[2] Obietnica

118 4 4
                                    

.--- Ruvyzvant POV ---.

Po spędzonym razem czasie , postanowiliśmy przejść się po parku. Gdy spacerowaliśmy jedną z alejek , postanowiłem zmienić nasz obecny kierunek obejścia całego parku , skręcając w jedną z bocznych ścieżek. Sarv lekko zakłopotana pobiegła za mną. Doszliśmy do małej polany. Miejsce to wyglądało tak spokojnie. Gdybym mógł tylko zostać dłużej , to było by moje ulubione.
Usiadłem na trawie , a ona zaraz po mnie.

Sarvente : Ten czas spędziliśmy wspaniale! Dziękuję Ci Ruvy! - powiedziała z wielkim uśmiechem na twarzy. Jednak ja nic.

Nagle poczułem ciepło. Spojrzałem się w stronę gdzie była Sarv. Przytuliła mnie , więc zrobiłem to samo. Może nie byłem w tym najlepszy , ale no cóż. Wyglądało na to , że nie obchodziło ją to.

Po kilku minutach puściłem ją , ona również.

Ruvyzvat : Muszę już iść... - odrzekłem spoglądając w dół.

Z jej twarzy zniknął uśmiech , a pojawił smutek. Zrobiło mi się trochę przykro ... ale co mogłem na to poradzić? Nic.

Sarvente : Awwh... minęło dopiero godzina! Ale no cóż..

Nastała cisza , niezręczna cisza.. Postanowiłem ją przerwać.

Ruvyzvat : Obiecujesz , że w przyszłości się jeszcze spotkamy? - mówiąc wyciągnąłem do niej mój mały palec.

Spojrzała na mnie poprzez jej już mgliste oczy , jakby gotowe do płaczu.

Sarvente : O-Obiecuję! - odpowiedziała pół radosnym , a połowicznie smutnym głosem. Przyłożyła swojego palca do mojego.
Sarvente : Mam pomysł! - zaczęła odwiązywac jedną z kokard ze swojego welonu podając ją mi. - Weź ją! Będziesz mnie pamiętać poprzez tą kokardę! - dodała.

Zdjąłem moją aktualną przepaskę na oko zamieniając ją na wstażkę. Była to czarna wstążka z dziwnym białem wzorem... Ale była okej.

Ruvyzvat : A co jeśli zapomnę , że mi ją dałaś..? - spytałem lekko zakłoponaty drapiąc się po tyle głowy.
Sarvente : Hm .... Trochę się boję twojej reakcji na ten pomysł-
Ruvyzvat : Przecież to nie może być takie złe. Widziałem wiele rzeczy.
Sarvente : No okej..

Mówiąc to zdjęła swój welon. Na głowie były widoczne ... rogi? Nie wiem , trochę to dziwne.

Sarvente : Jeśli zobaczysz osobę z takimi rogami jak ja teraz , to z pewnością to będę ja. - rzekła wskazując na swoje rogi.
Tylko przytaknąłem.
Ruvyzvat : To tak ... ja już muszę iść. "Do zobaczenia" Sarvente.. - wstałem z ziemi , otrzepując spodnie w razie gdybym się ubrudził.

Sarv różnież wstała. W jej oczach były widoczne łzy , lecz na twarzy uśmiech.

Sarvente : Do zobaczenia Ruvy! - szczerze , trochę polubiłem to przezwisko ... boże co ja gadam.

Gdy chciałem już odejść , zauważyłem jak mnie przytula praktycznie już płacząc. Też ją przytuliłem.
Po chwili puściłem ją i odszedłem przed siebie. Obejrzałem się za siebie , widząc jak macha mi na pożegnanie. Tracąc ją z horyzontu , postanowiłem poszukać miejsca na noc. Wiem , jest dopiero około 17 , lecz o 19 robi się ciemno , a obawiam się , że znów szybko go nie znajdę.

.--- Sarvente POV ---.

"Nic nie trwa wiecznie" - mówili. I to przysłowie się bardzo sprawdza , a najbardziej to chyba w moim przypadku. Po może , nie wiem , godzinie? Tak , to chyba mogło być około godziny czy coś , gdy tak siedziałam z Ruvy'm na trawie ta pobliskiej łące , ten rzekł , że musi już iść. Zrobiło mi się przykro , ale no cóż. Mam inne wyjście? Nie , przecież nie mogę go tu trzymać na siłę. Po drugie , dlaczego ja go w ogóle JUŻ nazywam mianem "przyjaciela"? Poznaliśmy się dopiero niedawno...

Zanim odszedł, spytał , czy jeszcze kiedykolwiek się spotkamy. Postanowiłam dać mu jedną z moich wstążek , jako naszą obietnicę. Po tym jak mu dałam , zamienił ją ze swoją obecną przepaską na oko.

Ruvyzvat : A co jeśli zapomnę , że mi ją dałaś..? - spytał widocznie lekko zakłoponaty drapiąc się po tyle głowy.

Dobre pytanie , ale wpadłam na jeden pomysł. Lecz nie miałam pewności , czy go tym nie wystraszę , tak jak innych dzieci...

Sarvente : Hm .... Trochę się boję twojej reakcji na ten pomysł-
Ruvyzvat : Przecież to nie może być takie złe. Widziałem wiele rzeczy.
Sarvente : No okej..

Mówiąc to , zjęłam mój welon , ukazując małe rogi na mojej głowie.

Sarvente : Jeśli zobaczysz osobę z takimi rogami jak ja teraz , to z pewnością to będę ja. - rzekłam wskazując na swoje rogi.
On jednak tylko przytaknął.

Stojąc w miejscu , gdzie machałam mu na pożegnanie , wciąż miałam uczucie , że o czymś zapomniałam. A no tak! Pan Miś... Nie mam niczego przy sobie aby go naprawić. Modląc się o nadzieję , że zostanę wpuszczona do domu chociażby na noc i na jakiś ciepły posiłek , zaczęłam iść w stronę gdzie się pierwszy raz poznaliśmy.

Przechodząc koło placu zabaw przypomniały mi się chwilę spędzone z Ruvy'm. Huśtawki , karuzela ... Radość , szczęście , euforia... Heh , no niestety.

Zauważyłam bandę Marty z jakieś kilka metrów ode mnie , więc przyspieszyłam tempa , aby ich jak najszybciej minąć. Nie chcę mieć z nimi po raz kolejnym do czynienia.

Dochodziła 18. Pewnie spytacie skąd znam czas. Niedaleko jest zegarmistrz.

Kontynuując , gdy już oddaliłam się od tych mi dokuczających , postanowiłam powłóczyć się po mieście , w sumie nie mam co innego robić. Trzymając Pana Misia , obecnie w 2 kawałkach , ruszyłam przed siebie.

Nie oglądałam się za siebie. Około 19 skierowałam się w stronę domu. Oczywiście drzwi były zamknięte , więc zapukałam.

"Kto tam?" - usłyszałam.

Sarvente : To ja.. - odpowiedziałam przygnębionym głosem. Drzwi się otworzyły , stał w nich mój Ojciec.

"Wchodź." - powiedział stanowczym głosem. Zrobiłam to , co kazał. Wolałam spędzić noc w moim pokoju niż na zewnątrz. Jak tylko weszłam , skierowałam się szybko do mojego pokoju. Zaczęłam szukać nici i igły. Pamiętam , że miałam gdzieś to w moim pokoju , ale nie pamiętam gdzie. I tu jest ten problem. Po kilku chwilach znalazłam to , czego szukałam i zaczęła reperować mojego misia. Gdy skończyłam , odłożyłam go na moje łóżko. Wychylając się z pokoju , aby sprawdzić czy nie ma rodziców w pobliżu , udałam się do kuchni. Robiąc sobie kanapkę , usłyszałam kroki. Złapałam ją prędko i uciekłam z powrotem do mojego pokoju , zamykając drzwi.

Po zjedzeniu postanowiłam iść spać. Jutro czeka na mnie kolejny dzień , z pewnością który spłata mi figle przeciwne do moich planów.

Niepowstrzymani - Sarv x Ruv FNF AU / PL Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz