Czternastego września, żółty Bóg ćwiczył z innymi Bóstwami w Arilane - pałacu na obrzeżu Cavarie. Od kiedy go odnaleziono, nie robił nic innego. No może poza wyłapywaniem tych uciążliwych żołnierzy Lorda Fang'a.
Od Hall'i, dowiedział się sporo na temat starego Lorda, który niegdyś panował miastem. On też był Bogiem, ale jego czyny nie były dobre, on panował by szerzyć zło.
Przez jakieś szesnaście lat nie było go słychać, ani widać. Wszyscy myśleli, że zginął, a w Cavarie było spokojniej niż kiedykolwiek.
Teraz niestety zły Lord powrócił i znowu chce przejąć miasto. Zadaniem Bogów jest chronić je, za wszelką cenę.
Żółty Bóg stał się swego rodzaju legendą. Niewielu go widziało, a ci co wiedzieli, opowiadają o nim, choć nawet nie są pewni czy on w ogóle istnieje. Nie wiedzą o nim nic.
Zawsze ubrany w złoto żółtą szatę z kapturem i ukryty pod maską, pozostaje tajemnicą dla każdego, prócz swojej nowej rodziny, składającej się z czterech potężnych Bóstw.
- Rean - zaczął żółty Bóg. - Nadal nie rozumiem swojej mocy i nie potrafię nad nią panować.
- Nie martw się, każdemu z nas na początku nie szło najlepiej - odpowiedziała dziewczyna uśmiechając się do niego.
Skinął głową i skupił całe swoje ciało, duszę i umysł na użyciu mocy. Wciąż nie szło to najlepiej, jednak powoli robił postępy. Małymi kroczkami.
Poczuł na swoim ramieniu czyjąś rękę. Odwrócił się, a jego oczom ukazał się Gres - Bóg ziemi.
Ubrany jak zawsze, w zielony strój, prezentował się jeszcze bardziej żywo i energicznie niż zwykle.
- Trening jest ważny, ale są też ważniejsze rzeczy. - powiedział tajemniczo.
Udało mu się wprawić swojego rozmówcę w zaciekawienie.
- O co chodzi? - zapytał niepewnie. Nie wiedział jak zareagować, czy się uśmiechnąć, czy pozostać poważnym?
- Żołnierze Lorda Fang'a nie próżnują - chłopak uśmiechnął się blado. - Halla mówi, że to niewielki oddział, więc poradzimy sobie sami, chodź.
W tym momencie, żółty Bóg poczuł ulgę. Obawiał się czegoś gorszego niż kilka bandytów do ujarzmienia.
Pobiegł za zielonym Bogiem, który właśnie znikał za drzewami.
Tak, uwielbiał walkę jak nic innego. Szczególnie nie mógł doczekać się, aż nauczy się w pełni kontrolować swoją moc, ale do tego była długa droga, póki co, nie wiedział nawet co potrafi.
Na miejsce dotarli, chwilę później, wystarczająco wcześnie, by mogli obronić Harold'a Brick, przed brutalnym pobiciem.
Mężczyzna podziękował Bogom i odszedł bez słowa. Wydawał się być załamany, jakby całe jego życie straciło sens.
Szybko rozprawili się z nieprzyjaciółmi z czarnego zamku, więc mieli jeszcze chwilę przed kolejnym treningiem. Gres postanowił przez ten czas poczytać książkę, a żółty Bóg poszedł w stronę rynku.
Skoro ludzie i tak mają gadać, niech chociaż wiedzą, że nie oszaleli.
Mniej więcej czternaście sekund po dotarciu do centrum, stracił przytomność.
Ocknął się związany, siedząc na drewnianym krześle. Ściany dookoła były czarne, a przed nim widniał biało złoty tron, na którym siedziała postać.
- Witaj, słynna, okryty tajemniczą aurą, istoto, zwana żółtym Bogiem - przywitał go chłodny głos, należący do osoby, która podchodziła coraz bliżej, pozwalając mu się dostrzec.
Zobaczył chłopaka, prawdopodobnie w jego wieku, którego skóra była niemal tak blada, jak jego własna i pięknie kontrastowała z jego ciemnymi włosami.
Oczy nieznajomego były kolorem przypominającym lód, albo lodowe cukierki.
Chłopak był szczupły i niesamowicie przystojny. W dodatku, ubrany elegancko i drogo.
To wywoływało wrażenie, że jest to ktoś szczególny, z wielkimi wpływami, lub.... armią.
- Jestem Lord Fang. Thean Fang - przedstawił się. - A jakie jest twoje imię?
Słysząc nazwisko wraz z tytułem, którym przedstawił się jego oprawca, o mało nie zachłysnął się powietrzem. Według historii, Lord Fang miał mieć przynajmniej czterdzieści lat, a ten nie wyglądał nawet na pełnoletniego.
- Niemożliwe, jesteś zbyt młody - nie odpowiedział na pytanie. Jego imię, było w tej sytuacji nieznaczące.
- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie- warknął brunet.
- Nazywaj mnie żółtym Bogiem - odparł. Nie zamierzał odkrywać swojej tożsamości.
Thean poczuł się jak spoliczkowany. Taka zniewaga, wobec Lorda Fang'a?
Uspokoił jednak nerwy i postanowił podzielić się tajemnicą z tym tajemniczym Bogiem.- Jestem jego synem - rzucił.
Widział zaskoczenie jego gościa, nawet gdy maska zakrywała mu twarz.
Miał w sobie na tyle taktu, że pozwolił , by Bóg sam podzielił się z nim swoją tożsamością, jednak tracił już cierpliwość.
Podszedł do niego jeszcze bliżej i ostrym ruchem zerwał maskę z jego twarzy.
To co zobaczył, było dla niego szokiem.
Spodziewał się młodego, lub nawet starszawego mężczyzny, tymczasem za złoto żółtą maską, zobaczył dziewczynę w swoim wieku. Młodą i piękną.
- Nora Brick - powiedziała nagle. - Chciałeś poznać moje imię. Nora Brick.
CZYTASZ
🐍Czas Bogini🐍~ Bez dobra nie ma zła
De Todo16 letnia Nora Brick, żyje w zwykłym domu, wraz ze zwykłym ojcem. Pracuje na pełen etat w rodzinnej kawiarni ,, Broken Café", która mimo wszystko jest cenionym miejscem. W wolnym czasie, oddaje się treningowi i walce. W Cavarie city, pojawia się no...