Jeonlous

387 32 8
                                    

   Ten dzień zmienił bieg zdarzeń i gdyby nie Jeongguk oraz jego szczere uczucia względem Cienistego, zapewne reszta historii potoczyłaby się inaczej. 


   Gguk wykonywał w tej siedzibie niebezpieczną robotę bez której Pan L nie zdobyłby takiej władzy i nie miałby takich kontaktów w rządzie Suiren. Dlatego łatwo było się domyślić, że to był jeden z ważniejszych pracowników całego Instytutu. 

   — Zauważyłem to ja oraz kilkanaście innych ludzi, że masz bardzo dobry kontakt z Istotą z A8 — Zaczął spokojnie Lee, otwierając swojego ulubionego cukierka z czekoladą. — Dlatego nasz plan działania jest taki, rozkochasz w sobie tego Nadzwyczajnego i wydobędziesz z niego wszelkie możliwe informacje. Jest to naprawdę nietypowy przypadek w dodatku bardzo trudny jeśli chodzi o współpracę.

   — Nie ma mowy, nie zrobię takiego świństwa!

   — Nie wiem, może się mylę, bo to rzecz ludzka, ale — Białowłosy nachylił się nad brunetem, mrucząc wrogo. — Czy twoja funkcja w tej placówce nie polega na właśnie takich rzeczach? Jesteś szpiegiem, tak? 

   — Głównym Strażnikiem, a nie Szpiegiem — warknął młodszy i wstał gwałtownie, lecz Lee usadził go ponownie na krześle, mrucząc jeszcze bardziej wrogo.

   — Masz go sobie owinąć wokół palca, czaisz? Masz wydobyć z niego wszelkie możliwe informacje i nie interesuje mnie to, jak to zrobisz. Twoim jedynym obowiązkiem jest rozpracowane tej Rasy.

   — Jak śmiesz...

   — Jestem twoim przełożonym i uwierz mi, śmiem — parsknął rozbawiony, podchodząc do okna. — Za to i mi, i tobie płacą Ggukie — W raz z wypowiedzeniem tych słów uśmiechnął się szeroko, a w jego oczach pojawił się lekki obłęd.

   — Nie zdajesz sobie sprawy z tego co wyczyniasz, kieruje tobą jakaś pojebana chęć władzy nad kimś, kogo nigdy nie pokonasz.

   — A to dlaczego, huh?

   — Bo jesteś zwykłym człowieczkiem — warknął brunet wstając gwałtownie z krzesła, ostatni raz rzucił przelotne spojrzenie rozbawionemu Lee, zdając sobie sprawę z tego, że żył w kłamstwie. Okropnym kłamstwie.

   W całej tej gównianej sytuacji najzabawniejsze było to, że Kim pogrywał dosłownie ze wszystkimi. Każdy z paranormalnych chłopaków wiedział, że Cieniści byli sprytni i potrafili nieźle manipulować słabszymi rasami, których owijali wokół palca. A z racji tego, że Taehyung był bardzo przystojny i charyzmatyczny jeszcze łatwiej przychodziło mu omamianie Ludzi, i inne Rasy z czego jego ojciec był bardzo dumny. Dwudziestoczterolatek wiedział doskonale, że do wyjścia będą mu potrzebni wszyscy zamknięci oraz Jeon, dlatego zaczął realizować swój nieco brutalny plan. W końcu siedmiu chłopaków kontra rząd Suiren, L oraz jego ludzie? No proszę, ta walka z góry była przegrana, a żywa z niej mogła wyjść tylko jedna strona i ta szala nie była wcale przechylona w kierunku Nadzwyczajnych.

   — Chcę mieć salę badań na wprost Demona— odparł poważnie niebieskowłosy, ciągnąc nieco kajdanami, które z kolei pociągnęły gruby łańcuch, za który go prowadzono.

   — Co? Po cholerę? — Jeon spojrzał w niemałym szoku na spokojnie kroczącego za nim starszego. 

   — Chcę go mieć na oku, muszę o niego zadbać, bo wy nie potraficie. 

   — Nie ma mowy Taehyung, nawet nie myśl, że uda ci się mnie przekonać — mruknął podminowany ruszając niemalże od razu ponownie w stronę windy, którą mieli zjechać w dół na drugie piętro.

Cienisty《taekook》Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz