10 - zmiana na lepsze

764 62 197
                                    

Wrzące Wyspy

Dni mijały ostatnio dość spokojnie dla większości mieszkańców Wrzących Wysp. Mieszkańcy chodzili do swojej pracy, szkół lub na targowisko.
Znalazło się jednak kilka wyjątków a wśród nich byli Edric i Emira. Po tym gdy dowiedzieli się że ich rodzice knują jak oddać portal cesarzowi, nie wiedzieli co zrobić. Wiedzieli że jeśli powiedzą o tym Sowiej Damie to ich matka może się bardzo na nich zemścić. Niby Willow i Gus coś już tam od nich wiedzieli jednak nawet jeśli  oni by powiedzieli o tym Edzie to i tak najprawdopodobniej by nie oberwali. Ale i tak obiecali że tego nie zrobią. Ich matka zazwyczaj nie wypytywała pobocznych dostarczycieli takich informacji o to skąd o tym wszystkim wiedzieli. Ale oni przecież też nie mogli siedzieć z założonymi rękami i czekać na to co się wydarzy. Już szczególnie gdy wiedzieli że ich siostra musi tu poraz kolejny odegrać jakąś rolę. Obydwoje dobrze wiedzieli że Amity nienawidziła działać przeciwko komuś kto dla niej coś znaczy lub gdy ten ktoś jest niewinny.
Wiedzieli też jednak że jeśli niczego nie wymyślą to ich siostra będzie musiała wykonać polecenie matki i zdobyć portal.

W pewnym momencie podczas gdy Edric i Emira nad tym wszystkim myśleli, rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi.
Edric poderwał się z niechęcią aby otworzyć. Po chwili stał przed nim członek Cesarskiego Sabatu w złotej masce razem w towarzystwie dwóch innych strażników.

- Czy są może państwo Blight? - chłopak w złotej masce podszedł o krok bliżej.

- Być może...- odpowiedział Edric z niepewną miną - jeśli to coś pilnego to mogę przekazać im te wiadomość. Obydwoje są zajęci nad pewną rzeczą.

- Och...czyżby tu chodziło o naprawę portalu? - na te słowa chłopak spojrzał  niepewnie na stojącą obok niego siostrę.

- Ja..ja...-

- To dość pilna sprawa i wymaga rozmowy z waszymi rodzicami. Tak więc gdybyście mogli...

Luz

Minęło kilka dni od czasu naszej wyprawy do zoo i tego jak Amity chyba uznała mnie za swoją przyjaciółkę.
Od tamtej pory chyba rzeczywiście zbliżyłyśmy się na taką relację. Nasze rozmowy stały się swobodniejsze i sprawiają mi jeszcze większą radość a dodatkowo, udało nam się już zdobyć prawie wszystkie potrzebne nam składniki do naszej masy która odnowi nam klucz. Jesteśmy więc na dobrej drodze aby powrócić do domu.

- Okej, jestem gotowa - powiedziała Amity schodząc ze schodów, ubrana w czerwoną bluzkę na naramkach i szorty - idziemy?

Przez chwilę wpatrywałam się w nią jak w obrazek. Amity wyglądała naprawdę pięknie w ubraniach które jej dałam. O wiele lepiej niż w mundurku Hexside który nosiła codziennie, aczkolwiek w nim również dobrze się prezentowała.
Teraz jednak, w końcu mogła poczuć swobodę.

- No pewnie! - odpowiedziałam po chwili wpatrywania się w nią co chyba zielonowłosa zauważyła bo delikatnie się zarumieniła unikając mojego wzroku.

- Co musimy tak właściwie kupić w tym sklepie? - zapytała gdy wychodziłyśmy już z domu.

- Trochę rzeczy do jedzenia oraz mam nadzieję znaleźć ten smoczy owoc do naszej mikstury.

- Dokładniej to chodzi mam tylko o jego skórkę - doprecyzowała.

- To ty się znasz na eliksirach - uśmiechnęłam się podnosząc ręce w geście poddania - naprawdę sądzę że powinnaś zgłębić się w tym temacie. Marnujesz się na covenie abominacji! Znaczy, nie mówię że nie jesteś w tym dobra ale...sama wiesz.

Lumity ~ Two worlds apartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz