Po opatrzeniu guza wrócili na lekcję. Potem nie mieli zbytnio okazji ze sobą porozmawiać. Kazuichi był głową w chmurach bo Sonia się nim przejęła, zaś do Fuyuhiko wróciły ponure myśli o tym, że przejmuje ponure obowiązki ojca.
I taki stan rzeczy trwał aż do powrotu do domu.
U blondyna tak jak ojciec obiecał, zaczął mu powoli przekazywać swoje obowiązki. Od teraz on zajmował się dłużnikami. Co prawda każdy pod jego władzą wiedział co robić, aczkolwiek w razie wszelakich problemów to mieli się zwracać do dziedzica Kuzuryuu, by to on zdecydował co ma się stać.
Z każdym tygodniem ma mieć dodawanych coraz więcej obowiązków, jeśli się wykaże. A w razie braku głowy klanu, on także ma podejmować inne decyzje.
Czy on sobie poradzi? Nie wiedział i nawet zapewnienia Peko o jej pomocy mu w tym nie pomogły.
Kazuichi natomiast pomagał tacie w warsztacie rowerowym. Nie było obrotnie, ale to nie przeszkadzało mu w staraniu się przy pracy.
Lubił majsterkowanie od zawsze. Gdy nie było klientów, a to raczej był dosyć częsty widok, wtedy siadał sobie w kącie z różnymi sprzętami i sobie dłubał ile tylko się da. Sprawiało mu to ogromną radość.
Chociaż dziś niezbyt mógł się skupić i myślał o tym, że chciałby podziękować Sonii za jej dobre serce. Może jej coś skręcić? Chociaż nie, to księżniczka. Pewnie nie interesują ją jakieś śrubki. A może jej coś narysuje? Laurkę? Dziewczyny lubią chyba takie bzdety? A co jeśli nie?
Chyba w takiej decyzji musi doradzić się Fuyuhiko.
Postanowił do niego zadzwonić jakby gdyby nic.
A on akurat był w terenie z kilkoma swoimi ludźmi, by dowiedzieć się gdzie są najbardziej zadłużeni ludzie. Gdy zadzwonił telefon, siedział w samochodzie na miejscu pasażera. Każdy w środku na niego spojrzał z zaciekawieniem.
Spojrzał na numer i od razu przewrócił oczami. Czego on znowu dzwoni? Czy on nie ma własnego życia?
— Poczekajcie chwile — Powiedział od razu ostro i wysiadł z samochodu.
Po chwili odebrał, a ucieszony i rozmarzony głos Kazuichiego rozbrzmiał w telefonie.
— No hej Hiko!
— Mówiłem ci coś o skracaniu mojego imienia... — Warknął do niego — Nie mogę teraz zbytnio gadać...
Ale czy Kazuichi to zrozumie? Odpowiedź brzmi: nie.
— Oj tam tylko chwila! Chwila dla przyjaciela cię nie zbawi, co?
— Przyjaciela? Czy ty aby się nie zagalopowałeś? — Przewrócił oczami i zerknął w stronę samochodu.
Jego ludzie udawali, że się nie przyglądają, ale odwracali wzrok zbyt późno, by tego blondyn nie zauważył.
— Oj tam, nieważne! Lepiej mi doradź co mógłbym kupić panience Sonii! — Radośnie odpowiedział chłopakowi.
— A co mnie to kurwa obchodzi? Słuchaj, ja jestem tak jakby trochę zajęty więc...
— Myślisz że jak zrobię jej robota to się ucieszy?
A ten dalej swoje...
— Nie mam pojęcia i niezbyt mnie to obchodzi — Ostro warknął — Ja naprawdę nie mogę gadać...
Już wystarczy że ludzie na niego czekają. A raczej wolałby nie kazać im czekać, zwłaszcza że to on jest za nich odpowiedzialny w tym momencie.— No Hiko! Tylko jeden pomysł mi zarzuć dla mojej idealnej panienki Sonii!
Gdyby to było możliwe, prawdopodobnie zrobiłby minę zbitego pieska byle przekoać kumpla.
— Jezu, jak ty mnie cepie irytujesz... — Starał się trzymać nerwy na wodzy, ale niezbyt potrafił — Kup kurwa latarkę!— Czemu? — Wydał zdziwiony dźwięk — Na co latarka?
— Może cię kurwa oświeci! — Prychnął sarkastycznie Hiko.
— Haha. Bardzo śmieszne. Nie mogę kupić latarki panience Sonii! Ona jest bez skazy, musi to być coś wyjątkowego!
— Nie ma ludzi bez skazy, Kaz — Pokręcił głową blondyn.
— Nieprawda! Właśnie że są, jak So... Zaraz, co? Nazwałeś mnie Kaz?
Wielki szok namalował się na twarzy Kazuichiego, a także było to słyszalne.
Fuyuhiko nagle zdał sobie sprawę z tego co powiedział i walnął facepalma. Z reguły się pilnował.
— Nie!
— Nazwałeś! — Ucieszył się różowowłosy — Ha! Teraz ja mogę nazywać cię Hiko!
— Nie, nie możesz! — Zawarczał
— A właśnie, że mogę! — Dalej Souda wydawał z siebie radosny ton.
Jeśli Fuyuhiko dał mu przezwisko, to musi znaczyć że są kumplami! Nie miał kumpla więc się cieszył.
Znaczy kiedyś miał, ale to było dawno i nieprawda.
— Kurwa mać, pierdol się Souda!
— Oj już nie przesadzaj Hiko! — Dalej pozytywnie wypowiadał się nasz mechanik — Jesteśmy jak wieloletni kumple teraz! Tylko znamy się krócej.
— Przestań pierdolić głupoty. Idź lepiej do swojej Sonii! — Ponownie zawarczał Kuzuryuu mając nadzieję, że ta rozmowa szybko się skończy.
Mógł się niby rozłączyć, ale nie pomyślał o tym.
— Ale nie mogę bez prezentu w przeprosiny że się zmartwiła!— No to jej jakiś kup!! — Krzyknął już wkurzony Fuyuhiko do Kazuichiego.
— Ale jaki?! — Krzyczał do telefonu tak samo głośno jak blondyn.
— Huj mnie to!!
Różowowłosy już wręcz błagalnie zaczął gadać do niego.
— No Ej, muszę coś kupić mojej idealnej Sonii!
— Kurwa mać Kazuichi, sam se znajdź jakiś pomysł!— Teraz się pilnował, by nie skrócić jego imienia — Nie ma ideałów!! Nie ma róży bez kolcy! Każdy ma wady, więc nie pierdol mi tu o ideałach twojej idealnej Sonii!
W sumie Souda nie usłyszał tego. Usłyszał tylko "Róży".
— Róże? Dzięki kumplu! Na ciebie zawsze można liczyć!
— Nie nazywaj mnie tak do cholery! I na przyszłość pisz SMSy, bo jestem kurwa zajęty!
Teraz nie będzie miał czasu na takie pogaduszki.
— Kupie jej róże! — Mówił rozmarzony mechanik — Dzięki, trzymaj się!
Rozłączył się, na co blondyn westchnął z ulgą. Że on zawsze mu się musi naprzykrzać.
Chociaż szczerze nie miałby mu nic przeciwko tej rozmowie. Gdyby odbyła się o innym czasie. Nie teraz.
Wrócił do auta i spojrzał na gapiących się na niego mężczyzn.
— Czego kurwa się na mnie gapicie? Jedzmy już!
To podziałało od razu. Jak dobrze, że posiadał spojrzenie ojca i jego groźny głos. Większość osób w gangu się go obawiała, myśląc że ów chłopak jest tak samo groźny jak ich szef.— Tak więc... tutaj kolejny z naszej listy — Kontynuował mężczyzna wskazując na dom, przy którym migała lampa — Facet chcąc uniknąć problemów w banku wziął u nas pożyczkę i od miesięcy ma problem z płaceniem. Jeszcze nie jest tak źle, ale jak tak dalej pójdzie trzeba będzie go "upomnić" — Mężczyzna zaśmiał się — Z tego co wiem ma syna, więc można na spokojnie go porwać w razie problemów i trochę go przekonać.
Fuyuhiko nie poznał zbytnio okolicy. Był dzień i tylko rzucił okiem na dom. Widać że biedny i nie za specjalny.Jednak ta zepsuta lampa coś mu przypominała. Niezbyt wiedział co.
Myśląc o tym że to zbieg okoliczności tylko wzruszył ramionami. Gdy nagle znajomy prochowiec z czarną czapką i różowymi kosmykami wyszedł z domu skradając się jak dureń po drodze.
Kurwa mać. Jak bardzo ten zjebany różowy palant musi być wmieszany z sytuację z mafią?! To aż jest nienormalne!
![](https://img.wattpad.com/cover/241661783-288-k600558.jpg)
CZYTASZ
KuzuSouda "WMIESZANI" ~ Kuzuryuu x Souda
FanfictionMordercza szkoła, którą znamy z gier nie istnieje. Za to istnieje prawdziwy świat, w którym żyją nasi bohaterowie. Kuzuryuu nadal należy do klanu Yakuzy, za to Souda nieźle sprawuje się jako mechanik. Ale pewne drastyczne wydarzenie połączy losy owe...