Rozdział 7

2.5K 97 31
                                    

Przebudziłam się czując na sobie ciężar. Zerknęłam na zegarek, który pokazywał godzinę 5.00 rano i zobaczyłam chłopaka leżącego na mojej piersi. Przypomniał mi się nasz wczorajszy wieczór. Przymknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech na samą myśl o tym. Powoli przesunęła głowę blondyna i podjęłam się próbie wstania jak najciszej się dało.

- Nie idź.. - wymamrotał tym jego rannym ochrypniętym głosem. Zacisnęłam szczękę gdy jednak usłyszał, że wstaje. Powinnam być bardziej cichsza.

- Nie powinno mnie tu w ogóle być. - warknęłam zbierając swoje ciuchy porozrzucane po podłodze.

- Wczoraj tego chciałaś. - usiadł na łóżku patrząc na mnie. Zakryłam się ubraniami, które przed chwilą podniosłam.

- Byłam pijana.

- I co teraz zwalisz to na alkohol? - zapytał wstając z łóżka. Co on robi? Stanął przede mną a moje oczy zeszły odrazu na jego dolną odkrytą część ciała.

- Byłam pijana, nie wiedziałam co robię. - wytłumaczyłam.

- I co teraz powiesz, że cie zgwałciłem? - zapytał marszcząc czoło wbijając swój wzrok we mnie.

- Może. - wzruszyłam ramionami i po chwili poszłam tyłem do łazienki zakrywając swoje dalej nagie ciało.

Ubrałam się i wyszłam z pomieszczenia. Na łóżku siedział już ubrany Draco i obserwował mnie jak przechodzę przez jego pokój idąc w stronę drzwi.

- To się nie powinno zdarzyć. - odwróciłam się w jego stronę i wyszłam.

Szłam do swojego dormitorium mając nadzieje, że Pansy śpi bo chcę uniknąć natrętnych pytań gdzie byłam przez całą noc.

Otworzyłam najciszej drzwi jak tylko mogłam i weszłam w głąb pokoju. Na szczęście dziewczyna spała. Podeszłam do szafki nocnej i wyciągnęłam z niej tabletkę aby nie zajść w ciążę.

Spać już nie pójdę bo znów nie wstanę i się spóźnię. Wzięłam czyste ciuchy i bieliznę i zniknęłam za drzwiami łazienki.

Przechodziłyśmy właśnie z ślizgonką i jej chłopakiem przez PW. Na kanapie siedziało kilka osób a w nich Riddle. Patrzył na naszą trójkę. Jego wzrok zatrzymał się na mnie. Obserwował mnie tymi swoimi brązowymi oczami..Złapaliśmy kontakt wzrokowy, czułam się strasznie niezręcznie po wczorajszym zdarzeniu z Draco.. ale chwila, nie jestem z Mattheo ani nie jest moim jebanym przyjacielem. Czym ja się przejmuje, ale rzecz w tym, że myślałam wtedy o nim jest dziwne.

Wyszliśmy idąc do WS na śniadanie. Usiedliśmy  przy stole. Kolejne osoby wchodzące do sali nie przedstawiały osoby Mattheo. Nie zjawił się.

Tak jak i na lekcjach. Nie było go. Zastanawiało mnie tylko gdzie on był przez ten czas.

Zajęcia minęły sprawnie. Siedzieliśmy w pokoju wspólnym odrabiając wspólnie zadane prace. Koło mnie siedziały dziewczyny Pansy i Dafne a naprzeciwko nas byli chłopacy Draco i Blaise. 

Przy pisaniu prac czułam na sobie wzrok blondyna. Próbowałam udawać, że go nie nie ma.

- Zagramy w coś? - Tą piękną ciszę przerwał nasz ukochany Zabini.

- W butelkę? - Zapytała Pansy z namalowanym uśmiechem z ucha do ucha. Uwielbia tą grę.

Wszyscy zasiedliśmy w krąg. Chłopacy załatwili butelkę bo zużytym alkoholu bo tylko taką tu znaleźli.

Kolejki mijały. Ani razu nie wypadło na mnie tylko, że Pansy miała wypić kieliszek wina z mojego brzucha.

Nareszcie padło na mnie ale losował Malfoy.. Akurat kurwa on. Wiedziałam, że zaraz coś wymyśli. W tym momencie jak myślał nad pytaniem bo oczywiście wzięłam pytanie bo z nim to nigdy nie wiadomo, przyszedł Mattheo.

- Kiedy ostatni raz uprawiałaś seks? - zadał. Jego usta przybrały zadziorny uśmiech. Jak ja go kurwa nienawidzę.

Wszyscy dookoła mi się przyglądali i czekali na moją odpowiedź. Mogłabym skłamać i powiedzieć, że parę miesięcy temu ale i tak by wygadał. Egoistyczny dupek.

Spuściłam głowę w dół unikając ich spojrzeń i przymknęłam oczy.

- Wczoraj. - odpowiedziałam nie patrząc na nich ale czułam jak dziewczyny otwierały oczy z zaskoczenia.

Ktoś z grona wstał i odszedł. Nie widziałam kto bo miałam spuszczoną głowę w dół. Pansy mnie szturchnęła, spojrzałam na nią a ona mi pokazała ruchem ust „masz przejebane". Przewróciłam oczami rozglądając się po osobach. Draco patrzył się na mnie podpierając się rękoma podłogi ucieszony z mojej odpowiedzi. Nigdzie nie było bruneta. To on wyszedł.

MATTHEO

Nie wiem z jakiego powodu ale odechciało mi się z nimi siedzieć. Kiedy Byrne powiedziała, że pieprzyła się wczoraj przeszło mnie dziwne ukłucie.

Poszedłem na wieżę astronomiczną akurat zachodziło słońce. Niebo uformowało się w czerwono-pomarańczowych kolorach. Piękny widok ale piękniejszy był dziewczyny tuż przed moją twarzą.

Byłem na wieży jakieś trzy godziny, czas tu strasznie szybko minął. Niebo robiło się powoli ciemne z daleko można było dostrzec pojawiające się gwiazdy.

Usłyszałem czyjeś kroki za sobą. Ustała obok mnie dziewczyna. Ta dziewczyna, która nie chce mi wyjść z głowy. Nie odezwała się ani na mnie nie spojrzała, patrzyła po prostu na swoje ręce, które miała oparte o barierkę.

- Nie wierzę. - zaśmiałem się na co dziewczyna na mnie spojrzała i zmarszczyła czoło. - Nie wierzę, że jesteś aż tak naiwna.

- Co? - zapytała kompletnie nie wiedząc o ci mi chodzi.

- Malfoy Cię wykorzystał a ty dalej latasz z nim. - wyjaśniłem patrząc na jej zdziwioną minę.

Malfoy bo kto inny.

Milczała.

- Jesteś zazdrosny? - tym pytaniem wyrwała mnie całkiem z myśli.

Czy jestem zazdrosny? Nie wiem.

- Nie. - powiedziałem po prostu bez żadnego wyrazu twarzy. - Po prostu Malfoy to nie jest dobra partia.

- Martwisz się o mnie? - podniosła jedną brew do góry czekając na moją wypowiedz.

Może.

- Nie.

- To po co mi to mówisz? - przewróciłem oczami na jej bezsensowne pytanie.

- Daje Ci po porostu rady, tak jak każdemu innemu. - odsunąłem się od barierki patrząc w jej w oczy.

Po chwili odwróciłem się od niej i zacząłem iść w stronę wyjścia zostawiając dziewczynę zszokowaną wnioskując to po jej minie, kierując się na kolejne wezwanie ojca przez pieczące lewe przedramię.

____________________________________

7 rozdział! Jak wam się podoba?

Trust ; M.R Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz