Demon

164 6 0
                                    

   Na potężnym wzgórzu siedział rudowłosy chłopak, który z powagą obserwował oddaloną o kilka kilometrów wioskę. Dookoła otaczały go góry, jedynie nieznana mu miejscowość w dolinie była czymś odmiennym. Zamknął oczy rozkoszując się ciepłem oraz delikatnie muskającym go wiatrem, gdy dobiegł go szelest. Uchylił jedno oko, a gdy dostrzegł zbliżającą się gromadkę mężczyzn w czarnych mundurach, otworzył również drugie. Nieznajomi przystanęli, gdy tylko spostrzegli rudowłosego, który siedział nieruchomo. Spojrzeli po sobie i bez słowa, jedynie za skinieniem głowami, ruszyli w jego kierunku. 

   — Czego tu szukasz? — Odezwał się jeden z nich, najwyraźniej dowódca grupy. 

   — Odpoczywam.

   — Jakim cudem dostałeś się na tę górę? Tutaj nikt nie ma prawa wstępu — Nieznajomy wyjął zza paska pistolet, a tuż po nim koledzy. Mierzyli celnie, prosto w głowę młodzieńca.

   — Radzę wam to schować — Dwudziestojednolatek uśmiechnął się pod nosem, gdy na końcówkach jego włosów pojawił się ogień, następnie spod jego dłoni opartych o podłoże, wypadła długa smuga ognia, raniąca jednego ze Strażników. Brzęk odbezpieczanych broni miał go wystraszyć, lecz gdy Hoseok powstał z ziemi, cała piątka mężczyzn mogła dostrzec jego zupełnie czarne oczy oraz kły, które wysunęły się wraz z poszerzeniem się jego uśmiechu. 

   — To ktoś inny — wymamrotał łysy mężczyzna, na oko trzydziestu pięciu lat. 

   — Amir... — Nim mogli się spostrzec Demon ruszył do akcji. Dzięki swej szybkości bez problemu dostał się do jednego ze Strażników, stając tuż za nim i łamiąc mu kark. Ciało padło na morką od rosy trawę, gdy jego koledzy ruszyli do ataku. Celne i moce ciosy wykonane przez Junga wystarczyły, aby udało mu się powalić jeszcze dwóch, dobrze wyszkolonych mężczyzn.

   — Musimy go pojmać żywego — Najpotężniejszy z nich wszystkich spojrzał wymownie na jedynego, żywego  towarzysza. 

   — No dalej, chętnie się pobawię — Rudowłosy przeciągnął się znudzony, czekając na jakikolwiek atak, lecz ku jego zaskoczeniu mężczyźni stali nieruchomo, patrząc w jego stronę.  Demon nie mógł wiedzieć, że tuż za jego plecami była ogromna kopuła chroniąca powstający Instytut. Choć przed nim stało dwóch facetów to za nim było ich dużo więcej.  Cofnął się kilka kroków, lecz jego plecy spotkały się z niewidzialną ścianą, ciągnącą się kilka metrów w górę i na boki. Zerknął przez ramię chcąc dostrzec przeszkodę co było błędem, ponieważ dwójka Strażników wykorzystała kilkosekundową nieuwagę Demona. Brunet wystrzelił dwie strzałki usypiające, a Amir, który rządził tą grupą, rzucił na ręce nieznajomego automatyczne kajdany, które brutalnie zacisnęły się na jego nadgarstkach. 

   — Co do chuja? — Rudowłosy szarpał się i warczał niczym rozjuszone zwierzę, lecz im gwałtowniejsze jego ruchy były tym głębiej kajdany się wbijały. Jednak nawet największy ból i strużka czarnej krwi spływająca po jego rękach nie mogły go powstrzymać.

   — Sam, teraz! — Uderzenie w tył głowy było na tyle silne, że rudowłosy opadł bezwładnie na mokrą dróżkę. Strażnicy wymienili wymowne spojrzenia, by zaraz chwycić pod ręce nieprzytomnego dwudziestojednolatka, ciągnąc go ku metalowej bramie. 

   Instytut był w trakcie budowy, dlatego na ogromnym terenie powstało na razie trzy budynki, z którego ten z literą A był najważniejszy. To tam mieli przebywać Nadzwyczajni, którzy w przyszłości mieli tworzyć brutalną i nieśmiertelną grupę wojowników, działającą pod władzą niejakiego "L".  Główny budynek liczył tylko pięć pięter, ponieważ reszta z nich była w trakcie budowy, dlatego też wszędzie było pełno robotników i pojazdów przywodzących cement, czy też inne potrzebne rzeczy. 

   Gdy Hoseok otworzył oczy od razu zorientował się, że było coś nie tak. Wstał nieco chwiejnie z zimnej podłogi, otarł mokre od potu czoło jednocześnie rozglądając się po pomieszczeniu. Było w nim trzy okna zasłonięte roletami, pośrodku pokoju stała ogromna krata odgradzająca Junga od części pomieszczenia, w którym stały drzwi na korytarz. Materac leżący na brązowych płytkach był miejscami podarty, a rozpadająca się komoda zapewne miała tworzyć imitację jego garderoby.

   — Wypuście mnie! Nie zdajecie sobie sprawy z tego, jaką silną istotę trzymacie w tej cholernej dziurze!

   — I właśnie po to tu jesteś, chcemy się dowiedzieć kim jesteś — Spokojny ton głosy chłopaka sprawił, że Jung spojrzał w jego kierunku. Wysoki, szczupły lecz też przy tym nieco umięśniony, jego białe włosy były idealnie zaczesane, a typowy ubiór sprawiał, że nieznajomy po drugiej stornie kraty był kimś zwykłym.

   — Rozniosę tę budę w niecałą minutę!

   — Chętnie popatrzę — Nieznajomy uśmiechnął się zawadiacko, patrząc z rozbawieniem na Demona, którego oczy zrobiły się zupełnie czarne. Nie trzeba było czekać długo aby zobaczyć go w pełni gniewu, który sprawił, że jego włosy dosłownie zaczęły płonąć. Hoseok uderzał pięściami a następnie całym swoim ciałem w metalową kratę, lecz ta ani drgnęła nawet jeśli rudowłosy używał całych swych sił. — Oszczędzaj siły, bo za jakiś czas sprawdzę twoje umiejętności — Chłopak zaśmiał się cichutko pod nosem wychodząc z pomieszczenia.

   — Uwolnię się, a gdy tak się stanie zasmakujecie mojego gniewu — warknął, uderzając mocno pięścią w pobliską ścianę, na której pojawił się ślad po uderzeniu.

   Początki IN były długie, naznaczone ogromnym bólem Nadzwyczajnych, na których eksperymentowano na różne sposoby. Wiele z nich nie dało rady przeżyć, ginąc czasami kilka godzin po schwytaniu. Jednak Hoseok był inny. Dotychczas najsilniejszy, najwaleczniejszy i naj mniej przewidywalny, dlatego musiał mieć ciągły nadzór. 

Liczne ziółka, tabletki i dnie spędzone w kompletniej izolacji sprawiły, że pół roku po zamknięciu został osłabiony na tyle, że nie był w stanie walczyć. Złamania, krwiaki, sińce - wrak Istoty, która uchodziła w swym świecie za najpotężniejszą, wywodzącą się z królewskiej rodziny. Osobą, mając objąć tron kilka miesięcy temu. 

   — Osobiście sprawię, że każdy z was zapłacze z bólu — wycharczał, czołgając się po błotnistej ścieżce, która prowadziła przez długi plac Pól Sprawnościowych. — Będę tym, który powali to miejsce — Ciężki traper na jego plecach przyciśnięty do skóry tak mocno, że powstał duży, siny ślad. 

   — Jeszcze słowo, a będziesz miał kolejną rundkę — Amir prychnął, patrząc na zmęczonego Demona z pogardą.

   — Zemsta — Rudowłosy obrócił się gwałtownie na plecy, chwycił szponami łydkę Strażnika, który go kopnął, by zaraz wbić głęboko swe długie, paznokcie. Czuł ciepło, wilgoć i zapach świeżej krwi, która sprawiała, że zaczynał również odczuwać głód. Mężczyzna nie spodziewający się ataku odskoczył z krzykiem, automatycznie łapiąc się za krwawiące miejsce, z którego wręcz tryskała czerwona ciecz. Demon powstał chwiejnie, patrząc z dumą na krzyczącego Amira, dostrzegając pięciu innych Strażników, biegnących w jego kierunku. Podniósł ręce w geście poddania, lecz z ust wydobywał się psychopatyczny chichot, czasami zagłuszany przez ukazywanie nieco długiego i szpiczastego języka, który chętnie posmakowałby krwi. 

   Kara za ten czyn była długa i bolesna, ciągnąca się dla dwudziestojednolatka tak długo, jak cały pobyt w tym miejscu. Mimo wszystko wytrzymywał ją dzielnie, wiedząc, że pewnego dnia ta bańka pęknie, uwalniając go. Dlatego czekał. Czekał cierpliwie na dzień, w którym będzie mógł odegrać się na nich za krzywdę, jaką wyrządzili jemu oraz innym Istotom, które nie zdążyły doczekać tego dnia.


~~***~~***~~

Hejka, jak widzicie postanowiłam dodać coś nowego do Cienistego, zwłaszcza, że widzę iż cieszy się on największą popularnością na moim profilu. Zaraz po nim jest Forest co mnie bardzo cieszy! :)

Postanowiłam zrobić Wam taką malutką niespodziankę i pokazać, jak wyglądały początki nie tylko IN, ale i chłopaków w tej placówce, dlatego spodziewajcie się jeszcze 6 dodatków :D Mam nadzieję, że będą się Wam podobały ^^



Cienisty《taekook》Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz