[11] Przygotowania

70 5 0
                                    

.---Trzecioosobowa POV---.

Ruv nienawidził zakupów. Nawet na takich może był - nie wiem , kilka raz w całym swoim życiu? Nie mówił nikomu o swoim życiu poprzednim. Wolał to trzymać w tajemnicy.
Jednak Sarv nie "potrafił" odmówić. Wiała od niej taka woń , nie zapachu , choć jej perfumy miały delikatną i ładną powoń , lecz ta jej spontaniczność i radość każdego dnia. Przysiągłabym , że nawet największego smutasa by rozweleliła. Była to jej dobra strona. Potrafiła , lub próbowała jeśli to nie działało , pocieszyć każdego bez wyjątków. Wokół siebie jednak nie miała nikogo , oprócz jego i swoich bliskich znajomych. Żadnej rodziny znanej. Sama samiutka. Nie czuła się z tym jakoś źle , nawet dobrze jej się wiodło.

Trzymając mocno jego rękę , zaciągała go do najbardziej galerii handlowej. Gdy przekroczyli tylko próg , w jego oczach błysnęła gwiazdka. Tak jakby. Przed nim rozpościerał się korytarz sklepów. Choć za nimi nie przepadał , nie mówił nic. Nie chciał popsuć Sarv jej znakomitego humoru. A no tak , mówiła coś o jakimś przyjęciu. To tym bardziej.

Nie rozmyślając długo , zaciągała go do najbliższego sklepu z odzieżą.
Cieżko było go przekonać do zakupu stroju , który ona mu wybrała. Dosłownie jak kłótnia matki z synem. A może raczej chłopaka ze swoją dziewczyną.

W końcu się poddał i udało im się kupić adekwatny ubiór dla Ruv'a. Sarv była bardzo podekscytowana obecną sytuacją. Miała nadzieję , że jej znajomi dobrze przyjmą go do ich grupki.

Wracali do "domu". Była między nimi cisza , dość niezręczna cisza. Utrzymywała się nawet gdy już dotarli na miejsce. Sarv zaniosła pospiesznie zakupione rzeczy do pokoju Ruv'a , zostawiając je na jego łóżku , a potem sama poszła do siebie. Dochodziła przecież 13 , więc mieli zaledwie 2 godziny aby się wyszykować. Nie zbyt wiele czasu.

Sarv szybko się przebrała w przyszykowane wcześniej ubrania. Z włosów zdjęła gumkę i położyła ją na biurku. Niektóre kosmki opadły jej na twarz i ramiona. Odgarnęła je do tyłu i zaczęła rozczesywać włosy. Wzięła 2 gumkę i związała je w 2 kucyki. Spojrzała w lustro. Wyglądała dobrze. Postanowiła sprawdzić jak radzi sobie Ruv. Wyszła i podeszła do jego drzwi. Zapukała.

Sarvente : Jak tam ci idzie? Przebrałeś się już?
Ruv : Uh , ta. Przebrałem się.

Weszła. Ujrzała go już przebranego w owe kupione ubrania. Wyglądał świetnie , wręcz prześwietnie. Koszula w czarno - białą kratkę. Do tego wygodne ciemne dresy. Buty pozwoliła mu zostawić. Jednak uszanka wciąż tkwiła na jego głowie i raczej nie wyglądało na to , że zamierza ją zdjąć.

Sarvente : Masz zamiar iść w tej czapce?
Ruv : Dlaczego by nie?
Sarvente : No wiesz... - urwała w połowie zdania - Trochę nie pasuje ona do twojego nowego outfitu. Może ją załóż po prostu do innego? - dodała.

Po chwili zamysłu , Ruv postanowił , że zdejmie. Jego ciemno niebieskawo-szare włosy wyskoczyły jak ze sprężyny. Jakimś cudem nie były jakoś potargane ani przetłuszczone.

Ruv : Która godzina?
Sarvente : Hm. - spojrzała na zegarek - jest 13:20. Może byśmy poszli kupić prezenty? Nie powinniśmy iść z pustymi rękami.
Ruv : Racja. - złapał ją za rękę. - Chodźmy. - dodał chłodniejszym tonem.

Sarv poczuła jak jej twarz robi się cieplejsza. Nie nie odpowiedziała , poszła za Ruv'em.

Ruv : To co lubi ta twoja znajoma? Jak już mamy zamiar do niej iść. - spytał ciągnąć ją przed wejście kościelne.
Sarvente : Lubi muzykę i kosmetyki. Mogliśmy się przejść do pobliskiego sklepu. Tam mają podobno dobre kosmetyki. - zasugerowała.

Ruv pozostawił ją bez słowa. Poszli i zakupili kilka potrzebnych rzeczy jako prezent. Sarv kupiła balsam i perfumy , a Ruv książkę o muzykach narodowych - obok drogerii była również akurat księgarnia.

Byli gotowi. Sarv jeszcze chciała wrócić aby włożyć zakupione prezenty w wcześniej przygotowane przez nią torby. Wrócili.

Kazała mu iść do jej pokoju po torby. Powiedziała , że są w szufladzie w jej biurku.  w drugiej szufladzie. Tam się udał. Znalawszy owe torby wrócił do niej. Podał je jej , a ta zapakowała prezenty. Wszystko było gotowe. Tylko czekać.

___________Skip Time , godzina 14:57__________

Dochodziła godzina 15 , teorytycznie godzina rozpoczęcia przyjęcia. Sarv i Ruv byłi w drodze. Ona trzymała jej a on jego prezent. Szła cała drogę uśmiechnięta od ucha do ucha. Ten tak jak zawsze z oziębłą , obojętną , bez żadnych emocji wyrazem twarzy. Trzymali się za rękę. Była to u nich nowość. Znali się z może 2 - 3 tygodnie? Ten czas szybko leci. Za szybko. Między nimi była silna więź zaufania. Od nieznajomych osób , stali się bardzo dobrze ufającymi sobie przyjaciółmi. Może łączyło ich coś więcej?

Doszli na miejce. Domek otóż przed nimi wyglądał na przytulny i pełny komfortu oraz miłości. Podeszli do drzwi , Sarv zadzwoniła dzwonkiem.
W drzwich ujarzali niższą czarnoskórą dziewczyną. Kręcone , krótkie włosy otulały jej głowę. Na sobie miała jasno niebieską sukienkę z długim rękawem , jej oni odkryte w dłuższe skarpetki. Na nogach białe baletki.

Carol : Wejdźcie! Już jest nas kilku. - rzekła zapraszając ich do środka gestem ręki. Weszli.
Korytarzem podążali za Carol. Przez kuchnię wyszli do ogródka. Hex , Keith (BF) , Cherry (GF) i Whitty byli już , rozmawiali ze sobą.

Carol : Hej kochani! Kolejni goście przybyli! Proszę , przyjmijcie ich ciepło. - mówiąc wróciła się do kuchni.

Nastała cisza , głęboka cisza. Dwóch gości wpatrzywało się w siebie z niedowierzeniem. A rzeczej gość oraz jeden z gospodzarzy. Ruv i Whitty. Poznali się już wcześniej , zanim nawet Carol spotkała Whitty'ego. Ruv pomógł uciec Whitty'emu z pewnej organizacji , w której z drugiej strony go stworzyli. Kierował nią pewien człowiek. Bardzo zły człowiek. Był poszukiwany , chował się. Potem już nie mieli sposobności się spotkać. Ich drogi się rozeszły. A teraz , po może 5 latach , ich drogi ponownie się zeszły.

Zmniejszając swoją odległość , przytulili się. Po przyjacielsku , tak jak za dawnych czasów. Brakowało im tego , naprawdę. Byli ze sobą bardzo zrzyci. Prawie jak bracia.

Whitty : Tęskniłem. - rzekł prawie ze łzami w ostro pomarańczowych oczach , z żółtymi źrenicami.

Ruv : Ja również. - powiedział. Może nie pokazywał uczuć , lecz dało się je wywnioskować z tonu jego głosu. Im dłużej go znasz , tym Ci łatwiej. Proste.

Sarvente : Znacie się?
Ruv : Tak. To mój stary i dobry znajomy.

Whitty przybliżył się do Sarv. Na jego łysej głowie był widoczny "knot" - był przecież bombą. Ubrany w to co zawsze : ciemnoseledynowa bluza , bezowate jeany , pomarańczowe trampki. Nic się nie zmienił odkąd Ruv go zapamiętał.

Whitty : Whitty. Jestem Whitty. A Pani? - rzekł z niezwykłą uprzejmością. Wyciągnęła do niego swoją dłoń , ten się słonił i ją pocałował. Zachichotała.

Sarvente : Nie musisz mi mówić na "Pani". - mówiła - Jestem Sarvente , ale możesz mówić mi Sarv. - dodała.

Whitty : Miło poznać.
Sarvente : Również.

Odstąpił kilka kroków , postanawiając przestawić dalsze towarzystwo.

Whitty : Ruv poznaj Keith'a - wskazał na niebieskowłosego "dzieciaka" ubranego w podkoszulek ze znakiek zakazu , ciemnie dresy i zaduże czerwone trampki.
To jest Cherry. - tu wskazał na dziewczynę , widocznie wyższą od poprzednika. Ubrana w lekko czerwoną sukienkę. Na nogach białe adidasy. Włosy spięte w kucyk.
To jest Hex - rzekł wskazując na stojącego za nimi robota , z głową dosłownie jakby miał na sobie telewizor. Ubrany był w strój sportowy - typowy dla koszykarzy.

Whitty : No to przedstawiłem Ci wszystkich narazie obecnych. To może usiądziecie i przyłączycie się do pogawędki? - zaproponował.
Sarvente : Bardzo chętnie! - mówiąc to wzięła Ruv'a za rękę , zaciągając go do reszty towarzystwa.

Niepowstrzymani - Sarv x Ruv FNF AU / PL Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz