Przebudziłam się czując na sobie ciężar. Zerknęłam na zegarek, który pokazywał godzinę 5.00 rano i zobaczyłam chłopaka leżącego na mojej piersi. Przypomniał mi się nasz wczorajszy wieczór. Przymknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech na samą myśl o tym. Powoli przesunęła głowę blondyna i podjęłam się próbie wstania jak najciszej się dało.
- Nie idź.. - wymamrotał tym jego rannym ochrypniętym głosem. Zacisnęłam szczękę gdy jednak usłyszał, że wstaje. Powinnam być bardziej cichsza.
- Nie powinno mnie tu w ogóle być. - warknęłam zbierając swoje ciuchy porozrzucane po podłodze.
- Wczoraj tego chciałaś. - usiadł na łóżku patrząc na mnie. Zakryłam się ubraniami, które przed chwilą podniosłam.
- Byłam pijana.
- I co teraz zwalisz to na alkohol? - zapytał wstając z łóżka. Co on robi? Stanął przede mną a moje oczy zeszły odrazu na jego dolną odkrytą część ciała.
- Byłam pijana, nie wiedziałam co robię. - wytłumaczyłam.
- I co teraz powiesz, że cie zgwałciłem? - zapytał marszcząc czoło wbijając swój wzrok we mnie.
- Może. - wzruszyłam ramionami i po chwili poszłam tyłem do łazienki zakrywając swoje dalej nagie ciało.
Ubrałam się i wyszłam z pomieszczenia. Na łóżku siedział już ubrany Draco i obserwował mnie jak przechodzę przez jego pokój idąc w stronę drzwi.
- To się nie powinno zdarzyć. - odwróciłam się w jego stronę i wyszłam.
Szłam do swojego dormitorium mając nadzieje, że Pansy śpi bo chcę uniknąć natrętnych pytań gdzie byłam przez całą noc.
Otworzyłam najciszej drzwi jak tylko mogłam i weszłam w głąb pokoju. Na szczęście dziewczyna spała. Podeszłam do szafki nocnej i wyciągnęłam z niej tabletkę aby nie zajść w ciążę.
Spać już nie pójdę bo znów nie wstanę i się spóźnię. Wzięłam czyste ciuchy i bieliznę i zniknęłam za drzwiami łazienki.
Przechodziłyśmy właśnie z ślizgonką i jej chłopakiem przez PW. Na kanapie siedziało kilka osób a w nich Riddle. Patrzył na naszą trójkę. Jego wzrok zatrzymał się na mnie. Obserwował mnie tymi swoimi brązowymi oczami..Złapaliśmy kontakt wzrokowy, czułam się strasznie niezręcznie po wczorajszym zdarzeniu z Draco.. ale chwila, nie jestem z Mattheo ani nie jest moim jebanym przyjacielem. Czym ja się przejmuje, ale rzecz w tym, że myślałam wtedy o nim jest dziwne.
Wyszliśmy idąc do WS na śniadanie. Usiedliśmy przy stole. Kolejne osoby wchodzące do sali nie przedstawiały osoby Mattheo. Nie zjawił się.
Tak jak i na lekcjach. Nie było go. Zastanawiało mnie tylko gdzie on był przez ten czas.
Zajęcia minęły sprawnie. Siedzieliśmy w pokoju wspólnym odrabiając wspólnie zadane prace. Koło mnie siedziały dziewczyny Pansy i Dafne a naprzeciwko nas byli chłopacy Draco i Blaise.
Przy pisaniu prac czułam na sobie wzrok blondyna. Próbowałam udawać, że go nie nie ma.
- Zagramy w coś? - Tą piękną ciszę przerwał nasz ukochany Zabini.
- W butelkę? - Zapytała Pansy z namalowanym uśmiechem z ucha do ucha. Uwielbia tą grę.
Wszyscy zasiedliśmy w krąg. Chłopacy załatwili butelkę bo zużytym alkoholu bo tylko taką tu znaleźli.
Kolejki mijały. Ani razu nie wypadło na mnie tylko, że Pansy miała wypić kieliszek wina z mojego brzucha.
Nareszcie padło na mnie ale losował Malfoy.. Akurat kurwa on. Wiedziałam, że zaraz coś wymyśli. W tym momencie jak myślał nad pytaniem bo oczywiście wzięłam pytanie bo z nim to nigdy nie wiadomo, przyszedł Mattheo.
- Kiedy ostatni raz uprawiałaś seks? - zadał. Jego usta przybrały zadziorny uśmiech. Jak ja go kurwa nienawidzę.
Wszyscy dookoła mi się przyglądali i czekali na moją odpowiedź. Mogłabym skłamać i powiedzieć, że parę miesięcy temu ale i tak by wygadał. Egoistyczny dupek.
Spuściłam głowę w dół unikając ich spojrzeń i przymknęłam oczy.
- Wczoraj. - odpowiedziałam nie patrząc na nich ale czułam jak dziewczyny otwierały oczy z zaskoczenia.
Ktoś z grona wstał i odszedł. Nie widziałam kto bo miałam spuszczoną głowę w dół. Pansy mnie szturchnęła, spojrzałam na nią a ona mi pokazała ruchem ust „masz przejebane". Przewróciłam oczami rozglądając się po osobach. Draco patrzył się na mnie podpierając się rękoma podłogi ucieszony z mojej odpowiedzi. Nigdzie nie było bruneta. To on wyszedł.
MATTHEO
Nie wiem z jakiego powodu ale odechciało mi się z nimi siedzieć. Kiedy Byrne powiedziała, że pieprzyła się wczoraj przeszło mnie dziwne ukłucie.
Poszedłem na wieżę astronomiczną akurat zachodziło słońce. Niebo uformowało się w czerwono-pomarańczowych kolorach. Piękny widok ale piękniejszy był dziewczyny tuż przed moją twarzą.
Byłem na wieży jakieś trzy godziny, czas tu strasznie szybko minął. Niebo robiło się powoli ciemne z daleko można było dostrzec pojawiające się gwiazdy.
Usłyszałem czyjeś kroki za sobą. Ustała obok mnie dziewczyna. Ta dziewczyna, która nie chce mi wyjść z głowy. Nie odezwała się ani na mnie nie spojrzała, patrzyła po prostu na swoje ręce, które miała oparte o barierkę.
- Nie wierzę. - zaśmiałem się na co dziewczyna na mnie spojrzała i zmarszczyła czoło. - Nie wierzę, że jesteś aż tak naiwna.
- Co? - zapytała kompletnie nie wiedząc o ci mi chodzi.
- Malfoy Cię wykorzystał a ty dalej latasz z nim. - wyjaśniłem patrząc na jej zdziwioną minę.
Malfoy bo kto inny.
Milczała.
- Jesteś zazdrosny? - tym pytaniem wyrwała mnie całkiem z myśli.
Czy jestem zazdrosny? Nie wiem.
- Nie. - powiedziałem po prostu bez żadnego wyrazu twarzy. - Po prostu Malfoy to nie jest dobra partia.
- Martwisz się o mnie? - podniosła jedną brew do góry czekając na moją wypowiedz.
Może.
- Nie.
- To po co mi to mówisz? - przewróciłem oczami na jej bezsensowne pytanie.
- Daje Ci po porostu rady, tak jak każdemu innemu. - odsunąłem się od barierki patrząc w jej w oczy.
Po chwili odwróciłem się od niej i zacząłem iść w stronę wyjścia zostawiając dziewczynę zszokowaną wnioskując to po jej minie, kierując się na kolejne wezwanie ojca przez pieczące lewe przedramię.
____________________________________
7 rozdział! Jak wam się podoba?
CZYTASZ
Trust ; M.R
FanfictionSyn najmroczniejszego Czarnoksiężnika. Córka rodu Byrne. Co się stanie jeśli tą dwójkę wsadzą da klatki, która nazywa się miłość? Przeciwieństwa się przyciągają ale oni nimi nie są. Oni są identycznymi duszami, które jak się połączą, rozdzielić się...