. Obserwowałam, jak nakłada nam kolację, słuchając mamy, która opowiada o ostatnich wydarzeniach w domu. Przez kampanię mieli ręce pełne roboty.

– Mamo, czy ty wiesz o wszystkim? – zapytałam, gdy siedziałyśmy przy stole, jedząc kolację. – Znasz prawdę o Cardinach?

– Tak, tata mi powiedział – szepnęła i westchnęła cicho. – I nie jest to wiadomość, która mnie ucieszyła. Musisz wiedzieć, że szanuję Gabriela, ale to jest tak bardzo niebezpieczne. Nie rozumiem, dlaczego akurat moja córka musi być w mafii.

Mirror: odbicie prawdy. Tom 2|| Amerykańska mafia {Rodzina Cardin}✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz