W tej chwili czułam się po prostu oszukana. Moje myśli tworzyły same czarne scenariusze. Co jeśli mnie zdradza? Lub w ogóle kocha? Znalazłam niedaleko pubu ławkę. Usiadłam na niej i schowałam głowę w głąb dłoni, które miałam oparte na kolanach. Na dworzu było zimniej, miałam gęsią skórkę na rękach. Drzwi się otworzyły a przez nie wybiegł chłopak. Rozejrzał się na obie strony aż jego wzrok padł na mnie. Podbiegł do mnie i kucnął przede mną.
- Susan, kochanie. - szepnął. Spojrzałam na niego niewzruszonym wyrazem twarzy. - To nie tak jak myślisz..
Pokręciłam głową z niedowierzaniem na jego słowa. Wstałam a on zaraz po mnie.
- A jak? - zaczęłam. - Miałeś „podobno" coś załatwić a spotykasz się z jakąś lafiryndą! - krzyknęłam.
Złapał mnie za ramiona patrząc mi głęboko w oczy, skracając odległość po między nami.
- Owszem miałem. A tym było spotkanie z moją kuzynką. - powiedział.
Aa.. kuzynką..
Spuściłam wzrok na swoje buty drapiąc swoje paznokcie. Ale się wygłupiłam. Podniósł mój podbródek tak abym na niego spojrzała. Nie dał chwili czasu i wbił się w moje usta. Oddałam jego pocałunek łapiąc go za policzki. On swoje ręce umieścił na mojej talii. To był długi pocałunek. Oderwaliśmy się od siebie, przykładając swoje czoło do siebie.
- Ufasz mi? - zapytał.
Pokiwałam głową twierdzącą. Uśmiechnął się do mnie, odwzajemniłam jego gest i złapał mnie za rękę kierując nas powrotem do pomieszczenia w którym niedawno byliśmy. Weszliśmy i poprowadził mnie do stolika gdzie siadała jego KUZYNKA. Dziewczyna wstała, wyjmując dłoń w moją stronę.
- Cześć jestem Audrey. - przedstawiła się.
- Susan Byrne. - uścisnęłam jej dłoń.
- Usiądziesz z nami? - zapytała.
- Z przyjemnością.. ale wrócę do przyjaciół, nie będę wam przeszkadzać. - zrobiłam sztuczny uśmiech i dałam buziaka w policzek brunetowi i wróciłam do swojego stolika.
Pansy z Blaise długo się na mnie patrzyli nic nie mówiąc. Pstryknęłam im przed oczami palcami i dopiero jakby otrzeźwieli.
- I co? Wiesz kto to? - zapytała Pansy.
- Jego kuzynka. - zaśmiałam się pod nosem z mojej odpowiedzi. A raczej z wiadomości jaką przekazał mi przedtem Mattheo.
Podnieśli brwi. Byli zaskoczeni. Też byłam. Po chwili się zaśmiali a ja dołączyłam do nich, popijając moje niewypite piwo.
- Wracamy? - zapytałam.
- Nie chcesz mieć ich na oku? - wskazała wzrokiem na nich. Przewróciłam oczami wzdychając.
- Nie, ponieważ mu ufam.
Dziewczyna wzruszyła ramionami i za chwilę wstaliśmy. Podeszłam jeszcze do stolika Mattheo oznajmić, że wracam do Hogwartu. Wyszliśmy a na dworzu zrobiło się już znacznie ciemniej.
Ze swojego dormitorium zabrałam swoje potrzebne rzeczy i pożegnałam się z przyjaciółmi. Weszłam do pokoju bruneta. Usiadłam na łóżku ale szybko mi się znudziło więc poszłam się odświeżyć.
Wykąpana wyszłam z łazienki. Usiadłam na łóżku a raczej bardziej położyłam. Było mi trochę zimno więc weszłam pod kołdrę kładnąc głowę na miękkiej poduszce. Trzymałam ciężko oczy, czekając na chłopaka ale dały za wygraną i się zamknęły.
Poczułam uginanie się materaca i ten zapach wpłynął do moich nozdrzy. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Utworzyłam lekko oczy i zobaczyłam obok mnie leżącego Mattheo. Odwróciłam się w jego stronę, przybliżając się jeszcze bliżej.
Położyłam dłoń na jego policzku pocierając kciukiem. Uśmiechnął się do mnie przymykając na chwilę oczy. Otworzył je i swoją dłoń położył na mojej. Jego dotyk sprawił na mojej skórze przyjemny dreszcz.- Wiesz, że Cię kocham? - wyszeptał a moje serce zrobiło fikołka. Fikołka, który lata.
- A ty wiesz, że ja cię kocham?
Uśmiechnął się i wbił w moje usta. Całował mnie z pasją i delikatnością. Kocham tego faceta. Nie umiem opisać jakie uczucia do niego żywię. Nie potrafię dobrać w to słowa.
- Dobranoc piękna. - szepnął i dał mi ostatniego całusa.
Swoją głowę umieściłam na jego ramieniu, którym mnie objął. Wtuliłam się w jego tors.
- Dobranoc śliczny. - szepnęłam przymykając już zmęczone powieki.
Przebudziłam się i spojrzałam na zegarek. Była 3:20. Przekręciłam się na drugi bok i nie było przy mnie chłopaka. Podniosłam się do pół siadu i właśnie wyszedł z łazienki. Był ubrany.
- Nie śpisz? - zapytałam.
Podszedł do mnie nachylając się nade mną.
- Musimy się zbierać. - szepnął na co zmarszczyłam brwi.
- Gdzie?
- Ojciec nas wzywa.
- NAS?! - krzyknęłam.
Pokiwał smutno głową i dał mi buziaka w czoło a po tym podszedł do szafy. Wstałam i podeszłam do niego.
- Powiedź, że żartujesz.. - wymamrotałam.
Spojrzał na mnie nic nie mówiąc. Czyli to prawda..
- Ubierz się, za 20 minut mamy tam być.
W moich oczach nabierały się powoli łzy ale nie pozwoliłam im spłynąć. Odwróciłam się na pięcie, wzięłam swoje rzeczy i poszłam do łazienki.
Przebrałam się w coś stosownego i zrobiłam lekki makijaż, a włosy rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone.
Wyszłam gotowa do pokoju. Mattheo siedział na łóżku i czekał na mnie. Widząc mnie wstał i wolnym krokiem do mnie podszedł. Ustał przede mną i rozłożył ramiona chcąc abym się do niego przytuliła. A tego nie zrobiłam. Byłam smutna i jednocześnie zła. Chłopak przewrócił oczami i sam mnie objął. Chwilę staliśmy w tej pozycji ale w końcu odpuściłam i się do niego wtuliłam. Po chwili odsunął się ode mnie i wystawił rękę. Trochę się cykałam czy ją złapać czy nie. Złapał i przeteleportowalihsmy się. A podobno w Hogwarcie jest to zakazane. Otworzyłam oczy i byliśmy przed dworem Malfoy'ów. Weszliśmy do środka a mnie strach obleciał już do całości i myśl, że niedługo go spotkam. Drzwi się otworzyły a w nich stanął on. Moje serce, kości, komórki, wszystko stanęło w miejscu. Pierwszy raz ujrzałam na oczy Lorda Voldemorta.
____________________________________
Cześć Riddlaski. Mam nadzieję, że podoba się rozdział.
CZYTASZ
Trust ; M.R
FanfictionSyn najmroczniejszego Czarnoksiężnika. Córka rodu Byrne. Co się stanie jeśli tą dwójkę wsadzą da klatki, która nazywa się miłość? Przeciwieństwa się przyciągają ale oni nimi nie są. Oni są identycznymi duszami, które jak się połączą, rozdzielić się...