Ujrzałam go po kilku pieprzonych dniach. Podbiegłam do niego aby go przytulić lecz mnie odsunął..
- Co się dzieje? - zmarszczyłam czoło przyglądając się jego twarzy, która wyrażała NIC.
- To skomplikowane. - powiedział. - Między nami nic nigdy nie było. Nie wiem co sobie ubzdurałaś.
Stałam zbita z tropu. Moje oczy się załzawiły od jego słów.
- Co..? - wydukałam. - Dlaczego tak mówisz?
- Mówię prawdę. Byłaś tylko zwykłą dziwką przylatując mi w ramiona odrazu po Malfoy'u.
Po moim policzkach leciał wodospad łez. Patrzyłam na niego zszokowana i rozczarowana. Odwróciłam się nie móc na niego dalej patrzeć. Wytarłam rękawem bluzy mój mokry policzek i oczy.
- Dlaczego mi wtedy pomogłeś? - zapytałam nawet na niego nie patrząc.
- Bo nie miałem co robić. - odpowiedział jakby dla niego to była pestka.
Kurwa świetnie. Z moich oczu wypłynęły nowe łzy.
Martwiłam się o niego cholerne przez te parę dni a on takie coś.Znowu zaufałam nieodpowiedniej osobie. Mogłam przewidzieć, że mnie wykorzysta.
- Wiesz co? Myliłam się co do ciebie.. - odwróciłam się do niego.
- Jesteś taki sam jak twój ojciec. Wykorzystujesz ludzi i grasz na ich uczuciach. Nie obchodzi Cię nic poza sobą. - wykrzyczałam mu w twarz to co w tej chwili o nim myślałam.
- Nie znasz mnie. - powtórzył te same zdanie jak byliśmy tu w tym samym miejscu kilkanaście dni temu.
- Właśnie poznałam. - ominęłam go szerokim łukiem wychodząc z wieży. Łzy lały się mi po policzkach. Oczy miałam rozmazane przez zmoczony tusz do rzęs.
Idąc w stronę dormitorium uświadomiłam sobie, że..
Przeszłam przez schody i pociągnęłam za klamkę otwierając drzwi. Ujrzałam dziewczynę leżącą i czytającą książkę.
- Pansy ja się kurwa zakochałam...
Brunetka spojrzała na mnie z przerażeniem w oczach. No tak bo jak zobaczysz dziewczynę z całym rozmazanym tuszem spływającym po policzkach i całymi zaczerwienionych oczami to jak inaczej można spojrzeć.
Odłożyła natychmiast książkę i powoli do mnie podeszła. Nic nie mówiła po prostu mnie objęła. Tego właśnie potrzebowałam. Nie wiem co bym bez niej zrobiła..
- Już kochanie nie płacz. - szepnęła.
- Nie da się. - pociągnęłam nosem.
Usiadłyśmy na łóżku. Pansy poszła po waciki z wodą do łazienki. Kochana. I po chwili wróciła siadając naprzeciwko mnie.
- Wykorzystał mnie.. a ja głupia się w nim zakochałam. - mówiłam produkując kolejne łzy.
- Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. - powiedziała dziewczyna wycierając makijaż z mojej twarzy.
Czułam teraz ból w sercu. Dlaczego akurat ja? Dlaczego to mi zawsze nic nie wychodzi?
Uspokoiłam trochę swój oddech i poszłam do łazienki się umyć. Odkręciłam ciepłą wodę do wanny, w tym czasie zdjęłam z siebie ubrania przyglądając się sobie w lustrze. Dużo schudłam.
Weszłam do gorącej wody odrazu zanurzając całe moje ciało. Przymknęłam oczy myśląc o tym jak mnie dotykał.. wiem nie powinnam, ale te myśli nie chciały wyjść z mojej głowy.
Po godzinie siedzenia w wannie wyszłam z niej wycierając się ręcznikiem i zakładając piżamę.
Przemyłam jeszcze twarz wodą i umyłam zęby.
Ogarnięta poszłam odrazu do łóżka.Przez może pół nocy wierciłam się nie mogą zasnąć.
Głowa mnie strasznie bolała od płaczu. Nie, ja kurwa jutro nie wstaje.Obudziło mnie chodzenie po pokoju. Otworzyłam swoje zaspane oczy i zobaczyłam zdenerwowaną Pansy. Wywnioskowałam to po jej minie.
- Szukasz czegoś? - zapytałam na co brunetka na mnie spojrzała.
- Dupy twojej kurwa. - przewróciła oczami dalej czegoś szukać.
- Wow.. zły dzień?
- Nie, szukam kolczyków bo idę na randkę z Blaise'm. - wyjaśniła.
- Oh, nie idziesz na zajęcia? - spytałam.
- Jeden dzień nie zaszkodzi. - wzruszyłam ramionami na jej odpowiedz, przeciągając swoje ręce.
Wstałam, wzięłam czyste ubrania i poszłam się przebrać. Założyłam dziś szarą bluzę z zielonym napisem loga mojego domu i szare dresy. Włosy spięłam w chlujnego koka wyciągając kosmyki włosów.
Wsunęłam jeszcze czarno białe conversy i udałam się do Wielkiej Sali. Gdy przechodziłam korytarzem zobaczyłam Riddle'a. Rozmawiał z jakimiś dwoma dziewczynami z Slytherinu. Nie znam ich, wydają się być z piątego roku.
Uśmiechał się do nich tym samym
uśmiechem co do mnie..Moje serce zabiło mocniej widząc go a jeszcze bardziej wodząc go rozmawiającego z innymi dziewczynami..
Przeszłam koło nich czując na sobie jego wzrok. Weszłam do Wielkiej Sali szukając wolnego miejsca. Miejsce było koło Theodore'a Nott'a. Theo był moim dawnym przyjacielem ale urwał nam się kontakt z powodu, że był we mnie zakochany a byłam z Malfoy'em.
Usiadłam koło niego. Spojrzał na mnie pytającym wyrazem twarzy.
- Cześć Nott. - przywitałam się uśmiechając do niego.
- Cześć Byrne. - odwzajemnił uśmiech skanując wzrokiem moją twarz. - Co ci się stało? Wyglądasz jak trup.
- Dzięki za komplement. - przewróciłam oczami
Dziś też nic nie tknęłam ze śniadania. Brzuch mnie bolał nie z głodu tylko na same patrzenie na jedzenie. Razem z Theo poszliśmy na pierwszą lekcję. Numerologię.
Usiadłam w wolnej ławce a zaraz do mnie dosiadł się Theo. Chciałbym odnowić nasz kontakt i znów przyjaźnić się jak dawniej. Brakowało mi go. Był moim najlepszym przyjacielem, wszystko o mnie wiedział. Oczywiście więcej Pansy.
Pół lekcji rozmawiałam szeptem z Nott'em na różne tematy. Rozglądałam się po sali z nudów jakie tu były i kątem oko zobaczyłam wpatrującego się we mnie Riddla.. odwróciłam głowę aby nie zatracić się znów w jego ciemnych tęczówkach.
Lekcja się nareszcie skończyła, jeszcze tylko cztery i weekend. W drodze do łazienki poczułam straszne zawroty głowy i ucisk pod lewą piersią. Czułam, że zaraz zwymiotuje. Nachyliłam się nad zlewem ciężko oddychając.
Po nie udanej próbie wymiotowania poszłam na następną lekcje. Tym razem musiałam usiąść z osobą z którą tak bardzo nie chciałam. Usiadłam koło niego na bezpieczną odległość.
Lekcja powoli mijała końca. Mroczki przed oczami zrobiły mi się coraz natrętniejsze, ledwo co widziałam.
- Panno Byrne wszystko w porządku? - zapytała mnie wychowanka domu Gryffindoru.
Pokiwałam głową twierdząco nie móc wydostać z siebie żadnego dźwięku bo czułam, że zwymiotuje tu i teraz.
Widziałam, że Mattheo przygląda mi się co jakiś czas. Nawet nie miałam siły aby odwrócić głowę. McGonagall ogłosiła koniec lekcji. Prawie wszyscy opuścili klasę tylko nie ja, Riddle i parę osób. Wstałam a przed oczami zrobiło mi się bardziej ciemno ale po chwili przeszło. Wyszłam powolnym krokiem trzymając się za głowę podpierając się ręką przy ścianie.
Szłam przez korytarz cały czas przy ścianie co jakiś czas się opierając nie dając rady iść dalej. Kierowałam się do dormitorium. Gdy byłam przy lochach poczułam jakby wszystkie narządy mi odcięło. Nie czułam nawet własnego dotyku.
Ciemność przed oczami wzrastała coraz bardziej i bardziej.Aż w końcu tylko ciemność..
CZYTASZ
Trust ; M.R
Fiksi PenggemarSyn najmroczniejszego Czarnoksiężnika. Córka rodu Byrne. Co się stanie jeśli tą dwójkę wsadzą da klatki, która nazywa się miłość? Przeciwieństwa się przyciągają ale oni nimi nie są. Oni są identycznymi duszami, które jak się połączą, rozdzielić się...