Rozdział 14

2.3K 108 51
                                    

M A T T H E O

Obserwowałem ją przez całe zajęcia. Była strasznie blada. Szedłem za nią w dużej odległości, żeby nie mogła mnie zobaczyć. Byliśmy przy lochach i ślizgonka nagle upadła na ziemię. Podbiegłem szybko do niej. Zemdlała. Podniosłem ją i zaniosłem do skrzydła szpitalnego.

- Proszę Pani ona zemdlała. - odparłem odrazu gdy przekroczyłem drzwi.

- Szybko, połóż ją. - wskazała na wolne łóżko. Położyłem ją i patrzyłem na jej twarz.

- Co jej się stało? - zapytałem.

- Jest strasznie wychudzona od ostatniej chwili kiedy ją widziałam. Widziałam ją 2 tygodnie temu. - powiedziała.

- To znaczy, że.. się głodzi?

- Najwyraźniej. - zrobiła smutną minę. - Idę po leki, posiedź z nią chwilę.

Pielęgniarka poszła i zostałem z nią sam w pomieszaniu bo nikogo nie było. Usiadłem obok niej na łóżku i złapałem za jej zimną dłoń.

Chwilę nic nie mówiłem. Obserwowałem jej chude ciało. Odgarnąłem z jej czoła spadające kosmyki włosów.

- Jestem tu aniołku. - potarłem kciukiem jej policzek.      - To przez mojego ojca. On, on powiedział, że jak nie dołączysz do jego zakładników to Cię zabije.. Powiedziałem mu, że się na to nie zgadzam bo nie chcę żeby cierpiała przeze mnie, że się wplątałaś w te gówno. - pociągnęłam nosem. - Przepraszam.

Było mi lepiej, że jej to powiedziałem chociaż, że tego nie słyszała. Nie chciałem się od niej odsuwać. Za bardzo się do niej przywiązałem..

- Te quiero. - złożyłem lekki pocałunek na jej czole.

Przymknąłem oczy i usłyszałem dochodzące kroki. Pomfrey przyszła z lekami w ręce podchodząc do nas.

- Panie Riddle później przyjdź jak panienka Byrne się lepiej poczuje.

Kiwnąłem głową, odwróciłem się i wyszłam ze szpitala idąc prosto do dormitorium. Na zajęcia już nie chciało mi się iść. Wszedłem do pokoju wspólnego i zauważyłem te dwie dziewczyny, które kleiły się do mnie dziś rankiem.

Ja już mam swoją jedyną.

Miały już wstać ale przyspieszyłem kroku i byłem już w swoim dormitorium. Usiadłem na łóżku usadzając łokcie na udach podpierając dłońmi czoło.

Nigdy nie czułem tego uczucia do nikogo. Miłość. Takie uczucie właśnie poczułem do Susan Byrne.

Nie mogę przestać o niej myśleć chodź na sekundę. Zawładnęła moim umysłem. Ta czarnowłosa dziewczyna o pięknych jasnych błękitnych oczach wywołała we mnie coś czego nie da się opisać.

Stała się dla mnie ważna jak nikt inny. Nie wiem jaka i nie wiem kiedy ale zakochałem się w niej.

S U S A N

Otworzyłam oczy i oślepiło mnie białe światło. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Byłam w szpitalu. Ale dlaczego?

- O kochanie już się obudziłaś. - podeszła do mnie Pomfrey.

- Co ja tu robię? - spytałam podnosząc się do siadu.

- Zemdlałaś a pan Riddle Cię tu przyniósł. - podała mi jakiś lek do wypicia.

Riddle.

Wypiłam i się skwasiłam.

- Powiedz mi kochanie jedną rzecz. - zaczęłam. - Głodzisz się?

- Nie. Po prostu nie mam ochoty na jedzenie. - powiedziałam.

- Dobrze ale pamiętaj, że musisz coś jeść. - odparła podchodząc do swojego biurka.

- Dobrze. Mogę już wracać? - zapytałam na co pokiwała głową.

- Nie musisz iść na zajęcia przez najbliższe dwa dni. - powiedziała na koniec. Pokiwałam głową i wyszłam.

Powolnym krokiem szlam do Wielkiej Sali. Akurat była pora obiadowa. Idąc myślałam dlaczego akurat Riddle mnie tu przyniósł. Dlaczego kurwa on. Przecież wyraźnie mnie wtedy olał.

Weszłam do sali rozglądając się po stole szukając tych ciemnych długich włosów. Wyszukałam ją wzrokiem. Siedziała koło Theo i Blaise'a. Podeszłam do nich.

- Jak dobrze, że nic Ci nie jest. - krzyknęła brunetka wstając i mnie przytulając.

- Zaraz mi będzie jak mnie udusisz. - wymamrotałam. Pansy się ode mnie odsunęła i przewróciła oczami.

Usiadłyśmy razem przy stole. Kątem oka szukałam go. Nie było go. Powinnam przestać o nim myśleć. Powinnam wyrzucić go z mojej głowy.

Poczułam nagle szturchnięcie. Ocknęłam się i spojrzałam na osobę obok.

- Susan zejdź na tę cholerną ziemię w końcu. - zaśmiała się dziewczyna.

- Coś chcecie ode mnie czy tylko tak sobie mówicie?

- Dziś jest impreza. - powiedział Blaise bo kto inny.

- I co?

- I to, że idziesz. - przewróciłam oczami. Nie protestowałam bo i tak by mnie wyciągnęła z pokoju.

Przygotowywałam się na dzisiejszą imprezę razem z Pansy. Wyciągnęłam z szafy czarny top na ramiączka i ciemno zieloną spódniczkę kończącą się na połowie ud. Oczy zrobiłam lekko czarne i nałożyłam malinową pomadkę a włosy lekko zakręciłam. Wsunęłam na stopy czarno białe conversy za kostkę. Szpilek nie chciałam ubierać bo moje nogi nie znoszą takich butów.

Zeszłyśmy gotowe na dół. Odrazu skierowałyśmy się do barku, który obsługiwał już Zabini. Na nasz widok się uśmiechnął aż mu wszystkie zęby było widać. Tak nas kocha.

- Co panie sobie życzą? - zapytał podając nam kieliszki.

- To co zawsze. - powiedziałyśmy w tym samym czasie. Lubiłyśmy te same drinki.

Blaise nalał i podał nam napoje. Wypiłyśmy je odrazu. Za jakiś czas usiedliśmy na kanapach pijąc alkohol. Dosiedli się do nas Theo, Draco i Daphne. Szkoda, że dawno Astorii nie widziałam bo bym jej..

W tle leciały różne piosenki. Trochę wstawiona już poprosiłam Theo o taniec. Poszliśmy na środek pokoju. Zarzuciłam swoje dłonie na jego barki a on swoje na moją talie. Bujaliśmy się w rytm muzyki. Obrócił mnie wokół własnej osi i moje oczy napotkały go. Stał i się na nas patrzył, dłonie miał zaciśnięte w pieści. Odwróciłam natychmiast wzrok od niego. Nie dam się ponownie wykorzystać.

Skupiłam się na Theodorze. Nawet nieźle tańczył ale nie jak.. Wbił się nagle w moje usta. Zdezorientowana na zarazie nie oddawałam jego pocałunków ale z myślą, że Riddle to widzi to oddałam. Ręce ułożył na moich pośladkach.

Oderwaliśmy się od siebie i na jego twarzy zagościł uśmiech. Obrócili mnie teraz tak, że byłam do niego tyłem. Trzymał mnie w talii kołysząc moimi biodrami. Twarz przyłożył do zagięcia mojej szyj. Jego oddech muskał ją i zaczął po niej przejeżdżać ustami. Zassał się tworząc malinkę. Odchyliłam usta wydmuchując powietrze jakie trzymałam w płucach.

Oczy zmrużyłam z przyjemności. Rękoma jeździł to po moich ramionach to po biodrach. Kołysaliśmy się tak może jeszcze z minutę.

Poczułam nagle oderwanie rąk od mojego ciała. Odwróciłam się i zobaczyłam bijących się dwóch chłopaków.

- Nie masz prawa dotykać to co moje!

Trust ; M.R Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz