Rozdział 19

2.2K 87 35
                                    

Serce zaczęło bic mi niezmiernie z szybką prędkością. Nie moglam złapać różnego oddechu. Poczułam mocniejsze ściśnięcie za rękę. Spojrzałam na Mattheo, jego wyraz twarzy wyrażał smutek i wspólczucie. Przenioslam wzrok z powrotem na niego i przełknęłam bezgłośnie ślinę.

- Witajcie. Usiądźcie do stołu. - powiedział mierząc mnie wzrokiem.

Odwrócił się i odszedl zostawiajac nas samych. Chłopak pociągnął mnie za rękę w stronę stołu. Rozejrzałam sie po pomieszczeniu. Stal jeden wielki stół a wokół niego były porozstawiane krzesła. Nic innego ciekawego nie bylo, zwykly ponury prawie, że pusty salon. Mattheo odsunął krzesło i wzkazal abym na nie usiadła. Usiadłam a on zaraz po mnie, obok. Spuściłam głowę w dół, przymykajac oczy. Nie chciałam zakończyć mojego obecnego zycia.. Nigdy nie wiadomo co może zrobić największy czarnoksieznik świata.

Brunet zlapal mnie pod stolem za rękę, pocierając o nią kciukiem. Jego dotyk trochę mnie uspokoił. Podnioslam na niego swój wzrok. Przyblizyl sie do mojej twarzy i złożył lekki pocałunek na moim czole. Posłałam mu słaby uśmiech, który odwzajemnił.
Usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi. Szybko odwróciłam głowę w tamtą stronę, a przez nie wszedł on. Zasiadł na swoim miejscu i ułożył swoje dłonie na stole. Bacznie mi się przyglądał, wzięłam głęboki wdech i na spojrzałam mu prosto w oczy. Nie mogłam pozwolić teraz na okazywanie jakich kol wiek uczuć. Nie przy nim.

- Oh, kogo my tu mamy.- uśmiechnął się tym swoim obrzydliwym uśmiechem. - Susan Byrne.. - zrobił krótką przerwę. - Zapewne wiesz dlaczego Cię tu ściągnąłem. Jesteś mi bardzo potrzebna, bo widzisz twój ojciec okazał się być tchórzem i nie potrafił wykonać prostego zadania.. - mówił to ze strasznym spokojem.

Okej, zabolało wspomnienie o moim ojcu.

- Chcę abyś wstąpiła do moich szeregów. - zatkało mnie. Właśnie się dzieje to czego tak bardzo pragnęłam ominąć..

Wstał, wziął różdżkę w dłonie i wolnym krokiem do nas podszedł.

- Ręka. - powiedział. Coś się we mnie zaklinowało i nie mogłam się ruszyć. Patrzyłam się to na czarnego pana to na Mattheo. Chłopak lekko pokiwał głową abym to zrobiła..

Wyciągnęłam swoją drżącą rękę i powoli podwinęłam rękaw. Na jego twarzy został wymalowany uśmiech. Złapał mój nadgarstek ręką. Przeszedł mnie nie przyjemny dreszcz po zetknięciu jego dłoni z moją skórą. Skierował różdżkę do mojego przedramienia i wypowiedział zaklęcie. Piekło trochę.. Po chwili w te miejsce pojawił się czarny znak..

- Później na spotkaniu ogłoszę twoje zadanie. - powiedział i odszedł.

Stałam w miejscu i próbowałam przetworzyć w głowie co niedawno miało miejsce. Poczułam jak chłopak się do mnie przytula. Przyciąga mnie bardziej do siebie, ale wyrwałam się z jego uścisku.
Wzięłam dwa wdechy i ruszyłam w stronę wyjścia z tego pomieszczenia. Szłam do jego pokoju o ile nie zabłądzę. Słyszałam za mną kroki, odwróciłam się i zobaczyłam idącego za mną Mattheo. Dorównał mi kroku i mnie zatrzymał, wszedł mi w drogę.

- Susi.. (czyt. Suzi) - wyszeptał brunet patrząc mi w oczy, trzymając moje ramiona.

- Chcę spać. - odparłam i go wyminęłam idąc dalej.

Szedł 2 kroki za mną. Dotarliśmy do drzwi jego pokoju. Pchnęłam za klamkę i weszliśmy do środka. Chłopak usiadł na łóżku a ja podeszłam do jego szafy. Poszperałam i wyjęłam z niej jego białą długą koszulkę. Mattheo cały czas przyglądał mi się. Ustałam przy łóżku i powoli ściągnąłem z siebie bluzkę. Zostałam w samym staniku. Moje ręce powędrowały do zapięcia stanika. Odpięłam go i zrzuciłam na podłogę. Nasz wzrok się spotkał. Widziałam jak Mattheo zerka na moje gołe piersi. Jego oczy aż błyszczały od tego widoku. Założyłam na siebie jego koszulkę i zdjęłam spodnie. Weszłam pod ciepłą kołdrę. Wstał i ustał naprzeciwko mnie odpinając pasek od spodni. Następnie zsunął spodnie i odpiął koszulę. Został z samych bokserkach. Błądziła wzrokiem po jego umięśnionej klacie i zahaczyłam o..

Czy przed chwilą nawzajem się prowokowaliśmy?

Wszedł na łóżko i położył się obok mnie. Przybliżał się coraz bliżej. Jego ręka znalazła się na moim brzuchu przesuwająca się ku górze.

- Nie gniewaj się.. - szepnął mi wprost do ucha.

Jego oddech muskał moją skórę. Zębami przegryzł płatek mojego ucha. Przymknęłam oczy i je otworzyłam. Sapnęłam kiedy poczułam jak jego palce krążą wokół mojego sutka. Zacisnęłam mocno kołdrę. Jeździł palcami po nim i ściskał. Zacisnęłam nogi i próbowałam w miarę opanować oddech.

- Nie umiesz się gniewać. - szepnął i wbił się w moje usta. Oddałam pocałunek. Tak.. Nie umiem się na niego gniewać.. Przekręciłam nas tak, że leżałam na nim. Dalej się całowaliśmy, nasze języki tańczyły ze sobą. Oderwaliśmy się od siebie i uśmiechnęliśmy się. Wtuliłam się w niego i zasnęłam.

Przebudziłam się i zerknęłam na zegarek. Była 6:40.
Odwróciłam głowę w drugą stronę i zobaczyłam słodko śpiącego Riddla. Przybliżyłam się do jego twarzy i obsypałam całą ją pocałunkami. Uśmiechnął się pod nosem i otworzył oczy.

- Która jest godzina? - zapytał przecierając oczy.

- 6:40. - odpowiedziałam.

- Na 7 jest spotkanie śmierciożerców. - powiedział.
Zerknęłam na swoje przedramię i przełknęłam ślinę.

- Co?! Nie mogłeś mnie wcześniej obudzić? - krzyknęłam.

- Słodko wyglądasz jak się denerwujesz. - odparł, cmoknął mnie w nos i wstał. Przewróciłam oczami i też wstałam.

Zebrałam swoje rzeczy i poszłam do łazienki się ogarnąć. Ubrana i gotowa wyszłam z łazienki. Była 6:53. Jak się nie spóźnimy to będzie cud świata.

W szybkim tempie szliśmy do pokoju, w którym ma odbyć się spotkanie. Gdy weszliśmy mój wzrok padł na Draco, który patrzył na mnie przestraszonym wzrokiem. Zobaczyłam też Narcyzę, która miała smutny wyraz twarzy oraz Lucjusza. On natomiast zachował pozory. Jeszcze czarnego pana nie było ale za to było sporo śmierciożerców, bardzo dużo.. a w tym moja matka.. Usiadłam naprzeciwko młodego Malfoy'a. Obok mnie oczywiście Mattheo.

Drzwi się otworzyły a przez nie wszedł Voldemort z wężem u boku. Zimno przeszło przez moje ciało. Strasznie się obawiałam jakie zadanie mi powierzy..

- Dziś nie będzie długo to trwało. Mam tylko przekazać jedną ważną wiadomość. - powiedział i spojrzał na mnie.

- Więc jak już pewnie się domyślacie dołączyła do nas Susan Byrne. - prawie wszyscy klaskali. Moja matka chyba najgłośniej..

- Chciałbym abyś wykonała zadanie. Zbliżyła się do Harrego Pottego, chłopca który niegdyś przeżył i jego bandy przygłupów i wyciągnęła od nich jak najwiecej informacji. Jeśli nie zdobędziesz ich zaufania licz się z konsekwencjami. - uśmiechnął się.

Jeśli nie podołam zadaniu będą konsekwencje.. czyli co? Zabije mnie..?

Odszedł bez słowa. Niektórzy szeptali i patrzyli się na mnie. Powoli wstawali i opuszczali to pomieszczenia. Ostatnich dwóch mężczyzn wyszło zostałam tylko z moim chłopakiem.

Wstałam z krzesła i oparłam się o kant stołu. Ręce skrzyżowałam na piersi i spuściłam głowę w dół.

- Jak mam.. - nie dokończyłam bo przyłożył mi palec do ust.

- Co ty na to aby przetestować ten stół? - zapytał podchodząc jeszcze bliżej.

____________________________________

Cześć Riddlaski! Mam nadzieje, że się doczekaliśmy rozdziału =)

Przepraszam za tak długą nieobecność.

Trust ; M.R Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz