Rozdział 21

558 12 5
                                    

Witam was z powrotem! Postanowiłam dokończyć tą historię bo tak na mnie patrzyła i błagała o kontynuowanie jej :) Wiem, że ta książka to jeden wielki cringe, ale pisałam ją bardzo dawno temu. I przepraszam za tak długą nieobecność

***

Posłałam Malfoy'owi wredny uśmieszek i przytaknęłam głową do Potter'a.

W milczeniu ruszyliśmy na błonia. Zastanawiało mnie tylko to, skąd tak nagle Harry zapragnął wyjść ze mną na dziedziniec szkoły. Napewno musiało coś być na rzeczy..

— Z tego co wiem jesteś bardzo dobra z eliksirów, więc czemu chcesz korepetycje od Hermiony? — spytał brunet, przerywając niezręczną ciszę między nami.

— Wiesz.. mam ostatnio dużo na głowie i nie umiem odnaleźć się w nowym temacie z eliksirów — skłamałam i założyłam kosmyk włosów, które opadło mi na twarz.

— Chodzą pogłoski, że jesteś z Riddle'm.

Okej? Te przepytywanie robiło się coraz dziwniejsze..

— Z Riddle'm? — Uniosłam aktorsko brwi do góry i spojrzałam na niego, jakby opowiadał mi jakiś dobry żart. — Nie. No coś ty — starałam się brzmieć jak najbardziej wiarygodnie.

— Słuchaj.. — zaczął niepewnie. — Jeśli nie.. to masz ochotę, któregoś dnia na wypad do hogsmeade?

Przełknęłam bezgłośnie ślinę. Absolutnie się tego nie spodziewałam. Przegryzłam wnętrze policzka i zmusiłam się na uśmiech.

— Och, jasne! — wypaliłam niemal od razu. Nie chciałam zjebać zadania, które powierzył mi czarny pan. Sama myśl o konsekwencjach sprawiała, że kręciło mi się w głowie.

Po krótkiej rozmowie, pożegnałam się z chłopakiem, który o dziwo był inny niż przepuszczałam. Ale i tak nie zmienię swojego nastawienia do gryffonów. Poszłam do lochów, a następnie wypowiedziałam hasło i weszłam do pokoju wspólnego.

Na kanapie ujrzałam siedzącego Mattheo. Odwrócił się w moją stronę i wykrzywił usta w diabolicznym uśmiechu. Podeszłam do niego i usiadłam mu na kolanach. Złapał mnie za biodra i przybliżył bliżej siebie.

— Jak ci poszło? — zapytał.

— Całkiem nieźle — przyznałam. — Tylko Potter jest dziwnie miły

— Nie wiem czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale jesteś jedną z najpiękniejszych dziewczyn w Hogwarcie i nie dziwię się, że każdemu chłopakowi staje na twój widok — mruknął i położył ręce na moich udach, przesuwające je powoli do góry. Przyjemne dreszcze zaatakowały moje ciało.

Zaczerpnęłam nagle powietrza, gdy poczułam jego palce na moim wrażliwym miejscu. Przegryzłam wargę, tłumiąc jęki. Mattheo był zadowolony z tego jak bardzo na mnie działał. Odsunął gumkę moich majtek i dotknął już mokrej cipki.

— O ja pierdolę.

W trybie natychmiastowym zeszłam z kolan chłopaka. Spojrzałam w kierunku, z którego dochodził damski głos. Ujrzałam Pansy z zasłoniętymi oczami.

Zły moment wybrałaś, Pans.

Po chwili wszedł Blaise z Draco. Jak dobrze, że to brunetka nas nakryła, a nie oni. Chociaż lepiej by było, gdyby nikt nie wszedł.

— Robimy imprezę! — krzyknął niczego nieświadomy Zabini. Po chwili usiadł obok nas z butelką w ręce i rozłożył się na kanapie.

Dołączyli do nas pozostali. Złapałam kontakt wzrokowy z Parkinson. Ruchem ust powiedziała mi, że wszystko mam jej opowiedzieć. Przytaknęłam i parsknęłam suchym śmiechem.

Wyrwałam butelkę Blaise'owi i upiłam z niej dosyć spory łyk. Musiałam odreagować ostatnie sytuacje.
Cała trójka spojrzała na mnie zdziwionym wzrokiem, ale nie skomentowali tego. Tak naprawdę, to tylko Mattheo wiedział co mnie dręczy.

Minęły dwie godziny odkąd siedzieliśmy w pokoju wspólnym i piliśmy alkohol, przy okazji grając w jakieś durne gry. Zauważyłam też, że Malfoy co jakiś czas na mnie zerkał.

Leżałam w dormitorium i gapiłam się bezczynnie w sufit. Tak bardzo chciałam powiedzieć o wszystkim Pansy, ale zwyczajnie się bałam. Bałam się tego jak zareaguje, co pomyśli sobie o mnie i czy dalej będzie patrzyła na mnie tak samo. Nie mogłabym znieść tego, jakby odwróciła się ode mnie. Była moją najlepszą przyjaciółką i nie wyobrażam sobie życia bez niej.

— Powiedz mi co się dzieje — usłyszałam zatroskany głos brunetki. Przetarłam twarz i spojrzałam na nią przez ramię.

Leżała na swoim łóżku i czytała książkę.

— Nic.

— Nie oszukasz mnie. Widzę, że bijesz się z własnymi myślami — stwierdziła i spojrzała na mnie. Zamknęła książkę i sturlała się z materaca. Po chwili znalazła się obok mnie na łóżku. — Mów.

Głośno westchnęłam i podniosłam się do pozycji siedzącej. Zagryzłam wnętrze policzka i postanowiłam wyznać jej prawdę.

— Jestem.. — Czułam łzy, które zaczęły lecieć po moich policzkach. Odwinęłam lewy rękaw i pokazałam jej mroczny znak.

Wytrzeszczyła oczy i przełknęła ślinę. Otworzyła usta i chciała coś powiedzieć, ale nie potrafiła wydusić z siebie żadnego słowa. Była przerażona. Widziałam to po jej oczach. Potarłam nosem i zaczęłam mocniej płakać.

— O.. kurwa.. Susan.. — jąkała się. — Kiedy to się stało..?

— Wczoraj.. w nocy — wydusiłam.

Pansy zrobiła smutną minę i po prostu mnie przytuliła, zamykając w szczelnym uścisku. Potrzebowałam tego, a ona to doskonale widziała. Nic nie mówiła, tylko dała mi się wypłakać.

— Nie chciałam tego, Pans.. Naprawdę.. — odparłam szczerze.

— Wiem.. Wiem — Uciszyła mnie i pogłaskała po głowie. — Powinnaś sobie daj spokój z Mattheo. Nie jest odpowiednim chłopakiem dla ciebie. Zobaczysz, że przez niego będziesz tylko cierpieć.

Nie wiedziałam co o tym myśleć, ale po części miała rację.. Był w końcu synem czarnego pana, który wyrządza same zło, a ja nie chciałam być tego częścią. Z drugiej strony stało się tak przez moich rodziców. Oni też byli sługami Voldemorta, więc jako ich córka prędzej czy póżniej musiałam się z tym zmierzyć.

— Obiecuje Ci, że zawsze będę przy tobie — powiedziała Parkinson.

— Dziękuje, Pans.

Dlaczego akurat mnie to spotkało? Dlaczego nie mogłam mieć normalnej rodziny?

— Będzie dobrze, Susi.. — Pokiwałam niechętnie głową na jej słowa otuchy.

W tym momencie drzwi od naszego pokoju się otworzyły. Ujrzałam w nich Mattheo. Nie miałam teraz najmniejszej ochoty z nim rozmawiać, chociaż wiedziałam, że to nie była jego wina.

Gdy tylko zobaczył mój stan, chciał do mnie podejść, ale wyprzedziła go dziewczyna, który zagrodziła mu przejście i złapał za rękę, prowadząc do wyjścia.

— Wyjdź stąd i więcej nie pokazuj jej się na oczy — wycedziła Pansy przez zaciśnięte zęby i zamknęła mu drzwi centralnie przed nosem.

***
Mam nadzieję, że rozdział się podobał

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 19, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Trust ; M.R Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz