Król Phil był średniego wzrostu blondynem, który z jakiegoś powodu ubierał się w zielone paski. Był nadzwyczaj sympatyczny i uprzejmy. Mimo swojej choroby skakał po całym zamku jak kangur, chcąc nakłonić swojego starszego syna, Willa, by udał się z wami na spacer, zamiast ciągle siedzieć u siebie.
Jednak Will twierdził, że jest zbyt zajęty zajmowaniem się dobrem królestwa. Był raczej cichociemny i często było można go przyłapać na szeptaniu do samego siebie.
Natomiast Techno spędzał naprawdę dużą ilość czasu na... no właśnie. Nie miałaś pojęcia. Wychodził wcześnie rano, a wracał późno, nie mówiąc nawet słowa o tym, czym się zajmuje. Ale on przecież od zawsze taki był. Jak długo go znałaś, on tak samo długo trwał w ślubach milczenia na temat tego, czym tak naprawdę się zajmuje.
— Y/N?
Do komnaty, w której siedziałaś, wszedł nie kto inny jak Will.
Jakoś było ci tak głupio z nim rozmawiać. W końcu twoi rodzice chcieli, byś za niego wyszła, a ty po prostu uciekłaś, zostawiając go w zakłopotaniu.
— Coś się stało? — zapytałaś, schodząc z parapetu, na którym siedziałaś.
— Chciałem tylko porozmawiać. Tak, porozmawiać. Jeśli masz czas.
Często mówił tak, jakby sam siebie chciał utwierdzić, że rzeczywiście przyszedł coś zrobić.
— Mam czas. Dużo czasu.
— Tak, dobrze. Usiądę sobie, w porządku?
Zajął miejsce na stoliku do kawy.
— Wiesz, że mój ojciec jest starym człowiekiem, tak? — zaczął, biorąc w dłoń filiżankę.
Obracał ją w dłoniach, nie odrywając od niej wzroku.
— Tak. To powód dlaczego jest chory.
— No i wiesz... — zerknął na ciebie na kilka sekund, a następnie jego wzrok spowrotem spoczął na filiżance. — Nie wiem, jak ci to powiedzieć. Ale przecież nie możesz żyć w takiej niewiedzy.
Byłaś zaniepokojona tym, do czego Will zmierza.
— Techno... nasz drogi Techno... — uśmiechnął się pod nosem. — To nasz brat, Y/N. Najstarszy.
— Przestań mnie wkręcać, przecież on ma tytuł lorda, nie księcia. — założyłaś ręce na biodrach.
Will odłożył filiżankę i wstał. Podszedł do ciebie, trzymając ręce w kieszeni długiego, brązowego płaszcza.
— Dziwne, co nie? — patrzył na ciebie z góry.
Był wyższy przynajmniej o półtora głowy. W jego oczach było coś pustego, martwego; wyglądały, jakby były oczami kogoś, kto nie posiada wyrzutów sumienia. Ani w ogóle nie czuje.
— Jest młody. A nosi taki tytuł. — pochylił się tak, żeby wasze twarze były na tej samej wysokości. — Nigdy nad tym się nie zastanawiałaś?
— Do czego ty zmierzasz?
— Próbuję cię uświadomić, że on cię okłamuje. Jeśli mam być szczery, to z prawdą on nigdy nawet nie był w pobliżu. — wyprostował się, odchylając lekko głowę do tyłu.
Może i twój chłopak nie mówił o sobie nic. Ale zarzucać mu kłamstwa? Skąd mogłaś wiedzieć, kiedy kłamał a kiedy nie?
A może to Will kłamał. Ale po co? Chciał tobą manipulować?— Dlaczego mi to mówisz? — zapytałaś.
— Bo zasługujesz na prawdę. — położył dłoń na twoim ramieniu. — Powinnaś wiedzieć o nim wszystko, tak?
Zapaliła ci się lampka.
— Jako jego brat... musisz wiedzieć o nim wiele.
— Tak, tak! Chcesz, bym ci powiedział? Powiedział wszystko, co wiem? — podekscytował się. — On od zawsze był skryty. Kochasz go, musisz przecież wiedzieć, kim on tak naprawdę jest!
Zmarszczyłaś brwi. Will miał rację. Mimo, że był totalnie odcięty od życia społecznego, mimo, że pewnie trochę oszalał od samotności. Chyba chciał być po prostu miły.
Dlaczego jednak czułaś się, jakbyś robiła coś nie tak?
— Chodźmy w takim razie na spacer. — wyciągnął do ciebie ramię.
Po chwili zdecydowałaś się je złapać. Wyszliście na zewnątrz.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kolację podano o zachodzie słońca. Siedziałaś obok Techno, unikając jego spojrzenia. Naprzeciwko ciebie siedział Will, obok niego Tommy, a miejsce u szczytu stołu zajmował król Phil.
— Y/N... — Techno lekko postukał cię w udo. — Coś się stało? — zapytał szeptem.
Pokręciłaś głową, wpatrując się w stół.
Nadal byłaś w szoku po tym, co opowiedział ci Will. Są rzeczy, które można nazywać okropnymi, ale jeśli przyrównać Techno... to jak porównać kieszonkowca z diabłem.
Techno spojrzał na Willa, który wręcz prowokująco patrzył na waszą dwójkę. Wiedział, że Blade już się domyślił, o co chodziło.
— O, Dream! — zawołał Phil.
Wszystkie oczy padły na blondwłosego, który z uśmiechem prowadził Georga za ramię. Ten drugi również się lekko uśmiechał. Miał zaróżowione policzki jakby albo ktoś go uderzył, albo mocno zawstydził.
— Przepraszamy za spóźnienie, musieliśmy odbyć długą rozmowę... — powiedział cicho George.
Usiedli przy stole, zerkając na siebie. Klej odwrócił wzrok z uśmiechem, a George znowu się zarumienił.
— Nic się nie stało, nic się nie stało...
Techno natomiast wciąż mierzył się wzrokowo z Willem. Żaden z nich nie mrugnął ani raz, kąciki ust Willa unosiły się lekko, jakby powstrzymywał uśmiech.
— Nie jestem głodna. — wstałaś od stołu. — Wybaczcie.
Techno również wstał.
Bez słowa udaliście się do waszej komnaty. Droga do niej przedłużała się, a wasze kroki odbijały się echem po kamiennych ścianach.
W końcu, gdy weszliście do środka, Technoblade odezwał się.
— Jest dokładnie tak, jak myślisz.
Spojrzałaś na niego, unosząc brwi.
— Dlaczego miałbym się z tego wybraniać? Mam się tłumaczyć z tego, kim jestem?
— Nie rozumiem dlaczego miałbyś się mi tłumaczyć. Nie mam wpływu na to, co robisz. — oparłaś dłonie na biodrach.
— I co? Nie przeszkadza ci to, że jestem mordercą? — pytał. — Nie masz problemu z tym, że twój przyszły mąż zabija?
Podeszłaś do niego jak lunatyczka.
— Gdybym miała problem, to bym od ciebie uciekła. — powiedziałaś dobitnie. — Czasem zachowujesz się tak, jakbyś robił wszystko, żeby się ode mnie odsunąć.
Techno drgnął niespokojnie na twoje stwierdzenie.
— Bo mimo wszystko nie chcę, byś uważała mnie za... za wiesz co.
— Potwora? — zapytałaś. On odwrócił wzrok. — Kocham cię, zrozum to w końcu! Obawiam się, że raczej nic tego nie zmieni, nie ważne jakiś by był.
Przytuliłaś się do jego klatki piersiowej, a on po chwili delikatnie cię objął.
— Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo. — powiedziałaś.
— Mam nadzieję. — odpowiedział i pocałował cię w czubek głowy.
CZYTASZ
Technoblade X Female Reader [PL]
FanfictionGdy Y/N pewnego dnia wbrew woli swoich rodziców opuszcza zamek i zapuszcza się w głąb lasu, spotyka tam pewnego tajemniczego młodzieńca, który spotykać jej sobie nie planował. Inspirowany jednym opowiadaniem DNF.