[15] Jegomość wprost z niebios

68 4 2
                                    

.---POV trzecioosobowa---.

Ruv : Zaraz zaraz - rzekł spoglądając na nich - w jakim sensie przygotować

Whitty i Carol spojrzeli na siebie , odwzajemniając uśmiech.

Carol : Zbyt wiele do tłumaczenia - Carol dodała , pozostawiając w tajemnicy co mieli na myśli na samym początku.
Ruv : Jesteście pojebani... - wyznał odwracając od nich wzrok.
Whitty : Tak tak, wiemy. A teraz choć. Mamy dużo do przygotowania - dodał , gdy Carol złapała Ruva za rękę. Trzeba było przyznać , że wyglądali komicznie. Dlatego , że Carol jest trochę niższa od Sarv. A wzrost Ruva można by i nawet do drzewa porównać. Whitty zachichotał patrząc na swojego przyjaciela i dziewczyę, podążając za nimi do wyjścia...

__________________

Sarv po szybkim śniadaniu , wróciła do swojego pokoju. Rozejrzała się po nim. Coś w nim nie pasowało. Jednak nic nie zauważyła. Dziwne. Miała to uczucie już od już dawna , ale nie chciała się o nim przyznać. Zbyt krępujące.

Sarvente : Dałabym sobie nawet rogi uciąć , że coś lub ktoś tu jest - pomyślała na głos. Ale nic nie ujawniło się. Może ma już zwidy? Pewnie paranoja.

Westchnęła , siadając na łóżku. Skrzypnęło lekko pod jej ciężarem. Skierowała swój wzrok przed siebie , siedząc tak nieruchomo przez chwilę , rozmyślając. Lec nic nie przyszło jej na myśl co to było lub może ona sobie sama coś uroniła. Rozważała raczej drugą opcję. Faktycznie , widać na pierwszy rzut oka , że tego czegoś po prostu nie ma. Wzięła do ręki telefon - 28%. Godzina niemal po południe.

Sarvente : Gdzie ja położyłam ładowarkę.... - pomyślała tym razem ciszej. Nie wstając wyciągnęła rękę do małej komódki , która stała niedaleko. Zaczęła szukać, miała tam wiele szpargołów. Jednak owej zguby tam nie było. Wstała , rozglądać się. Gdy w końcu dojrzała ładowarkę aktualnie w gniazdku w ścianie , podeszła tam i podłączyła telefon.

Sarvente : Może coś poczytam na dworze. Ładna dziś pogoda! - stwierdziła z entuzjazmem , biorąc jąkać książkę z biurka. Tak jakby była już przyszykowana. Wyszła do ogrodu , usiadła na ławce , otworzyła książkę i zaczęła czytać opowieść w niej zawartą.

__________________

Słońce świeciło tego dnia pełnymi promieniami. Niezbyt odpowiednia pogoda na takie przechadzki jakie miała w planach ta trójka. Było gorąco , trochę nawet i za duszno. Ruv na stop procent powinien pomyśleć o nowym stroju...tym bardziej jeśli chodzi o lato.

Whitty : Stary nie smarzysz się w tym? Na sam widok sami się pocimy. - zapytał , gdy zdołali usiąść na jednej z ławek w centrum handlowym. Carol spojrzała na ich dwoje gdy zapytany o coś Ruv nie odezwał się ani słowa w odpowiedzi. Nie było to może martwiące , ale na pewno zastanawiające.

Ruv : Nie , nie jest. - odpowiedział dość sucho , tak jakby wstąpiła w niego kompletnie inna osoba niż ta co co najmniej czas temu przed wejściem do wielkiego budynku. Sam jednak musiał przyznać , że wybieranie ubrań wydawało mu się łatwiejsze. Lub przynajmniej w jego wyobraźni.

Carol : Hej , co taka skwaszona mina? Coś nie tak? - dziewczyna dodała po swoim chłopaku , zatrzymując swój wzrok na nim. Może był po prostu zestresowany? Nie na co dzień od tak masz zamiar iść z kimś na randkę.

Ruv : Tak , tak jak już mówiłem. Whitty i Carol wymienili się sporzeniami , które napewno mówiły do siebie coś w stylu "I tak coś tu cuchnie cholernie , musimy to zbadać".

Cała trójka po chwili odpoczynku wstała i ruszyła do kolejnego sklepu po inne potrzebne rzeczy. W torbach mieli już buty i krawat. Z dolną częścią ubrań nie mieli zbytnio problemu jak z koszulą. Koszulą potrzebną natychmiast na tą chwilę obecną. Carol rozejrzała się, gdzie mogliby kupić dobrą na niego za nim znów nie złapała Ruva , za rękaw tym razem , bo sam odsunął , próbował odsunąć dłoń i zaciągnęła w kolejnym kierunku. Whitty po prostu podążył za nią , trzymając owe trzy innr torby , z rzeczami należącymi teraz już do jego kolegi.

__________________

.--- Sarvente pov --- .

Musiałam przyznać. Książka jest wyśmienita , podoba mi się strasznie wątek fabularny , choć nie jestem zbytnio fanką horrorów czy science-fiction. Nie mam pojęcia jak ta książka była na moim biurku tak w ogóle...ale postanowiłam się tym nie zamartwiać. Mogłam ją po prostu kiedyś kupić , gdzieś tam odłożyć. Mogła tak leżeć tak długo , że o niej aż zapomniałam i ostatnio mogłam przypadkiem ją przełożyć. A potem znów zapomnieć o tym , bo przecież ostatnio miałam sporo na głowie. W sumie ma to jakiś tam sens , choć pewnie Ruv znów mi powiedział , że to tego nie ma i powinnam się rozejrzeć , bo coś może mi się stać. A właśnie nie ma co. Nikomu za skórę przez ostatnie dekady jak nie dłużej nie zaszłam , bo nir wychodziłam zbytnio za bramy tego obiektu. Nawet gdyby to pewnie sobie to już wybaczyliśmy. Spojrzałam jeszcze raz na stronę książki - 125 - zanim ją zamknęłam i włożyłam kawałek kartki z jakiegoś zeszytu czy tam notatnika co znalazłam.

"Muszę koniecznie iść kupić jakieś zakładki do książek. Przydadzą mi się , jeśli mam zamiar odnowić moją pasję czytelniczą" , pomyślałam.

Z błękitnego , czystego nieba nagle zrobiło się szarawe. Słońce gdzieś się schowało, jakby czegoś się przestraszyło. Jakby czegoś lub kogoś , co ja nie zauważyłam.

Wzruszyłam ramionami , bagatelizując ów problem. Wstałam podpierając się jedną ręką o krawędź ławki, na której spędziłam co najmniej godzinę , lub przynajmniej coś około tego. Nie wzięłam ze sobą zegarka czy chociażby telefonu , bo mi się ładuje , a zegarek został w pokoju. Nie noszę go na co dzień , bo nie mam takiej potrzeby.

Gdy miałam już iść w stronę drzwi bocznych kościoła , usłyszałam lekki szum za mną. Pomyślałam , że pewnie po prostu wiatr się zerwał , skoro niebo się zachmurzyło to może idzie jakąś ulewa lub co gorzej - burza.

Podskoczyłam ze strachu jak ktoś szarpnął mnie za ramię tak mocno , że poleciałam do tyłu gubiąc równowagę. Książka sama wypadła mi z ręki. Obcy chciał złapać mnie za buzię , abym nie krzyknęła , lecz zdołałam go ugryźć. Ku mojemu zaskoczeniu ręką nie przypominała w ogóle ludzkiej , lub chociażby czegoś humanoidalnego więc praktycznie ugryzłam się w język. Zabolało okropnie.

Zanim się zorientowałam co się dzieje , poczułam kłucie w szyi. Potem wszystko stało się czarne.

Niepowstrzymani - Sarv x Ruv FNF AU / PL Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz