" Tęsknię za nim tak bardzo, że aż boli" *
Oliwa
Obudził mnie okropny zapach wdzierający się do moich nozdrzy. Otworzyłam oczy i mrugając nerwowo rozejrzałam się wokoło siebie. Obok mnie siedział Luka i z niedowierzaniem lustrował mnie wzrokiem. Noah rozmawiał z jakimś facetem, a sądząc po jego stroju był to lekarz, co oznaczało, że panowie wezwali karetkę.
- Nie chcę do szpitala - wymamrotałam
- Spokojnie, lekarz twierdzi, że to zwykłe omdlenie wywołane szokiem. Nie sądziłem, że tak na ciebie działam - zaśmiał sięBył wyluzowany, spokojny, zupełnie nie podobny do Luki którego znałam. Swoją postawą przypominał bardziej Vincenta niż siebie. Ujął moją dłoń i pomógł mi usiąść po czym podał mi szklankę wody i jakąś tabletkę. Zanim zastanowiłam się co powinnam mówić, a czego nie, klapnęłam bez sensu.
- Nie mogę, jestem w ciąży
- Wiem. To bezpieczne dla dziecka. Swoją drogą moje gratulacje, mój brat na pewno jest dumny, że będzie miał dziedzica.
Spojrzałam na niego i nie mogłam uwierzyć. W jego głosie nie było żalu ani pretensji, składał mi naprawdę szczere gratulacje. Cieszyłam się, że pogodził się z naszym rozstaniem, ale jednak jakaś część mnie poczuła rozczarowanie.- We Włoszech pewnie dużo się dzieje skoro Vincent wysłał swoją ciężarną żonę samą do Nowego Jorku. Nie wiedziałem, że znasz Noah, albo rozkręcasz własny biznes, albo mój święty przyjaciel przeszedł na ciemną stronę mocy, ale to w jego wypadku mało prawdopodobne - zaśmiał się
- Rozstałam się z Vincentem, mieszkam tu teraz i pracuję w firmie Noah - palnęłam znowu bez namysłu.
Cholera co oni mi zrobili? Paplałam bez zastanowienia, jak na spowiedzi, nawet nie zastanawiając się czy powinnam i to facetowi, który jakiś czas temu próbował mnie zgwałcić. Na szczęście z odsieczą zjawił się Davis i przerwał tę niezręczną sytuację.
- Mam tu zalecenia moja droga. Głównie odpoczynek i odpoczynek - spojrzał na mnie karcąco.
A i widzę, że poznałaś mojego dobrego znajomego Lukę Russo.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Luka spojrzał na mnie jakby czekał ile prawdy chcę wyznać o naszej znajomości, a ile zachować tylko między nami. Zastanawiałam się przez chwilę ile jeszcze tajemnic będę skrywać przed tym wspaniałym człowiekiem. Miałam zacząć nowe życie, spokojne, ale przeszłość nie pozwalała o sobie zapomnieć. Postanowiłam, że częściowe wyznanie prawdy będzie lepsze niż zawiłe kłamstwo i odchrząkując powiedziałam najpewniejszym głosem jaki tylko z siebie wykrzesałam.- Znam pana Russo. Przez krótki czas pracowałam w jednym z jego hoteli we Włoszech.
- I ty pozwoliłeś odejść takiemu skarbowi? Mam nadzieję że twoja wizyta nie jest spowodowana chęcią zabrania tej cudownej istoty z powrotem tylko dla siebie, bo stanowczo zapowiadam, że jej nie oddam - zaśmiał się Noah kierując swoje słowa do Luki- Nasze drogi się rozeszły, ale cieszę się że Oli... - poprawił się szybko, Luci spełnia się w nowej roli - powiedział Luka wstając.
Blondyn spojrzał na mnie następnie na Lukę, po czym zwrócił się do mnie.
- To się wszystko świetnie składa. Skoro już się znacie to chyba nie będziesz miała nic przeciwko żeby Luka zjadł z nami świąteczną kolację, a następnego dnia możemy wybrać się w takim składzie na przyjęcie, które pewnie i tak będzie nudne jak co roku, ale cóż obecność obowiązkowa. Mój przyjaciel też spędza samotne święta, a skoro już tu jest... - powiedział unosząc kilka razy brwi.
Nie byłam pewna czy chcę by Luka znowu pojawił się w moim życiu. Odkąd poznałam braci Russo moje życie zmieniło się w ciągłą walkę o przetrwanie. Niestety Noah nie znając naszej przeszłości i tak by go pewnie zaprosił, więc nie pozostało mi nic prócz sztucznego uśmiechu i udawanej radości z kolejnego świątecznego gościa. Z drugiej strony patrząc nie widziałam nic złego w wizycie Luki w naszym domu, w końcu mieliśmy nie być sami, poza tym widziałam wyraźna zmianę w jego zachowaniu. Nie był już tak natarczywy jak wcześniej, zaryzykuję nawet stwierdzenie, że zachowywał się tak jakby między nami nigdy nic nie było. Do domu odwiózł mnie Noah. Luka zaskoczył mnie po raz kolejny nawet tego nie proponując. Kulturalnie się pożegnał i zapowiedział, że zobaczymy się na świątecznej kolacji, a później z chęcią będzie nam towarzyszył na przyjęciu. W domu opowiedziałam o wszystkim Gośce. Mało nie spadła z kanapy, a potem powiedziała, że już nie może się doczekać, żeby zasadzić świątecznego kopa we włoski tyłek Luki. Rozważała też odrobinę trucizny w posiłku lub skorpiona w kieszeni marynarki, ale ostatecznie uznała, że pozbycie się zwłok mogłoby okazać się kłopotliwe i ograniczy się do laxigenu, a z toalety zabierze cały papier.
Następnego dnia nie poszłam do pracy, bo gdy tylko otworzyłam oczy na komórce miałam z piętnaście wiadomości, że jeśli tylko przekroczę próg biura przed nowym rokiem to zostanę dyscyplinarnie zwolniona. Wiedziałam oczywiście, że Davis żartuje, ale było mi to nawet na rękę, wolałam nie wpaść znowu na Lukę w gabinecie mojego szefa. I tak musiałam przygotować się psychicznie na jego wizytę w naszym domu i jeszcze poćwiczyć sztuczny uśmiech, który przykleję do twarzy na czas przyjęcia. Postanowiłam cieszyć się słodkim lenistwem. Wzięłam gorącą relaksującą kąpiel, ogoliłam dokładnie całe ciało, następnie zadbałam o włosy i nawilżenie skóry. Pachnąca i bez jednego kłaczka na ciele założyłam ulubiony beżowy dresik Victoria Secret i naszykowałam sobie sałatkę z kurczakiem i kilka grzanek. Po kilku godzinach nie potrafiłam już znaleźć sobie miejsca. Byłam znudzona do granic możliwości. Moją głowę zaczęły zalewać myśli których nie chciałam i których cholernie się bałam. Spotkanie z Luką sprawiło, że po raz pierwszy zatęskniłam za tym co zostawiłam we Włoszech. Nie chodziło tylko o mojego męża dupka, ale również o Angel czy Luigiego. Ci ludzie w krótkim czasie sprawili, że niesamowicie ich pokochałam i ciężko było mi o nich zapomnieć. Mój nostalgiczny nastrój przerwało pukanie do drzwi. Było to trochę dziwne bo Gośka ma przecież klucze, a każdy nie zgłoszony przez nas gość był zapowiadany przez portiera siedzącego na dole. Ograniczało to ryzyko spotkania twarzą w twarz z nieproszonymi gośćmi. Podeszłam więc pewnie do drzwi i otworzyłam. W progu stała niebieskooka przeszłość w dość luźnym wydaniu. Luka miał na sobie jeansy i czarną puchową kurtkę spod której wystawał sweterek w kolorze jego oczu. Włosy miał w lekkim nieładzie, a kilkudniowy zarost sprawiał, że przypominał Vincenta bardziej niż kiedykolwiek. W ręku trzymał papierową torbę z której unosił się smakowity zapach. Mój brzuch momentalnie wydał z siebie przeciągły dźwięk, na co Luka tylko się uśmiechnął ukazując przepiękne białe zęby. Niestety mimo całej tej pięknej otoczki, przed oczami stanął mi obraz z mojego mieszkania we Włoszech i instynktownie cofnęłam się o krok do tyłu. Luka jakby wyczuł o czym pomyślałam i zmienił wyraz twarzy na rozczarowany.
- Jeśli boisz się być ze mną sama zrozumiem. Chciałem tylko sprawdzić jak się czujesz i zadbać byś nie umarła z głodu - powiedział wciskając torbę w moje ręce.
- Jak się tu dostałeś? Nie ma cię na liście gości - zapytałam chyba trochę zbyt oskarżycielskim tonem.
-Mam swoje sposoby - powiedział z prawdziwą nonszalancją
![](https://img.wattpad.com/cover/272255200-288-k720555.jpg)
CZYTASZ
Sidła Namiętności - Odrodzenie #2
RomancePo odzyskaniu pamięci Oliwia jest zdezorientowana i zraniona. W myśl zasady "co cię nie zabije to cię wzmocni" postanawia patrzeć w przyszłość z nową nadzieją. Jednak jak żyć, gdy bolesna przeszłość nie daje o sobie zapomnieć, a mężczyźni, którzy wy...