Rozdział XIII

97 13 0
                                    

Niczym tajny szpieg Kazuichi przekradał się w drodze do szkoły. Zawodowo, co nie?

Chociaż widok był dosyć komiczny. Chłopak schował się za koszem, potem przebiegł sprintem do lampy za którą się schował, rozejrzał się gwałtownie i zakrył płaszczem, a potem powtórka z rozrywki tylko z różnymi przypadkowymi rzeczami typu ławka, krzak i tym podobne.

Fuyuhiko szedł akurat tą samą drogą do szkoły. Gdyby nie to, że strasznie się denerwował wolą ojca, pewnie by zauważył dziwne zachowującego się typa, skradającego się niczym z przedszkola.

Ale on był strasznie zatroskany i przeciążony informacją z rana. Możecie sobie tylko wyobrazić to co czuje, ale choć trochę wam to zobrazuje.

Spływająca na niego ogromna odpowiedzialność. Świadomość że każdy błąd jaki popełni będzie widoczny przez cały gang, a może i policję. Samo robienie tego czego się szczerze nienawidzi... Czuł niemoc... apatię, spadek motywacji... Nie wiedział czy może nawet z kimkolwiek oprócz Peko o tym pogadać, a i ona pewnie nic by mu nie poradziła. Gdyby mógł, miałby niekontrolowane wybuchy złości, a może nawet i płaczu, chociaż on nie płakał. Czuł poczucie braku sensu nad swoim życiem. Może być tylko związany z mafią. 

Tylko że to tylko psychiczne objawy. Fizycznie też wszystko z niego wychodziło.

Drżały mu ręce, pocił się na samą myśl, w głowie mu się kręciło...  Wręcz czuł nudności. Miał problemy ze snem, teraz mógłby mieć ich nawet więcej. Jak widzicie, koncentracja też jest słaba, skoro nie zauważył Kazuichiego, który krążył wokół niego jak idiota. 

Souda widząc że jego nowy kumpel nawet nie reaguje, ucieszył się. Był genialnie ukryty! Nikt go teraz nie znajdzie! Czuł z tego powodu radochę i nawet nie podejrzewał, że jest inny powód, że blondyn nie reaguje.

Jednak postanowił nagle koło niego wyskoczyć, poprawiając kołnierz prochowca tak, by było widać tylko jego przeciwsłoneczne okulary. Musi się pochwalić nowo odkrytą umiejętnością. Poza tym, przy Fuyuhiko czuł się bezpieczniej niż samemu.

— Ty! Hiko! Pssst! — Szepnął — To ja! — Wyszczerzył się w uśmiechu.

— Ooo! — Zaskoczył się Kuzuryuu, lekko podskakując gdy go spostrzegł. Kaszlnął tylko niezręcznie — H-hej... Nie zauważyłem cię.

— Ha! Widzisz jak genialnie się przebrałem? — Powiedział z dumą — Teraz muszę być ostrożny, nie mogą mnie zauważyć! Chyba powinienem przestać farbować włosy... Przynajmniej na jakiś czas... — Pomyślał poważnie.

W sumie już dawno nie odświeżał koloru i pod czapką było widać czarne odrosty niewielkiego rozmiaru. Ale mało kto to widział go bez czapki.

— Ty farbujesz włosy? — Trochę nie ogarnął, ale po zastanowieniu przyłożył dłoń do czoła, zdając sobie sprawę z głupoty co powiedział — A no tak, rzeczywiście — Powiedział trochę nieobecnie.

— A co, myślałeś że mam naturalnie różowe? Nie no, bez przesady — Kazuichi spojrzał na niego dziwnie, a potem wziął oddech jakby go olśniło — Aaaaaa, nabijasz się ze mnie? Tak? No wiesz co? — Prychnął z oburzeniem

— Um, taaa taaa... 

Próbował go słuchać, ale ledwo kumał co się wokół niego dzieje. Jedynie nad czym się zastanawiał, to jak na chwilę się pozbyć tego uczucia niepokoju.

Ten stan nawet zauważył Souda. Brawo on.

— Ty, słuchasz mnie? Hiko? HIKO?! — Wydarł mu się do ucha — HIKOOOOOOO!!

To trochę pomogło się otrząsnąć małemu gangsterowi, bo się wkurwił, że Kazuichi drze mu się do ucha. Zawsze jakieś pozytywy.

— Ocipiałeś, huju jebany?! Ała! Kurwa mać, moje uszy! — Odsunął się od niego, patrząc spod byka.

Możnaby przysiąc, że nawet na niego z irytacji warknął.

— Ufff, jednak nie jesteś zombiakiem — Odetchnął różowowłosy z ulgą.

No tak, tylko nasz cudowny mechanik potrafiłby wymyśleć coś takiego durnego. Ale co ciekawsze, nasz dziedzic mafii bardziej się zdziwił, że go to nie zdziwiło, niż tym co powiedział.

— Że co ty tam pierdolisz pod nosem? — Prychnął, przewracając przy okazji oczami.

— Nic, po prostu dziś wyjątkowo tragicznie wyglądasz — Stwierdził — Zmartwiłem się.

Ten tylko się zaczerwienił z rozdrażnienia. Nie potrafił mimo wszystko powstrzymywać tej reakcji organizmu, miał w końcu jasną cerę i dosyć często podnosiło mu się ciśnienie ze złości.

— Zamknij kurwa ryj, nic mi nie jest!

Przyspieszył kroku i ruszył w kierunku szkoły. Nie był przyzwyczajony, że ktoś o niego może się w jakikolwiek sposób troszczyć.

— Na pewno nic ci nie jest?! — Kazuichi o razu ruszył za nim, oczywiście rozglądając się po okolicy oczywisty sposób.

Chyba był pewny, że w ten sposób na pewno jest bezpieczny.

Od razu go dogonił, czasami bycie wyższym i posiadanie długich nóg popłaca.

— Na pewno... — Westchnął blondyn, spoglądając kątem oka na kolegę — Nie przejmuj się tym.

— Ale na pewno? — Pytał dociekliwie.

— Na pewno.

Jeszcze chwila, a zacznie mówić przez zęby.

— Ale na pewn-...

— NA PEWNO!! DO JASNEJ CHOLERY!! — Wysyczał — Zamknij się i idź obok po prostu, kurwa mać no! — Wykrzyknął.

Nie chciał już o tym myśleć, a wścibstwo Kazuichiego nie pomagało. Czuł się cały spięty, tylko co mogłoby go rozluźnić?

Spojrzał przed siebie. Byli już przed szkołą. Dookoła stały różne grupy ludzi. Wszyscy ze sobą radośnie gadali, a także bawili się przed zajęciami. Była nawet jedna grupa typowych chuliganów, którzy pod nieobecnością nauczycieli na dyżurze popalali fajki.

Z reguły nasz mały gangster nawet z ludźmi nie gada, nie przepada za poznawaniem innych. Ale w sumie stwierdził, że musi czegoś spróbować.

— Wiesz co... Zobaczmy się później. Muszę coś załatwić...

Jak ominie jedną lekcję, to się nic nie stanie, prawda?

Kazuichi zdezorientowany pokiwał głową. Ciekawe co ma do załatwienia?

˜"*°• x •°*"˜


Blondyn schował się w samotności za kontenerami, które stały za szkołą i usiadł. Był niski, ale wolał jeszcze bardziej się skryć.

Dlaczego tu był? Postanowił zrobić coś, czego nigdy wcześniej nie robił. Wyżydził od przypadkowych ludzi ze szkoły fajka. Słyszał, że to pomaga się wyluzować - A on teraz bardzo potrzebował się uspokoić.

Wyciągnął zapalniczkę, którą zawsze nosił na wszelki wypadek. Nigdy nie zamierzał palić, ogólnie on nie popierał żadnych używek. Ale co mu raz szkodzi? Jeśli jakoś mu pomoże, to to nic złego.

Zapalił więc papierosa i się zaciągnął. Pierwsza próba oczywiście skończyła się niesamowitym kaszlem, ale nie zamierzał przestać. Chwile poczekał, a potem  znowu się zaciągnął, tym razem ostrożniej. Nadal dym nieprzyjemnie kręcił mu się w płucach, ale tym razem było znacznie lepiej.

Nadal się czuł hujowo, ale coś było w tym, że człowiek gdy pali, skupia się na czynności, a nie na stresie. To w jakiś sposób mu pasowało.

Ale przez swoje zniknięcie nie tylko zmartwił nauczyciela, ale także Soudę. 

Gdzie on się podział? Czy coś się stało? A może... Teraz go porwali? O nie! Niemożliwe? I co teraz? Ma czekać na list z okupem?! Powiedzieć Peko?! A może go poszukać?

Ostatnie wyjście chyba wydawało mu się najbardziej odpowiednie.

W sumie od razu wybiegł z klasy z paniką na twarzy, mimo sprzeciwów nauczyciela. On zachowywał się rano dziwnie, może to coś w związku z poprzednią sytuacją? Może ma kłopoty, bo go uratował? Może wyśledzili go i teraz się mszczą, że on, Kazuichi Souda, przeżył? Oby nie!

Nie podejrzewał nigdy, że jego życie może być aż na tyle warte, że innym sprawia problemy.

Od razu zaczął szukanie kumpla na terenie szkoły. A jak nie, to zaraz zacznie szukać po całym mieście!

Wiecie jakie są plusy takiego chaotycznego myślenia i szukania Soudy? Że faktycznie on wszędzie zagląda, nawet jeśli nie jest to realne miejsce do schowania. Może to przyzwyczajenie z szukania części po złomowiskach, ale nauczył się, że trzeba zaglądać wszędzie, jeśli chcesz coś znaleźć.

I w taki sposób zajrzał za kontenery, a tam raczej nikt nie zagląda.

—Hiiko! — Darł się jak potłuczony — Hi-...! O tu jesteś — Powiedział zaskoczony.

Kuzuryuu gdy go tylko zobaczył, z zaskoczenia zakaszlał cię przez dym i schował fajka za plecy.

— A ty tu czego? — Ledwo powiedział, bo próbował nie kaszleć.

Palenie bez doświadczenia jednak jest ciężkie.

— Nie było cię w sali, zaczęliśmy się martwić — Usiadł jakby nigdy nic obok niego. Potem zaczął się krzywić i wąchać dookoła — Coś tu śmierdzi dymem.

No świetnie, żeby jeszcze Kazuichi nikomu nie zakablował, że Fuyuhiko pali. Musi odwrócić jego uwagę.

— Martwić? — Prychnął z kpiną w głosie blondyn — O mnie? Daj spokój, o mnie nikt się nie martwi.

— Nieprawda! A ja to co? Pies? — Poczuł się urażony ignorancją jego osoby. Potem znowu się skrzywił — Ciekawe co tu się spaliło, może jakieś śmieci?

— Nic kurwa. Wypierdalaj.

Niestety, już dawno agresywne zachowanie mafiosy przestało działać na mechanika.

— A co ty masz za plecami? — Zwrócił podejrzliwie uwagę Kazuichi.

— A co się kurwa interesujesz?! — Jeszcze raz spróbował agresywniej coś wykrzyknąć, ale Souda nie zareagował.

Wręcz przeciwnie, nachalnie wychylił się za jego plecy i spojrzał dokładnie.

— Ty... palisz? — Spytał ze zdziwieniem.

— Nie, tak tylko trzymam za plecami żeby było mi ciepło — Odpowiedział głosem pełnym ironii — Oczywiście, że palę.

Nie było co już trzymać fajka za plecami. Po prostu na powrót zaczął się nim zaciągać i gapić w ziemię zmęczonym wzrokiem. Gdy wypuścił dym z płuc, westchnął ciężko.

— Po co? —Spytał zatroskany Souda — Nie wiesz, że to szkodzi zdrowiu?

"NO NIE PIERDOL" od razu pomyślał Fuyuhiko.

— Naprawdę? A myślałem że leczy raka — Znowu odpowiedział cynicznie.

— Ale to nie leczy ra-... Zaraz... Nabijasz się ze mnie? — Różowowłosy dopiero sobie zdał z tego sprawę — No wiesz? Ja serio się martwię.

Głównie chyba dlatego, że to pierwszy raz gdy ma jakiegoś przyjaciela. No i uratował go. Nikt wcześniej tego nie zrobił, chociaż okazji raczej było niewie-... no dobra, tylko jedna.

— Nie masz o co. To moja sprawa. Po chuja niby się martwisz o kogoś takiego jak ja? Mam swoje problemy i niech pozostaną one moimi problemami.

— Chcesz o tym pogadać? — Różowowłosy nachylił się nad nim.

Fuyuhiko tylko prychnął. Czy on naprawdę spodziewał się, że wyżali się mu ze wszystkiego? Tego było za dużo... Gdyby coś pamiętał z klubu, może by się zastanowił, ale i tak nawet wtedy nie miałby na to ochotę.

— Nie ma serio o czym mówić.

— Chodzi o te mafię z klubu? — Spytał niepewnie, wiedząc że się ujawnia.

Nagle Fuyuhiko szeroko otworzył oczy. To... on jednak wie? Pamięta?

— Zaraz co?

KuzuSouda "WMIESZANI" ~ Kuzuryuu x SoudaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz