Ten żółty Bóg zniknął, lecz problemy pozostały.

1 0 0
                                    

W Cavarie city, żółty Bóg stał się swego rodzaju legendą.

Ci co widzieli, nie mieli pewności, czy rzeczywiście widzieli, a ci co nie widzieli nie są pewni czy wierzyć tym pierwszym.

Kolejne Bóstwo musiało stać się tematem wielu rozmów, nawet bez dowodów na jego istnienie. Ludzie szeptali między sobą, dzieląc się swoimi pomysłami na temat Boga.

Jedni mawiali, że ma on moc słońca, inni opowiadali, że nosi maskę z powodu swej brzydoty, a jeszcze kolejni, że jest szybki jak nikt i to dlatego, tak ciężko go dojrzeć.

Wiele było historii, większość z nich, przeczyła sobie nawzajem, nawet jeśli opowiadana przez jednego człowieka, ale jedno było pewne, wiedział to każdy i nikt nie mógł zaprzeczyć.

Problemy w mieście pojawiły się wraz z jego przybyciem.

To nie to, że wszyscy zrzucają winę, na owe tajemnicze Bóstwo. Część ludzi wierzy, że przybył on, właśnie dlatego, że pojawiło się niebezpieczeństwo. Jednak, nie oszukujmy się, są też tacy co twierdzą, że żółty Bóg pomaga armii Lorda Fang'a, albo nawet, że on sam jest słynnym złym Królem.

Takie zagadki miało całe miasto, które nie wiedziało nic na temat Bóstwa. Natomiast zagadki innych Bóstw, tych które miały pojęcie o prawie wszystkim, były dużo trudniejsze i bardziej znaczące.

Gres, miał spotkać się z Norą, dokładnie godzinę po tym, gdy rozeszli się po mieście, wyznaczonym miejscu.

Zamiast zielonookiej, wesołej dziewczyny, ujrzał zająca, który, akurat uciekał do swojej nory, przestraszony nagłym hukiem, gdzieś w pobliżu.

Nie sądził by Bogini mogła się spóźnić, od kiedy obudziła się ze swojej tak zwanej śmierci, zdążył poznać ją na tyle, by wiedzieć, że jest niemożliwie wręcz punktualna.

Stał pod wierzbą jeszcze czternaście minut, gdy naprawdę zaczął się martwić.

Nie mógł dłużej czekać, tak bezczynnie jak dotąd. Najwyższy czas działać.

Z sakiewki, przywieszonej do sznurka oplatającego jego zielone spodnie, wyciągnął maleńką zapalniczkę. Mierzyła cal, może dwa.

Drugą ręką chwycił swój miecz i natychmiast wskrzesił ogień, by go przypalić. 5.4.3.2.1. Nic.

Nie do końca wiedział co się dzieje. Powinien nawiązać teraz połączenie z Hall'ą, a zamiast tego, ogień po prostu zgasł.

Próbował podpalać broń jeszcze kilkukrotnie, ale bez skutku.

Spojrzał na zachodzące słońce. Nie miał czasu, musiał wracać do bazy.

Droga minęła mu dość szybko, jak na tę odległość i zupełnie bezproblemowo.

Na miejscu, przywitał go Celliot.

- Gres, gdzie ONA jest? - słowo ,, Ona" wypowiedział z naciskiem. Od samego początku wykazywał raczej negatywny stosunek wobec nowej Bogini.

- Właśnie w tym jest problem, zawołaj Hall'ę, ja pójdę po Rean - zarządził ciemnowłosy.

Po chwili, całą czwórką, stali w pomieszczeniu zwanym centralą i obmyślali plan działania.

Wszyscy wydawali się zmartwieni nagłym zniknięciem Nory. Wszyscy poza Celliot'em.

- Mówię wam, że nas zdradziła. Zebrała cenne informacje i uciekła do Fang'a - mówił z przekonaniem blondyn.

Wszyscy spojrzeli na niego jak na idiotę, choć w istocie był bardzo mądry, czasami jednak zazdrość brała górę nad rozsądkiem. Przynajmniej tak wtedy sądzili.

🐍Czas Bogini🐍~ Bez dobra nie ma złaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz