rozdział 14

4.8K 278 74
                                    


Allison

Zerwałam się na równe nogi, czując, że cała zawartość mojego żołądka podchodzi mi do gardła. Dopiero gdy zwymiotowałam, zorientowałam się, że jestem w motelowym pokoju. Dotarły do mnie wspomnienia zeszłej nocy. Przymknęłam oczy, opierając się plecami o wannę i wzięłam głęboki oddech. Moje ciało oblał zimny pot. Zostałam porwana. Tak po prostu, w jednej chwili. Każdy koszmar stawał się teraz moją rzeczywistością.

– Allison, spokojnie – usłyszałam zza ściany.

Powoli wstałam z podłogi i cofnęłam się do umywalki. Nogi drżały mi ze strachu, ale nie wydałam z siebie żadnego dźwięku. Oddychałam głęboko, nasłuchując kroków. Daleko było mi do spokoju. Chciałam krzyczeć i błagać o pomoc. W głowie kołatały mi się różne scenariusze i żadne nie były dobre.

– Czego chcesz? – spytałam ostro, przyjmując waleczną postawę.

Spięłam się i przygotowałam do rzucenia się na przeciwnika, gdy tylko przekroczy próg łazienki.

– Uspokój się. Nic ci nie grozi. Ogarnij się i wyjdź z łazienki.

Nie odpowiedziałam na te słowa. Czekałam, aż wejdzie do środka, ale tego nie zrobił. Szybko przepłukałam usta i twarz. Gdy spojrzałam w lustro, nie poznałam sama siebie. Spoglądała na mnie wyczerpana kobieta, blada z sińcami pod oczami. Jednak ta kobieta zebrała się na odwagę i wyszła z łazienki.

Nie spodziewałam się, że stanę twarzą w twarz z Julianem Cardinem. Stał dwa metry ode mnie i trzymał ręce w kieszeniach czarnych spodni.

– Co ty... Ty... uprowadziłeś mnie? – Mówiłam nieskładnie, nic nie pojmując. – Julian, dlaczego?

– Usiądź. – Wskazał ręką na łóżku, a sam usiadł na fotelu.

Moje nogi zdecydowały za mnie. Opadłam na łóżko, opuszczając głowę. Patrzyłam na wytartą wykładzinę, która nie pamiętała ostatniego czyszczenia. Chciałam wierzyć, że to wszystko to jakiś żart. Moje ciało drgnęło. Emocje puściły, a po policzkach spłynęły łzy. Dlaczego Julian nie był moim wybawcą, tylko porywaczem?

– To człowiek Costy postawił przed drzwiami urnę i ten sam człowiek dla mnie pracuje. Jest ochroniarzem dla twojego ojca. Był mi coś dłużny. Niestety, tak się musiało stać. Ja też muszę spłacić dług u Costy, a zadaniem dla mnie byłaś ty. Miałem cię porwać, osłabić pozycję twojego ojca i sprawić, że zrezygnuje z udziału w wyborach – wyjaśnił spokojnie.

– Dlaczego? – spytałam cicho i podniosłam na niego wzrok. – Przecież wystarczy, że zadzwonisz do mojego ojca i go o to poprosisz. Dla mnie zrobi wszystko.

– Allison, jesteś głupia? – zaśmiał się. – Gdybym cię nie uprowadził i do niego zadzwonił, to raczej by mi nie pomógł. Jesteś kartą przetargową.

– Którą twój brat może chcieć odbić. Zdradziłeś swoją rodzinę. Dlaczego? – Pokręciłam głową skołowana.

Logiczne myślenie przychodziło mi z trudem. Odczuwałam nie tylko zmęczenie, ale i głód.

– Musiałem. – Julian podniósł się i stanął przy oknie, przeczesując palcami włosy.

– Czy moja siostra jest bezpieczna? Nic jej nie zrobiłeś?

– Nie. Nic jej nie jest. Ona nie była mi potrzebna, wystarczyłaś ty.

Nie odezwałam się więcej. Patrzyłam na niego z niepokojem, zaciskając dłonie na krawędzi łóżka. Nie sądziłam, że będę musiała się go obawiać. Jak się okazało, zupełnie go nie znałam.

Mirror: odbicie prawdy. Tom 2|| Amerykańska mafia {Rodzina Cardin}✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz