[3] Brak zrozumienia

87 3 0
                                    

.---Trzecioosobowa POV---.

Biologiczni rodzice czy chociażby jacykolwiek członkowie z rodziny Sarv nie są znani. Przed tym zanim znalazła się na ziemi , setki tysiące lat temu trwała wojna między Niebem , a Piekłem w którym przebywała ona ze swoimi rodzicami. Wysłali ją na naszą planetę jako niemowlę , aby była bezpieczna. Dalsze ich losy są nieznane. Najprawdopodobnie już nie żyją , zostajac zabitym przez anioły. Gdy się obudziła , dookoła zobaczyła tylko wiele , dziesiątki nieznanych jej twarzy. Bała się. Wnet zauważyła ją jakaś kobieta.

??? : Gdzie są twoi rodzice?
Sarvente : Nie mam pojęcia...
??? : A wiesz może jak wyglądali? Takto moglibyśmy ich znaleźć.
Sarvente : ... Nie

Osoba widocznie się zdziwiła , ostatni raz spoglądawszy na Sarv , zawołała pewnego męższyznę. Streszczając mu sytuację , zabrali ją do pobliskiego sierocińca prowadzonego przez kościół znajdujący się obok. Dzieci tam nosiły mundurki , dziewczynki ciemno różowe sukienki , a na głowach tego samego koloru welony , po bokach znajdowały się 2 kokardy : jedna w mocnym odcieniu różowego a druga cała czarna z białym wzorem. Na nogach miały białe skarpetki z ciemnym paskiem u góry oraz czarne buciki. Chłopcy mieli tego samego koloru co dziewczynki koszulę oraz spodnie. Również ich buty były takie same co u płci przeciwnej. Oby dwa mundurki miały różową wstążkę przewiązaną w pasie. Chłopcy w przeciwieństwie do dziewczyn mieli czarną kokardę ze wzrorem pod szyją.

Przez kilka pierwszych lat wszystko było ok. Sarv była szczęśliwa , tak samo jak reszta dzieciaków. Miała przyjaciół , lecz nie łączyła ich wystarczająco silna więź.
Kilka lat później jakiś głupiec mieszkający w tym miasteczku podpalił sierociniec , przez co kilka dzieci umarło. Sarv udało się uciec , tak samo jak większości personelu i dzieciom. Przez następne lata tułała się , bez domu , bez nikogo. Wyglądała na 6 latkę , jednak lata mijały , dekady ... Z powodu niespełnionego marzenia z czasów dzieciństwa w sierociniecu , nie rosła. Przez ten cały czas wydawała się być dzieckiem. Choć rozumiała co się dookoła jej dzieje , jej umysł wciąż był dziecinny , jej ciało po prostu nie rosło.

Wtedy , jej los się odmienił. Jakaś młoda para znalawszy ją siedzącą na krawężniku , przygarnęła ją. Życie miała wspaniałe , lecz gdy tylko dowiedzieli się , że jest ona demonem - poprzez gdy zaczęły jej rosnąć rogi - jej życie stało się piekłem. Gdy zaczęła chodzić do szkoły , klasie uformowała się grupa z około 4 osób - 2 dziewczyny i 2 chłopaków , jeśli się nie mylę. Zaczęli dokuczać Sarv zaraz po tym , gdy wyszło na jaw kim jest. Do tego dołożyli się jej 'rodzice' w domu. Część klasy jednak była miła w stosunku do niej.
Pewnego dnia podczas przerwy na lunch odbywającej się na dachu szkoły , Sarvente nie umiejąc powstrzymać swoich emocji , popchnęła Martę - jedną z osób , które jej dokuczały - tak mocno , że ta zleciała z dachu. Zgon na miejscu. To jeszcze bardziej ją dobiło.

Zabiła kogoś , nie mając intencji do tego. Błagała Boga każdego dnia o wybaczenie. Przecież tak bardzo chciała iść do Nieba , starała się od wieków. Jednak jej wyczyn jeszcze bardziej ją uświadomił , że to się nie stanie...

Jakiś czas później , siedząc samotnie w parku bawiąc się tylko misiem , który jej przypominał o szczęściu gdy była jeszcze mała , podeszła do niej ta sama grupa z klasy i zaczęła ją upokażać , jednocześnie niszcząc jej jedyną rzecz , która jeszcze ją uszczęśliwiała. Wiedziała , że to tylko martwa natura i jej nie odpowie , ale to była jedyna rzecz , która ją mogła 'wysłuchać'.

Gdy odeszli , pojawił się ktoś , kto odmienił ją. Nazywał się Ruv , pomógł jej. Spędzili wspaniale następna godzinę. Poczuła euforię , jakiej od dawna nie czuła. Jednal ten musiał iść , gdyż nie mógł tu długo pozostać.
Zawarli obietnicę , aby się kiedyś jeszcze spotkać. Dała mu jedną ze swoich wstążek. Ruv zwątpił , że mógłby ją zapamiętać , więc spytał , po czym mógłby ją rozpoznać. Ta zdejmując welon ze swojej głowy , pokazała mu swoje małe rogi na głowie. Potem się pożegnali i ich drogi się rozeszły.

Po kilku latach , mając już dość wszystkiego , zabrała kilka podręcznych rzeczy , które zapakowała w plecak. Na siebie założyła cieplejszą bluzę i spodnie. Spojrzała w lustro. Wygląda 'ok' jej zdaniem. Założyła plecak na plecy i spojrzała na zegarek - 21:46. 'Rodzice' już spali , zawsze się kładli około 20. Ta otworzywszy okno , wyskoczyła z niego. Nic się jej nie stało , z powodu że nie mieszkali zbyt wysoko , na 1 piętrze. Uciekła , będąc wolna. Po kilku godzinach wędrówki , rozmyślając , zaczęła się zastanawiać z czego się utrzyma. Nagle przypomniała sobie , że niedaleko miejca , w którym obecnie się zatrzymała , mieszka jej jedyna najlepsza koleżanka , Julia. Tam też się udała.

Oczywiście , że ją przyjęła. Gdy jej opowiedziała , co się stało , dlaczego uciekła , Julia oraz jej rodzice bez wahania zaproponowali jej zostanie u nich. Tak było dopuki nie wyprowadziła się , z powodu gdyż nie chciała im bardziej ciążyć. Wynajęła mieszkanie , zaczęła dorabiać. Traktowała rodzinę swojej przyjaciółki jak swoją , której nie miała. Potem skończywszy w tym samym roku maturę , wstąpiła do zakonu , w którym jest do dnia dzisiejszego.

.---??? POV---.

Dziś jest niedziela , więc tak jak w każdy tego typu dzień , w kościele jest organizowana msza. Nawet pomijając ten fakt , każdy ma możliwość modlenia się codziennie , ludzie przychodzą zazwyczaj tylko w niedzielę. Ja i Sarvente miałyśmy przygotować główne pomieszczenie , zanim przyjdą zgromadzeni. Obie wziełyśmy miotły do rąk i zaczęłyśmy zamiatać.

??? : Tak w ogóle , jak Ci minął dzisiejszy poranek? - spytałam.
Sarvente : Nawet dobrze , a Tobie , Katelyn? - usłyszałam w odpowiedzi.
Katelyn : Też. Miejmy nadzieję , że przyjedzie więcej osób niż tydzień temu - powiedziałam pół żartem. Ona tylko się na mnie spojrzała.
Sarvente : Widzę , że nie masz dość sprzątania po tych małych urwisach. - zachichotała.

Czasem pojawiała się grupa dzieciaków , która obrzucała kościół kamieniami. Ostatnio stłukła szybę w jednym z okien , więc musieliśmy zamknąć kościół na resztę dnia , aby to naprawić. Co nie było łatwe zważając ma fakt są tu same dziewczyny oprócz proboszcza. Choć on przychodzi raz na miesiąc tylko zobaczyć jak nam idzie.

Jednak mówiąc już o dzieciach. Co tydzień w piątki około 14 , Sarvente lub Madelyn prowadziła lekcje edukacyjne. Reszta z nas nie jest zbyt cierpliwa co do wybryków maluchów , w przeciwieństwie do tej dwójki. Reszta nas zajmuje się po prostu resztą obowiązków tutaj.

Gdy skończyłyśmy zamiatać , poszłyśmy do reszty Sióstr. O gólnie zbliżał się czas modlitwy. Jednakże z tego powodu , że dochodziła 10 , miałyśmy potem jeszcze chwilę dla siebie przed niedzielną mszą ma 12.

Resztę dnia spędziłyśmy w ogrodzie , który mamy koło kościoła.

Niepowstrzymani - Sarv x Ruv FNF AU / PL Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz