[7] Lody

78 4 13
                                    

.--Trzecioosobowa POV---.

Następnego dnia , Ruv obudził się w nieznanym mu pokoju. Leżąc na łóżku , zaczął rozglądać się po pokoju.
Nieoczekiwanie do środka zajrzała jakaś kreatura.

Ruv się zdrygnął. Zauważył , że to tylko Sarv. Trochę zaskoczył go jej wygląd. Nie był w żadnym stopniu podobny do wczorajszego. Ten przestawiał ją w ogóle innej odsłonie...

Jej średniej długości pastelowo różowe włosy opadające na jej ramiona , tańczące z lekkim przeciągiem w kościele jak tylko wychyliła głowę zza fytryny drzwi. Ubrana była w jasno żółtą podkoszulkę z jakimś nadrukiem w kwiaty oraz jeansy. Na nogach miała swoje niebieskawo szare trampki. Z jej oczu , wprost na Ruv'a , patrzyła ciekawość i sympatia.

Ten siadając na łóżku , lekko się zarumienił. 'Co jest ze mną nie tak?' , pomyślał.

Sarvente : Hej Ruv! Dobrze spałeś? - powiedziała wchodząc do pokoju.

Ruv odwrócił zwrok. Trochę się zdziwiła.

Sarvente : Wszystko w porządku? - rzekła zmartwiona , siadając koło Ruv'a.
Jego twarz była widocznie czerwona.

Ruv : Ta.. wszystko w porządku. - odpowiedział , wzdychając , po czym jego twarz wróciła do normalnych kolorów.
Sarvente : Ok! - uśmiechnęła się.

Złapała go za rękę i wybiegła z nim z pokoju. Ten tylko zdążywszy łapiąc swoją uszankę , próbował nadążyć za nią , aby się nie wywrócić.
Przebiegli wzdłuż korytarza , a potem po schodach. Stanęli przy wejściu do kuchni.

Sarvente : Jesteś może głodny?
Ruv pozostawił to bez odpowiedzi.

Sarvente : Ruv , jesteś głodny? - spytała jeszcze raz. Zero odpowiedzi.
Sarvente : RUV! - krzyknęła prawie mu do ucha - JESTEŚ GŁODNY?
Ruv : A- Nie. - odrzekł lekko widocznie wytraszony jej podniesionym głosem.
Sarvente : To poczekaj chwilę , ok? - zanim Ruv zdążył odpowiedzieć , ta weszła już do kuchni.

Słysząc , że jego towarzyszka robi sobie prawdopodobnie coś do jedzenia , postanowił trochę pozwiedzać miejsce swojego obecnego pobytu.

Rozejrzał się dookoła i skręcił korytarzem w prawo. Kolejny korytarz pokoi. Chyba jeszcze znajdowali się w budynku z sypialniami. Nieoczekiwanie jednego z nich uchyliły się drzwi. Ruv schował się za pobliską ścianą z wychylając tylko głowę.
'Pokój nr 012..' - wyszeptał tylko do siebie , jakby w myślach. Postanowił zapamiętać ten numer. Wydawał mu się wtedy jakoś ważny. I w sumie się wcale nie mylił co do tego...

.---Sarvente POV---.

Zostawiając Ruv'a w tyle , wbiegłam do kuchni. Rozglądawszy się , co mogłabym zjeść , sięgłam po kromkę chleba. Z pojemnika na noże , wzięłam jeden i nałożyłam nim masło na chleb , które stało już na blacie. Może jedna z Sióstr je wczoraj wyjęła? Nie mam pojęcia.
Kładąc jeszcze na kanapce dżem truskawkowy , mój z resztą ulubiony , ugryzłam wiekszy gryz. Przełykając , pomyślałam , czy Ruv na mnie czeka czy może gdzieś poszedł. 'Ah pewnie czeka' , pomyślałam. Wkrótce miałam się przekonać , jak bardzo byłam w błędzie.
Skończywszy jedzenie , napiła się jeszcze łyka wody i wróciła tam , gdzie zostawiła Ruv'a. Jego tam jednak nie było.

Sarvente : Ruv? Jesteś tu? - powiedziała , szukając go wzrokiem.
'Hm , w sumie tego mogłam się spodziewać' , pomyslałam.

.---Trzecioosobowa POV---.

Podczas gdy Sarv rozglądała się za Ruv'em , ten nadal stał za ową ścianą. Osoba wychodząca z owego też pokoju była tym samą , co uderzyła Sarv ostatnio. Za nią wyszła jeszcze jakaś inna postać ubrana w podobny strój , co Sarv miała na sobie podczas ich pierwszego poznania.

??? : Ona nie da sobie sama rady z wszystkimi obowiązkami.
??? : Da. Jak tak bardzo chcę się nim opiekować , to niech to robi. Dzwoniłem wczoraj do Biskupa i pozwolił nam przenieść się do innego , również pobliskiego kościoła.
??? : A co z nią?
??? : Już mnie to nie obchodzi. Jej problem.

Ruv słysząc to , prawie z wrażenia wydał się , że tam jest. Biorąc kilka oddechów , zawrócił i tą samą drogą wrócił , tam gdzie zostawiła go Sarv. Jej tam natomiast nie było. Zajrzał do pomieszczenia gdzie wcześniej była. Również jej nie było.
Zdziwiło go to. Nagle usłyszał kobiecą rozmowę niedaleko , gdzie obecnie stał. Nie brzmiała na zbyt wesołą.

??? : Ale jak to?!
??? : Przepraszam Cię , ale to prawda. Ale mogę Ci zapewnić , że ja I Katelyn możemy Cię odwiedzać w każdą sobotę. Jesteśmy przecież 'siostrami' , powinniśmy sobie pomagać.
??? : Dziękuję Ci , Marlyn. Naprawdę nie mam pojęcia jak Ci dziękować. Chociaż ja z Mateuszem już miałam ostatnio konflikt co do jego obecności tutaj.
Marlyn : Ja co do tego nie mam nic przeciwko , tak samo jak Katelyn. Słyszałam jak inne Siostry plotkowały , że jaki on niewychowany lub , że wygląda jak ten poszukiwany morderca z plakatów.
??? : Nawet gdyby , jest naprawdę miły.
Marlyn : Wasze pierwsze spotkanie chyba jednak nie było niezbyt.
??? : Nawet gdyby , zmienił się.
Marlyn : Znacie się dopiero jeden dzień.
??? : Dobra , chyba powinnam już iść. Pewnie na mnie czeka. A mam fajną niespodziankę dla niego.

Słysząc to Ruv , gdyż stał za drzwami pomieszczenia , gdzie rozmawiały , szybko udał się przed kuchnię. Chwilę po tym jak tam stanął , pojawiła się Sarvente.

Sarvente : To co , idziemy? - spytała.
Ruv : Ta.

Znów złapała go za rękę. Wydało to się dla Ruv'a już trochę niezręczne. No cóż , jakoś nie potrafił wydusić z siebie 'nie'.

Ciągnąc go przez kilka , długich , jak i również różowych , z resztą tak jak i reszta kościoła , do drzwi wyjściowych. Wychodząc , Sarvente zamknęła drzwi.

Sarvente : Zgadnij gdzie dziś idziemy! - entuzjazm pryskał z jej ust.
Ruv : Uh..Nie wiem?
Sarvente : To choć! Pokaże Ci! Jaki smak lubisz najbardziej? - rzekła pośpiesznie łapiąc go ponownie za nadgarstek. Ten nie ruszył się ani kroku.
Ruv : W jakim sensie? - spytał tak jak zawsze nie okazując żadnych emocji. Jakby był robotem , lub może lepszym porównaniem byłby posąg.
Sarvente : Chciałabym zabrać Cię na lody...myślałam że się domyślisz , gdy spytałam Cię o smak - jej zachwyt przemienił się w smutek w dosłownie chwilę , nawet Ruv nie zdarzył mrugnąć , a ujrzał ją prawie we łzach.

Ruv : Znaczy... Lubię czekoladowy. To gdzie chciałaś mnie zabrać? - udał , że nie usłyszał , o czym mówiła teraz Sarv. Pomyślał , że jeśli to zrobi , może uda mu się naprawić sytuację.

Jej oczy nagle napełniły się znów radością , spoglądają na niego. [są tutaj jako ludzie PLS , tak jest chyba wygodniej , oczywiście Sarv jest nadal demonem]

Sarvente : No to chodźmy! - biorąc go jeszcze mocniej za nadgarstek , ruszyła przed siebie z a on za nią. Po 10 minutach doszli do lodziarni. Weszli do środka. W wewnątrz unosiły się różne zapachy - od zwyczajnego śmietankowego do nawet takich , że nie da się ich wyobrazić.

Sarvente : Czyli czekoladowy?
Ruv : Ta..

Podeszła do lady.

Sarvente : Dzień dobry!
Kasjer : Dzień dobry. W czym mogę pomóc?
Sarvente : Poproszę dwie porcje po jednej gałce - jedne czekoladowe i jedne truskawkowe!
Kasjer : Yhym... To będzie 4,14zł.

Wyjmując portfel z jej małej , podręcznej torebki , lodziarz stojący za kasjerem nakładał zamulówione przez nią smaki gałek lodów. Potem podał je kasjerowi po tym jak Sarv zapłaciła.

Sarvente : Dziękuję , do widzenia! - rzekła biorąc lody i odwracając się do Ruv'a.
Podała mu jego porcję.
Kasjer : Do widzenia i smacznego - usłyszeli oboje.




Niepowstrzymani - Sarv x Ruv FNF AU / PL Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz