Syren

81 4 0
                                    

      Dwudziestojednoletni Jimin wpadł w sidła Strażników również przez zupełny przypadek. Tamtego pięknego dnia odpoczywał na kamienistej plaży, ubrany jedynie w luźne spodenki, które odsłaniały złote łuski na jego nogach. Te same łuski na bokach brzucha, ciągnące się od pasa w górę sprawiły, że chłopak został złapany.

Pamiętał doskonale, jak z zamkniętymi oczami wsłuchiwał się w spokojny szum fal, a ciepłe promienie słoneczne muskały jego nieco bladą twarz. Odpoczywał po długim pływaniu na wyludnionej plaży, gdzie jeszcze nigdy nie widział ludzi, więc bez obaw mógł oddać się chwili relaksu. I to był jego największy błąd w życiu.

   — Nigdy tu jeszcze nie byłam — kobiecy głos gdzieś nieopodal sprawił, że brunet otworzył szeroko oczy. Po jego prawej stronie dostrzegł wysoką blondynkę, która trzymała dłoń mężczyzny o kręconych, rudych włosach. — Dlaczego tu jesteśmy?

   — Pomyślałem, że fajne miejsce aby odpocząć, zbliżyć się do siebie — zaśmiał się, na co dziewczyna zareagowała mocnym rumieńcem. W tym samym momencie Jimin stwierdził, że najwyższa pora, aby się zaszyć w głębinach. Pech chciał, że blondyna akurat spojrzała w jego kierunku, co uczynił również rudowłosy. — Hej!  — Stopa Parka zaklinowała się w szczelinie utworzonej przez kilka mniejszych głazów. Spanikowany starał się ją na siłę wyszarpać, nie dbając na ból oraz krew, która zaczęła spływać po kostce. 

   — Czekaj, pomogę ci — Nieznajoma nachyliła się, aby pomóc mu się wyswobodzić, gdy w tym samym momencie dostrzegła złote łuski. Widok ich sprawił, że oniemiała. — Sam? — spojrzała na niego ukradkiem.

   — Syren? — Mężczyzna nieco wyższy od Parka nachylił się nad nim, sprawiając, że po drobnym ciele dwudziestojednolatka przeszły dreszcze. Rudowłosy chwycił go mocno za ręce i wykręcił do tyłu, tak jak policjanci robią ze skutymi w kajdany ludźmi, sprawiając, że grymas na twarzy Syrena znacznie się powiększył. Mimo dennej sytuacji Jimin postanowił się nie poddawać, dlatego rozchylił swe pełne usta, wydobywając z nich piękną melodię. Strażnicy zapomnieli o najważniejszym - wodne istoty potrafiły manipulować swoim głosem. Nieznana im piosenka sprawiła, że stanęli zahipnotyzowani, pozwalając tym samym młodszemu na ucieczkę. Brunet od razu to wykorzystał i kulejąc, zaczął biec nieporadnie w stronę wody.

W ostatniej chwili zdążył wskoczyć do ciepłej wody uciekając tym samym parze, która zdążyła się ocknąć po pieśni. Jego smukły, złoty ogon poruszał się sprawnie pod wodą, sprawiając, że ten poruszał się bardzo szybko. Chciał jak najszybciej dostać się w odludne miejsce, lecz w tym samym momencie narzucono na niego rybacką siatkę. Brunet nie miał czasu na zareagowanie, dlatego bez żadnych przeszkód złapano go i wyciągnięto z wody. Średniej wielkości statek pełen facetów w mundurach utwierdził go w tym, że w żaden sposób nie uda mu się uciec z takiego miejsca. Szamotał się i krzyczał, starając się wyswobodzić, jednak uderzenie plecami o drewnianą podłogę statku sprawiło, że zaprzestał tych czynności. Otworzył usta, aby ponownie użyć swego głosu, lecz dostrzegł małe słuchawki w uszach napastników. Pomimo donośnego śpiewu, ci nie reagowali, był więc bezbronny. Chłopak ponownie zmienił swą postać na bardziej ludzką, dlatego zaskoczeni mężczyźni patrzyli po sobie, jakby zobaczyli co najmniej ducha.

   — Co, zaskoczeni? — prychnął, lecz nikt ze zgromadzonych nie mógł go usłyszeć.

   — Zakryj mu usta i zaprowadź pod pokład, wracamy do Instytutu — Wysoki, barczysty facet skinął głową na drzwi prowadzące do wcześniej wspomnianego miejsca. Jimin starał się wyrwać, używając wszystkich chwytów, lecz dwójka mężczyzn była dla niego zbyt silna. 

   Z podróży nie pamiętał wiele, bo trwała bardzo długo, dlatego zupełnie wyczerpany położył się na białej podłodze w swym nowym „pokoju". Nie dbał nawet o to, że do pomieszczenia wszedł wysoki, białowłosy chłopak, niewiele starszy od niego. Zamknął oczy, wzdychając przy tym ciężko.

   — Czy zechcesz pokazać mi swój ogon? — zagadnął, lecz cisza po drugiej stronie niewidzialnej ściany dawała mu wyraźną odpowiedź. — Dobrze, odpocznij, a ja za kilka godzin do ciebie wrócę — Nacisnął klamkę, zerkając przez ramię. Fioletowe tęczówki nowej istoty zabłyszczały w promieniach słonecznych. Taemin uśmiechnął się łobuzersko opuszczając przy tym celę.

   Od tamtej pory był częstym gościem Jimina. Spodobał mu się.

Cienisty《taekook》Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz