Bitwa 719

2 0 0
                                    

Bellanoye jeszcze kilka dni spała. Nie mogła się wybudzić, przez co jej przyjaciele martwili się o nią i nie wiedzieli co się z nią dzieje.

Ona tymczasem widziała wszystko, mimo iż miała zamknięte oczy. To jej dusza wszystko widziała. Nie mogli jej usłyszeć ani zobaczyć. Ona po prostu obserwowała każdy ich ruch, chodziła po całym zamku i poznawała go.

W końcu jednak się obudziła i spojrzała na ludzi, którzy słysząc jej kroki, natychmiast wbiegli do pokoju, w którym leżała.

Nie pamiętała nic. Zupełnie nic. To znaczy, coś tam pamiętała, ale w umyśle miała dziury.

- Kim jesteście? Co ja tu robię ? Gdzie jestem? Kim jestem? - pytała Belle, wpatrując się w swoje zaróżowione dłonie.

- Za dużo pytań na raz, Belle. Po kolei... nic nie pamiętasz? - zapytał troskliwie Gres i usiadł koło niej na łóżku. Na prawdę martwił się o nią i żywił nadzieję, że dziewczyna przypomni sobie najważniejsze rzeczy.

- Nie... chyba nie.

- Nazywasz się Bellanoye Counter, jesteś Boginią Uzdrowienia, potrafisz ożywić lub uleczyć wszystkie stworzenia. Ja jestem Gres Vallan, Bóg Ziemi, potrafię podnosić rzeczy tysiąc razy cięższe ode mnie i wytworzyć wszelkie gatunki roślin. - mówił Gres. - Ten obok mnie, to nasz przywódca i najsilniejszy Bóg jakiego znam, Bóg Wiatru, ale nie tylko - Celliot Fang. Potrafi on być wieloma osobami na raz i oczywiście panować nad wiatrem, a być może potrafi wiele więcej. Natomiast ta, maleńka dziewczynka, która kurczowo trzyma się jego nogawki - spojrzał na nią kpiąco, ale miło, na co ta natychmiast puściła materiał i założyła rękę na rękę, w geście obrażenia.- To Halla Gorlean - Bogini Ognia. Potrafi robić różne cuda, lub wywołać prawdziwy pożar, oczywiście jeśli akurat ma na to ochotę. To już wszyscy, Belle, mam nadzieję, że szybko sobie nas przypomnisz.

- Ja... Bogowie? N-nie ważne. Jak się tu znalazłam co się stało? Jak mogę wam wierzyć?

- Rozumiem, że jesteś rozstrzęsiona, Bellanoye - nagle w pokoju pojawiło się trzech mężczyzn. Każdy z nich przystojny, lecz wszyscy różnili się od siebie. - To moi "kloni", Belle. Ja jestem nimi wszystkimi - powiedział Celliot, po czym tajemniczy mężczyźni zniknęli.

- Czuję się strasznie z tym, że mnie nie pamiętasz, Belle. To głupie, że nie powiedziałem ci tego wcześniej, a mówię kiedy ty już praktycznie mnie nie znasz, ale... Kocham cię Bellanoye - powiedział Gres, a po jego policzku spłynęła łza.

Łzy, dlaczego to zawsze były łzy ?

Niespodziewanie Bogini jakby wybudziła się ze snu. Przypomniała sobie wszystko, od czasu dzieciństwa, aż po czas gdy jako dusza latała po czarnym zamczysku. Nie pamiętała jednak, przed chwilą przebytej rozmowy, jakby nie brała w niej udziału.

- Co się stało? Ja żyję! Niesamowite, przecież powinnam była zginąć. Straciłam tyle mocy... wy też żyjecie, o raju, udało się! - ucieszyła się Belle. Natychmiast po kolei zaczęła przytulać każdego z Bogów. Nie dałoby się w słowach opisać szczęścia jakie teraz, niemal rozsadzało ją od środka. Po prostu nie mogła już zahamować łez, które z nadmiaru emocji, napływały jej do oczu.

- Wszystko pamiętasz, oh Belle! - przytulił ją Gres, lecz po chwili odsunął się speszony. Nie wiedział jak dziewczyna zareaguje na jego wyznanie. Ta, jednak nie miała najmniejszego pojęcia o co chłopakowi chodzi.

- Tak, pamiętam. Właśnie wybudziłam się ze snu, w który zapadłam z powodu silnego osłabienia, po użyciu zbyt dużej ilości mocy - odpowiedziała Bellanoye. Była wciąż nieco osłabiona, ale czuła się już o wiele lepiej niż przedtem.

🐍Czas Bogini🐍~ Bez dobra nie ma złaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz